Tymb arkus napisał/a:
@Techron
Jest to zupełnie normalne, po prostu choroba wieku dziecięcego. Pierwsza partia niemieckich Tygrysów, też długo nie powojowała, podobnie ruskie T34. Masa problemów objawia się dopiero po użyciu w warunkach bojowych, mimo całej masy inżynierów i komputerów które dzisiaj mamy.
Tygrysów? Z Panterami było jeszcze gorzej

. Nawet gorzej niż z dwójkami, które z początku były naprawdę koszmarne. Główna różnica jest jednak taka, że Niemcy poradzili sobie z problemami technicznymi (pomimo tego, że były o wiele bardziej skomplikowane od problemów czołgów sowieckich) i w późniejszym okresie wojny ok. 80% taboru mieli na chodzie. Tymczasem wspomniani przez wszechwiedzącego zozura Ruscy na niczyich (a już na pewno nie swoich) błędach się niczego nie nauczyli i T34/85 miał wszystkie wady swojego poprzednika i cały tabun nowych. Wciąż nie szło wrzucić trójki, bo nacisk na drążek skrzyni biegów musiał przekroczyć 100kg, żeby bieg wsiadł. Nadal cała załoga jechała bezpośrednio na baku (bez żadnego zabezpieczenia). Nadal co kilka strzałów trzeba było otwierać właz, żeby wywietrzyć wnętrze czołgu.
A co do ruskiego sprzętu w Syrii, to polecam stanowisko kierowcy takiego T72. W swoim bezgranicznym debilizmie nasi wschodni sąsiedzi wykoncypowali, że świetnie będzie zamontować karuzelowy automat ładujący w podłodze i kierowcę wpuszczać wyciągając dwa pociski. Po załadowaniu kierowca nie mógł już opuścić pojazdu. W razie trafienia... no cóż. Szkoda.
Życie żołnierzy przede wszystkim. Tego Ruscy nigdy nie potrafili ogarnąć. Dzisiaj sprzęt jest wymienny, czołgi można zrobić nowe, ale życie żołnierzy jest bezcenne. Dlatego najlepsze czołgi to Abramsy, Merkavy (silnik z przodu, dwa włazy awaryjne) etc. Rosyjski sprzęt był używany wszędzie na świecie z dwóch powodów: polityka i cena. Nic więcej, bo nic więcej sobą nie reprezentuje.