Wysłany:
2013-12-28, 15:16
, ID:
2791140
11
Zgłoś
Pamiętam jak byłem w liceum na lekcje religii we wrześniu przyszła nowa siostra. Nie można było się jeszcze zwolnić ze względów organizacyjnych bo to była pierwsza lekcja, a wychowawca jeszcze się tym nie zajął, także cała klasa musiała na niej być włącznie z osobami, które zawsze miały zwolnienie z religii i były wojującymi ateistami. Lekcja się zaczęła do klasy weszła drobna, zastraszona kobieta. Zaczęła spokojnie opowiadać o tym, że będzie się starała prowadzić lekcje jak najbardziej naukowo, żeby było trochę treści z religioznawstwa i nie tylko dogmaty kościoła katolickiego. Nagle jeden z wojujących ateistów przerwał jej i zapytał czy siostra zawsze chodzi tak ubrana, a inni podłapali "fazę" i zaczęli wyśmiewać się z niej zadając coraz to głupsze pytania z kategorii stylu życia i ubioru. Ponaśmiewali się z niej, zniszczyli pierwszą lekcje, a potem już nigdy się z nią nie widzieli. Najśmieszniejsze jest to, że to były osoby, które jakby mama pozwoliła wytatuowałyby sobie słowo "tolerancja" na czole.