piotrek_poldek napisał/a:
Nieprawda, teologia naturalna jest wyprowadzana właśnie z doświadczenia i rozumu. Obserwujemy świat i na tej podstawie domyślamy się istnienia Boga oraz jego przymiotów, nie ma tu wiary w sensie "religijnym".
Doświadczenie polega na wskazaniu drogą indukcyjną jednej konkretnej przyczyny czegoś innego. Nie jest możliwe udowodnienie, że doświadczenie przeprowadzane w zawsze identycznych warunkach, wskaże na boga (małą, bo nie mówię o nazwie własnej) jako bezpośrednią przyczynę. I to z prostego względu: tylko istnienie boga można udowadniać, zaś nieistnienia nie można - w końcu nie byłoby wiadome, czego istnienia się próbuje przeczyć.
Żeby próbować udowodnić istnienie boga, trzeba wpierw założyć jego istnienie, innymi słowy.
piotrek_poldek napisał/a:
No z tym doświadczeniem to można polemizować. Współczesna fizyka, albo pewne szkoły ekonomii mogą do tego podchodzić inaczej.
Fizyka teoretyczna jest tak zwaną 'nauką syntetyczną a priori'. Jej sądy nie są weryfikowalne (nie można wyprowadzić jej wyników z doświadczenia nie zakładając jej u podstawy działania). Dlatego do weryfikowania twierdzeń fizyki teoretycznej (i każdego innego działu nauki teoretycznej) używa się metody tzw. weryfikacjonizmu. Można więc powiedzieć, że bliżej naukom teoretycznym do filozofii niż do nauki (jednak poprzez doświadczenia krzyżowe da się sprawdzić, która z konkurencyjnych teorii teoretycznych bliżej jest prawdy).
piotrek_poldek napisał/a:
Masz całkowitą rację, tylko problem gdzie tą barierę wiary postawimy? Niektórzy potrafią się cofać całkiem daleko negując i relatywizując dosłownie wszystko.
Wiarą jest każde twierdzenie niebezpośrednio wywiedzione z doświadczenia, a założone przed doświadczeniem. Jeśli jednak pewne twierdzenia zgadzają się z doświadczeniami, można powiedzieć, że są one w mniejszym stopniu wiarą.