Black-Sheep napisał/a:
Według współczesnych antropologów społeczności pierwotne wymieniały się na zasadzie daru/długu między sobą, ale to nie ma znaczenia, bo tamte formy redystrybucji nie mają praktycznie nic wspólnego z dzisiejszym rynkiem. Zresztą nawet w czasach feudalizmu nie było rynku w dzisiejszym jego rozumieniu, były monopole których król udzielał zamożnym rodom, nie było rozdziału pomiędzy majątkiem królewskim a państwowym, rynek pracy praktycznie nie istniał, a dominującą formą organizacji produkcji była pańszczyzna, a nie jakaś wolna produkcja.
Każde państwo na świecie skutecznie reguluje rynek, to dość zabawne jak w pierwszej połowie swojego komentarza sugerujesz brak konieczności istnienia państwa (chyba nie ma nic bardziej skrajnego i utopijnego), a w drugiej zarzucasz utopizm mi bo coś tam się nie sprawdziło.
Co do istnienia państwa to stwierdziłem jedynie, że rynek był już przed nim, wymiany na zasadzie daru, długu to też rynek. Ja jestem za państwem minimum czyli, że państwo powinno ingerować jedynie w przypadku gdy ktoś złamie warunki umowy, a nie to z kim ją zawieramy i na jakich warunkach. To czego jesteś zwolennikiem czyli, że państwo mówi kto z kim ma zawrzeć jaką umowę to gospodarka oparta na własności państwowej, a nie prywatnej. To nigdzie się nie sprawdziło ani w Wenezueli ani w Korei Północnej ani w Chinach ani w żadnym innym państwie...