Protestujący w 80 procentach chcą aborcji na życzenie, a ci co siedzą cicho w domu to mogą chcieć w sporej części tylko przywrócenia kompromisu.
Przecież to jest drobny ułamek w skali społeczeństwa.
Jak ludzie zobaczą, że na tych protestach są sami debile, do następnych wyborów mogą mieć większość konstytucyjną.