stud3nt napisał/a:
GDYBY pijus p🤬lony stał i grzecznie czekał - ok, wtedy Twoje zarzuty byłyby zasadne. Tyle, że on był zdecydowany jak kobieta na zakupach - ruszał, hamował. Ja też bym nic nie zrobił, bo nie wiem, czy taki k🤬s nie ruszy z kopyta. Samochodem też nie bardzo jest jak go zajechać - ogromne ryzyko, że takiemu pijanemu pojebowi włączy się tryb Rambo i zachce mu się taranować - a jeżdżę samochodem dobrej klasy, na który dość długo zbierałem i nie zamierzam go narażać dla wątpliwej przyjemności zatrzymania takiego sk🤬ysyna, który pewnie OC nie ma.
I właśnie przez myślenie tylko o własnej dupie, panuje taka p🤬lona znieczulica. Czy to ktoś szalik gubi, czy to pijany kierowca powoduje wypadek. Fakt, Twoje auto jest dla Ciebie ważniejsze, niż życie obcych Ci ludzi. Ale rzucając - może nieco skrajnym - przykładem: wyobraź sobie, że autem jadącym główną drogą podróżuje ktoś Tobie bliski, np z rodziny. A Ty filmujesz sobie zajście, by po chwili uświadomić sobie, że znasz skądś to auto. Dołóżmy do tego o dwie sekundy wcześniej wyjeżdżającego pijusa, i mamy śmierć na miejscu. I jak? Fajnie? Trzeba działać, w każdy możliwy sposób. Prawo nie jest aż tak c🤬jowe, nie martwmy się, nikt nas za zabranie kluczyków pijanemu kierowcy nie zamknie.
dQrw10nYk0k5 napisał/a:
Widziałeś kiedyś jak naj🤬y w trzy dupy, który nie jest w stanie podnieść kieliszka nagle wstaje i się zajebiście nap🤬la z kilkoma innymi? W napadzie białej gorączki mógłby zajbać kierowcę busa.
Za dużo się filmów naoglądali co niektórzy.
To chyba Ty oglądasz za dużo filmów. Nie mam zamiaru sprzeczać się, że osoba nie mogąca podnieść kieliszka może pobić co najwyżej leżącego, ale to akurat ma niewiele do rzeczy. Nie trzeba takiego obezwładniać, bić, czy co tam k🤬a. Dlatego wspomniałem o banalnej rzeczy, jaką jest wyciągnięcie kluczyków. Chwila strachu, jak skok na bungee. A można komuś uratować życie. Ten filmik jest tego niemalże dosłownym przykładem.
Wiem, że świata nie zmienię, ale
nie bądźmy obojętni na to, co dzieje się wokół nas.