@up - w celu minimalizacji mojego potencjalnego zagrożenia, że ktoś mnie zabije, albo ktoś mi córkę wydyma, podejmuję ryzyko, że przez pomyłkę zostanę skazany. Zresztą to nie jest argument przeciwko karom, a przeciwko sposobom dochodzenia winy. Równie dobrze ktoś może być niewinny i siedzieć tylko (albo i aż) rok za jakąś pierdołę, to idąc Twoim tokiem rozumowania, powinniśmy zlikwidować jakiekolwiek kary, bo mogą być pomyłki.
Polecam książkę dr Piotra Bartuli pt. "Kara śmierci. Powracający dylemat". Fajnie się facet rozprawia z durnymi abolicjonistami.