angel napisał/a:
No tak, na weselach jest inaczej.
Na weselach takie zabawy przeprowadza się, gdy jeszcze ludzie są w miarę trzeźwi.
angel napisał/a:
Dla nich też to jest zabawa - widać obie strony są zadowolone z "tańca".
Ale na ulicy... Ach, nie ma różnicy, czy na ulicy, czy pośród swoich.
angel napisał/a:
będąc gościem na weselu to przynajmniej połowa to obcy ludzie.
Zależy gdzie. Byłem tydzień temu na weselu i znałem 90% zgromadzonych. A byłem gościem. Trzeba wiedzieć, kogo zaprosić... I nie zapraszać buraków.
angel napisał/a:
Dla mnie nie ma żadnej różnicy w tym zachowaniu. Zabawa zabawą ale są pewne granice, tu ewidentnie jest brak szacunku do kobiety i samego siebie.
Spoko, Ty masz takie zdanie, ja mam inne, bezsensowna rozmowa. Wymieniliśmy poglądy, co nie zmienia faktu, że jeśli porównujesz bezpośrednie, megawulgarne walenie się z byle kim na ulicy do pukania chochlą w patelnię (dosłownie) gdzieś w zamkniętym, znanym otoczeniu, bez oszalałego machania dupskiem i bez beczki z wodą, to troszkę przesadzasz...