Wysłany:
2014-03-04, 19:18
, ID:
3009743
Zgłoś
@Plecionkarz
Generalizujesz, nigdzie też nie napisałem, że nie widzę związku między studiami, a zawodem. Zwróciłem Ci tylko uwagę, że pisałem o ludziach mających wyje*ane na studia i ich stosunku do nich, a nie o zawodzie, bądź pracy (czego dotyczył twój post). Studia nie są mi po to żeby na nich "być" (to odnosi się do osób, o których pisałem: "nie wiem po co studiuję, ale teraz każdy studiuje to siedzę te pięć lat"), ale jak pisałem studia są mi po to, żeby zdobyć pewną wiedzę (która oczywiście będzie mi potrzebna potem w pracy) ZGODA, że lwia część wiedzy specjalistycznej wynika z doświadczenia, to rzecz oczywista, ALE w przypadku chociażby takich kierunków jak: medycyna, prawo, psychologia, kierunki inżynieryjne (i tak dalej) NIEZBĘDNA jest wiedza podstawowa przed rozpoczęciem wykonywania zawodu, a studia są właśnie po to, aby tę podstawę zdobyć. Nie wiem skąd wyciągnąłeś takie wnioski o moim podejściu do przyszłości. Doskonale zdaję sobie sprawę z ważności praktyk, staży i pracy już podczas studiów, żeby nie płakać potem ściskając goły dyplom.
Powtórzę się:
Pisałem o ludziach, którzy mają wyje*ane na studia i mają lekceważący stosunek do nich, którzy nie mają pojęcia po co na nich są, siedzą te pięć lat, bo wszyscy tak robią. Nie chodzi mi tylko o studentów turystyk, filozofii i studentów jakiś ch*jowych "wyższych uczelni czegoś i czegośtam w pcimiu dolnym", ale też znam studentów wyżej wymienionych kierunków (Krakowskich uczelni), którzy mają wszystko w dupie, "prześlizgują" się z roku na rok, jakoś zdają egzaminy, ale nic z nich nie wyciągają, nic nie robią, żadnych praktyk, pracy, nauki, tylko "imprezy, nic nie umiem na sesję, ale beka", a potem zasilają szeregi bezrobotnych. Nie mówiąc o tym, że gdyby poziom nie był zaniżany z roku na rok, to by ich na tych studiach nie było (ale to ból dupy na inny temat).
Twój przykład osoby, która idzie na studia mając cel: chce zdobyć dyplom, bo wie, że przyda jej się na kolejnym etapie życia, nie za bardzo pasuje do opisanego typu osób, o który mam ból dupy, nie sądzisz?