Alman87 napisał/a:
Otóz rozumiem Twoje rozgoryczenie wściekłosc na niesprawiedliwosc dziejową, ktora nas spotkala itp ale nie mozesz szastac takimi opiniami jak ta na lewo i prawo. Krytykowac może każdy krzykacz ale żeby względnie ocenić i ZROZUMIEĆ historie potrzebne sa 2 rzeczy : 1. Ponanie historii z dwóch stron (Polska ; rzesza) 2. Umiejętnośc postrzegania tamtejszego świata oczami świadków tych wydarzeń.
Ależ ja postawiłem się na miejscu Becka. I podtrzymuję swoje zdanie.
Beck albo był ślepym kretynem bez wiedzy historycznej i faktycznej, albo sk🤬iałym zdrajcą. Ponieważ brak wykształcenia odpada - facet świadomie działał na szkodę Polski. Fakty historyczne już wtedy mówiły jasno - GB i Francuzi mają w dupie Polskę, liczą się tylko ich interesy. Oprócz tego dostał bardzo wyraźne tego sygnały - układ z Locarno 1925, gdzie za nienaruszalne uznano tylko granice Wielce Szanownych Aliantów z Niemcami, a resztę mieli w dupie. Poza tym - Niemcy zajęli Austrię i Czechosłowację (w dwóch etapach), przy całkowitej bierności Aliantów. Nawet tępa p🤬da spod bloku połapałaby się, że coś tu jest, k🤬a, nie tak.
[CYTAT]Beck (i cała polska dyplomacja, oraz generalicja) wiedziała o tym od ok. 1934r., gdy sojusz z Francją Polacy traktowali jako „papierowy”. Podstawą była odmowa „prewencyjnego” ataku na Niemcy, jaką zaproponował Piłsudski po dojściu Hitlera do władzy. Francuzi czuli się coraz bezpieczniejsi za budowaną pośpiesznie „Linią Maginota”, a Polacy coraz bardziej zagrożeni.
Przypominam: Anglicy podpisali również „papierowy” sojusz z Polską po informacji o pakcie „Ribentrop-Mołotow” na kilka dni przed niemiecką agresją na Polskę. Piszę o nim „papierowy”, bo jako kraj silniejszy gospodarczo i militarnie powinien być od razu podparty np. wysłaniem silnej eskadry brytyjskich okrętów wojennych do Gdyni (były takie plany). A wiadomo, że nawet jeden brytyjski pancernik (z okrętami osłony i zapasami w porcie Gdynia) bazujący na Zatoce Gdańskiej mógł zmienić rozwój walk na Wybrzeżu....[KONIEC CYTATU]
5 maja 1939 roku. Polska siedzi ściśnięta jak ser w kanapce i nie ma gdzie się ruszyć. Z jednej strony Niemcy, z drugiej nasi kochani przyjaciele spod Warszawy '1920 - kufajmany. Zamiast szukać sposobu zabezpieczenia kraju (jedynym był w zasadzie sojusz z Wąsikiem), przyj🤬 przemówienie o honorze. Nosz k🤬a. Cytuję:
Józef Beck napisał/a:
My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor.
I teraz pytanie - gdzie był ten jego zasrany honor, gry razem z całym rządem sp🤬alał do Rumunii?? To się nazywa: odpowiedzialność polityczna. Wy, żołnierze i obywate zdychajcie, a my sp🤬olimy za granicę. Honor, k🤬a, jak stąd do Warszawy.
Hitler był zbrodniczym c🤬jem, ale w 1939 roku jeszcze mało kto był tego świadom, a jego aparat do mielenia ż🤬dów pracował wręcz na wolnych obrotach. Można było zawrzeć korzystny SOJUSZ (nie podporządkowanie, ale SOJUSZ!) i współpracować z nim na własnych warunkach. To oczywiście ostateczność, bo wcześniej zj🤬o okazję zbratania się z Czechami.
Zresztą, nie tylko Czechów wk🤬iał. Tak pięknie poprowadził politykę wobec Litwy i Rumunii, że Alianci słali na nas gromy i porównywali nasze metody do hitlerowskich, a z Rumunii go nie puścili i zdechł tam.
Tworas napisał/a:
Beck był bardzo dobrym ministrem i w 100% realizował politykę Piłduskiego ws. tzw. "polityki równowagi".
Tak się zrównoważył, że w 1939 roku Polska znalazła się w ciemnej dupie. Piłsudski miał świadomość, że Francja i GB składają kupę obietnic bez pokrycia.
Jak twierdzi Stanisław Mackiewicz (Cat):
„Beck miał swoją formułę, którą często wypowiadał i w którą niestety całkiem szczerze uwierzył. Powiadał: ani o jeden krok nie bliżej Berlina niż Moskwy. Formuła ta była alogiczna i ahistoryczna. Niestety, polityka Becka doprowadziła do jej realizacji. Formuła becka tryumfowała dn. 17 września 1939 r., gdy Beck opuszczał kraj zajmowany na równi przez wojska niemieckie i sowieckie – wtedy istotnie dzieliła politykę polską taka sama idealnie odległość od Moskwy jak i od Berlina.”
A, i jeszcze jedno. Wobec inwazji Hitlera, zabronił niszczyć tajne dokumenty MSZ - to się dopiero Hitlersyny ucieszyły, gdy wpadły w ich ręce... (próbowano je ukryć, ale gówno z tego wyszło).
Tworas napisał/a:
W dupie miał Czechosłowację, sądził że odciągnie to uwagę niemiec od Gdańska,
Rozumiem, że jak Twoją matkę napadną, to Ty sp🤬alasz, bandyci ją biją, a Ty bezpiecznie uciekasz. OK, na ulicy może to działa, ale polityka rządzi się swoimi prawami. Przekładając na język ulicy: bandytów było tyle, że jedni kopią matkę, a drudzy Cię gonią.
Tworas napisał/a:
ale jak przyszedł kryzys to nie chował się ze strachu pod stołem, bo wiedział co to honor.
Sp🤬alał do Rumunii aż się kurzyło. Wj🤬 Polskę w wielkie bajoro, więc gdyby miał honor, to zostałby i ponosił wszystkie krzywdy razem z całym krajem.
Tworas napisał/a:
Tobie widocznie tego brakuje c🤬ko. Zawrzeć sojusz z Hitlerem? Z ZSRR też miał i co? Węgry, Rumunia i inne wyp🤬dowa też by najechał jakby rozprawił się z ruskimi.
Cóż, Tobie najwyraźniej brakuje pewnego ważnego organu znajdującego się między uszami. Nie mieliśmy żadnego p🤬lonego sojuszu, tylko pic na wodę o nieagresji.
Sojusz z Niemcami określam jako OSTATECZNOŚĆ. Przede wszystkim należałoby zawrzeć taki z Czechosłowacją.
Tworas napisał/a:
Karny k🤬s należy się "aliantom", że nam od początku do końca wojny nic nie pomogli.
To zdanie jest niczym perła w morzu gówna, jakim jest cała reszta Twojej wypowiedzi. Niestety, ale nie masz żadnych wartych uwagi argumentów i próbujesz to maskować poprzez wypisywanie różnych (w zamierzeniu obraźliwych) pierdół.