To, że przy cmentarzu są stragany z żarciem i zabawkami mi nie przeszkadza - jak ktoś się czuje tym oburzony to nie korzysta, namawia innych żeby nie korzystali, a tym samym sprawia, że taki interes staje się mniej opłacalny.
Wku*wia mnie natomiast to, co się dzieje na samym cmentarzu. Człowiek chce posiedzieć przy grobie, powspominać, podumać, a tu obok babcie i ciotki drą te japy, umawiają się na obiadki, obgadują sąsiadów, kto z kim się zszedł, kto się rozstał, kto na kocią łapę, a to przesuń znicz bo nie widać, a Tusk tamto, Smoleńsk to. Z pięknego święta zrobiła się normalna komercja, zapalić znicz, pogadać z rodzinką i znajomymi, iść się nażreć i opić. A potem ci sami ludzie w sondażach mówią, że są katolikami i nabijają statystkę czarnym okupantom. No ku*wa!

Nie jestem katolem, ale cmentarz to wyjątkowe miejsce. Jak będę miał własną rodzinę to będziemy jeździli parę dni przed, albo po 1 listopada, żeby dzieci nie gorszyć widokiem tej gawiedzi.