Wyszedł ze skrzynki z bananami - opowiadają świadkowie. - Był przerażający!
Pająk spacerował po sklepie Netto w centrum Kędzierzyna-Koźla.
- Kiedy ludzie zorientowali się, co się dzieje, wpadli w panikę - opowiada pani Natalia, która widziała włochatego stawonoga. - Ktoś mówił, że wyszedł ze skrzynki z bananami. Faktycznie w sklepie była dostawa tych owoców z Ameryki Południowej.
Świadkowie opowiadają, że jego tułów był wielkości zaciśniętej pięści. - Wyglądał obrzydliwie - mówi pani Natalia.
Ktoś z obsługi sklepu zadzwonił po straż miejską. - Jeden z naszych ludzi ubrał grubą rękawicę i wsadził go do pudełka - relacjonuje Mirosław Dąbrowski, komendant kędzierzyńsko-kozielskiej straży. - Wcześniej przechodziliśmy szkolenia, jak postępować z agresywnymi psami. Ale z pająkiem mieliśmy do czynienia po raz pierwszy.
Stawonoga zawieziono do opolskiego zoo. Niestety listopadowy klimat zaszkodził gościowi z Ameryki Południowej, który zdechł.
- Był wycieńczony. Umieściliśmy go w ciepłym pomieszczeniu, ale nie udało się go uratować - tłumaczy Lesław Sobieraj, dyrektor opolskiego zoo.
Rozpoznano go jako ptasznika białokolanowego. To jeden z największych pająków na świecie, osiąga do 20 cm. Jego jad jest trujący dla człowieka, ale ukąszenie raczej nie zagraża życiu.
źródło