W Los Angeles, Nowym Yorku czy innych dużych i znanych miastach faktycznie trzeba tyle pracować aby wynająć dzieloną z 2ma osobami 20 metrową kawalerkę i jakoś się wyżywić czymś co nie jest 1 dolarową tłusta pizzą, ale wystarczy zamieszkać gdziekolwiek indziej i przeciętny człowiek żyje na naprawdę znacznie wyższym poziomie niż np. w Polsce. Bardzo przeciętna średnia pensja w stanach starcza rodzinie na opłacenie rachunków, paliwa, spłaty rat kredytu, jedzenie, przyjemności typu kino, sport zakupy i jeszcze trochę zostaje. U nas za taką średnią pensję (prawdziwą, a nie fikcyjną wynikającą z zestawienia z bardzo zamożnymi ludźmi) żyjesz na granicy ubóstwa. Starczy najwyżej na zaspokojenie podstawowych potrzeb i tyle. W przypadku rodziny nawet tutaj trzeba się pilnować z finansami.
Jedynym dużym mankamentem USA jest prywatna opieka zdrowotna (którą niektórzy polscy politycy zachwalają....). Składki są mniej więcej takim miesięcznym dodatkowym kosztem jak w Polsce wynajęcie mieszkania. Nie dość, że składki wysokie to jeszcze nie działają jak nasze, czyli nie pozwalają na "darmowe leczenie". Płaci się dalej jakiś % od usług medycznych w zależności od tego jakie ubezpieczenie się posiada i co zabawne ubezpieczenie też zaczyna działać od jednorazowego kosztu leczenia powyżej xxx dolarów. Dopóki nie chorujesz to spoko, ale jak trafi Ci się coś poważnego to można pójść z torbami.