clubber84 napisał/a:
Większość kierowców przeżyła, bo konstrukcje były mocne, toporne, wytrzymywały duże obciążenia (zobaczcie, że większość aut po wypadku ma tylko karoserię pogniecioną, reszta konstrukcji jest zdolna do użytku), nie to co dzisiejsze bolidy z kosmicznych technologii za miliony baksów, które po wypadku nadają się tylko do utylizacji.
O to właśnie chodzi, żeby się rozpadały i pochłaniały energię. Minęły dziesięciolecia, zanim konstruktorzy samochodów sportowych zdali sobie z tego sprawę. Na początku tworzono jak najwytrzymalsze samochody, potrafiące przetrwać zderzenia przy maksymalnych prędkościach. Samochód był (prawie) cały ale kierowca odnosił obrażenia wewnętrzne i umierał.