Poczytajcie przepisy najpierw. Koleś złorzeczy, ale nie do końca ma rację. Przepisy mówią o tym, że osoba na rowerze ma obowiązek poruszać się ścieżką rowerową, jeśli ta ma oznaczenia w kierunku, w którym chcą jechać.
Ta takiej NIE MA. Rower jest "do góry kołami":
Ergo, zgodnie z przepisami jechać nią nie mogą (to jak jazda pod prąd). Jasne, można powiedzieć, że i tak nią nic nie jedzie i nie tarasowaliby wtedy drogi, ale prawda taka, że gdyby 100m dalej stały bagiety, to pedalarzom nic by nie zrobili, a kierowca by zebrał mandat za wyprzedzanie na podwójnej ciągłej.
Ponadto:
Cytat:
Prawo o Ruchu Drogowym
Art. 33.
3a. Dopuszcza się wyjątkowo jazdę po jezdni kierującego rowerem obok innego roweru lub motoroweru, jeżeli nie utrudnia to poruszania się innym uczestnikom ruchu albo w inny sposób nie zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego.
Jak może utrudniać, skoro nikt na podwójnej ciągłej nie może (w świetle przepisów) wyprzedzać?
Tak więc pomimo mojej sporej niechęci do tej grupy, to akurat kierowca auta wykazał się brakiem znajomości przepisów i jemu należy się przełożenie kijem przez łeb.