W stolicy nie tylko na drodze panuje chamstwo i dzicz. W weekend majowy stwierdzilismy z dziewczyna ze pojedziemy do Warszawy, bo sie troche pozmienialo od ostatniej wizyty. To z czym sie spotkalismy wywolalo u mnie mieszane uczucia. Ludzie sa bardzo niemili, niesympatyczni i chamscy. Zaczynajac od baby na kasie w spozywczym, piekarni, przez ciecia na osiedlu, recepcje, obluge w restauracji, konczac na bogatych mieszkancach apartamentowca, ktorzy za kazdym razem w sposob roszczeniowy prowadzili konwersacje. Kazdemu sie wydaje ze zyje na dachu swiata i gardzi pozostalymi. Przez 5 dni nauczylem sie ze nie ma sensu mowic "dzien dobry", "dziekuje" i "do widzenia", bo kazdy ma to w dupie i robi laske ze akurat pracuje w takim zawodzie, w dodatku musi Cie obsluzyc i jeszcze byc mily! No przeciez to juz za duzo.. Regularnie jezdze po swiecie ze wzgledu na prace i z gorszymi ludzmi niz w Warszawie sie nie spotkalem. Jak nie musisz to tam nie jedz, niewarto.
Nie dziwię się Warszawiakom. Przyjeżdża człowiek ze wsi i ich poucza. Na złych ludzi po prostu trafiłeś. Milion mieszkańców, a ty tylko 20 widziałeś.