Moja ciotka kilka lat temu wbiła w miejską donicę wielką rakietę. Zdziwiła się jak rakieta zamiast odlecieć kiwała się na boki i pryskała iskrami. Jedyne słowo jakie zapamiętałem to jak ktoś krzyknął "sp🤬alać" i kilkadziesiąt osób zaczęło uciekać. Od tamtej pory ciotka nawet nie dotyka petard, zakaz nałożony przez całą rodzinę
.