Ale to w dalszym ciągu nie tłumaczy ciebie i tego, że chciałeś mnie obrazić mimo, że zaczęłam "pomrukiwać" jak to określiłeś, ale na twoje pogardliwe komentarze względem innych. Prawda jest taka, że zdajesz sobie sprawę, iż jesteś nieodpowiedzialny i psychicznie słaby, ale za otoczką złośliwości chcesz to skrywać będąc utwierdzony w przekonaniu, że masz rację a inni są w błędzie. Prawda nie zależy od mojej opinii ani od twojej samooceny, ale od twojej opinii już prawda zależy? Posłuchaj siebie. Dyskutować chciałam zadając pytania a ty dalej próbowałeś być nieprzyjemny a także nie chciałeś nawet wyjaśnić powodu swojego niefajnego zachowania. Uciekaj dalej od odpowiedzialności za to, że postępujesz niemiło względem innych poprzez swoje próby bycia opryskliwym, bo ja "mruknęłam" parę razy, ale to ty nazywasz "reprymendą" to, że chciałeś mnie obrazić, więc to już pokazuje, jak bardzo boli cię sama myśl, że miałbyś przyznać się do błędu. To właśnie twoja oznaka słabości, która boli cię każdego dnia, ale uciekanie donikąd cię nie zaprowadzi, więc skorzystaj z terapeuty, mówię ci tę radę z dobroci serca 🙂
Wspaniale! Przejechałaś przez całą rozmowę jak rozpędzony autobus filozoficznej mierności, wioząc ze sobą bagaż domysłów i tanich psychoanaliz. Gratuluję. Właśnie przestałaś dyskutować, a zaczęłaś bawić się w amatorskiego psychologa, który zamiast analizować argumenty, analizuje moją osobę, jakbyś miała doktorat z "Wymyślonych Problemów Innych Ludzi".
Twoja próba wciśnięcia mnie w schemat narcystycznego agresora jest tak subtelna jak cegła lecąca przez okno. Nie znasz mnie, a mimo to budujesz cały elaborat o moich rzekomych słabościach i psychice. Wszystko po to, żeby uciec od faktu, że to nie ja, ale ty nie miałaś żadnej merytorycznej odpowiedzi. Wiesz, co to nazywa się w debacie? "Argumentum ad hominem". Czyli klasyczne: "Nie umiem obalić twojego zdania, więc zaatakuję ciebie".
Zamiast udawać terapeutę, wróć do rozmowy. Choć wątpię, żebyś chciała, bo wtedy musiałabyś faktycznie zmierzyć się z prawdą, a ta, jak widać, ewidentnie ci nie pasuje.
Jakież to czarujące. Więcej bezpodstawnej arogancji i ignorancji owiniętej w urojenie intelektualnej wyższości. Widzisz, twoje odrzucenie chrześcijaństwa i innych religii jako „głupich” jest śmiesznie uproszczone. Obecny naukowy konsensus zaczyna się kruszyć pod ciężarem dowodów wskazujących na istnienie jednego, prawdziwego Boga. Boga Biblii. Nie ma miejsca na wiele prawd. Opinii jest mnóstwo, ale prawda stoi mocno i nieustępliwie. Nie możesz odrzucić historycznej i teologicznej spójności na rzecz swojego płytkiego, nieprzeanalizowanego punktu widzenia. Fakt, że chrześcijaństwo nie zachęca do bezmyślnej przemocy innych ideologii, jest świadectwem jego boskiego pochodzenia. Ale wierz dalej, że wiesz lepiej, nawet gdy taplasz się w swojej ignorancji.
Weź nie mieszaj religii z nauką, bo religia kiepsko wychodzi w tym porównaniu:
Nauka: opiera się na obserwacji, eksperymentach, dowodach empirycznych i logicznym rozumowaniu.
Religia: opiera się na objawieniu, wierze, tradycji i autorytecie "świętych" tekstów.
Nauka: czerpie wiedzę z doświadczenia, obserwacji i badań.
Religia: czerpie wiedzę z objawień, "świętych" pism i tradycji.
Nauka: prawdziwość teorii jest weryfikowana przez eksperymenty i dowody.
Religia: prawdziwość wierzeń jest uznawana na podstawie wiary i autorytetu.
Nauka: zajmuje się głównie zjawiskami przyrodniczymi i materialnymi.
Religia: zajmuje się także zagadnieniami duchowymi, moralnymi i eschatologicznymi.
Nauka: stosuje metody empiryczne, logiczne i racjonalne.
Religia: stosuje modlitwę, rytuały i interpretację "świętych" tekstów.
Nauka: jest dynamiczna, ciągle się rozwija i koryguje błędy.
Religia: często traktowana jest jako niezmienna i niepodważalna.
Nauka: opiera się na autorytecie ekspertów i dowodów.
Religia: opiera się na autorytecie "świętych" tekstów i duchownych.
Nauka: prowadzi do postępu technologicznego i poprawy jakości życia.
Religia: skupia się na duchowości, etyce i sensie życia.
Nauka polega na zbieraniu danych, formułowaniu hipotez, testowaniu ich i wyciąganiu wniosków. Obejmuje szeroki zakres dyscyplin, od fizyki i chemii, przez biologię i medycynę, po nauki społeczne i humanistyczne.
Konsensus naukowy to zgoda większości naukowców w danej dziedzinie co do określonej teorii lub zjawiska, na przykład w kwestii zmian klimatycznych spowodowanych działalnością człowieka, ewolucji jako mechanizmu zmian biologicznych czy skuteczności szczepionek w zapobieganiu chorobom zakaźnym.
Religii, w zależności od kryteriów klasyfikacji są setki, Jeśli jesteś członkiem jakiejś religii to prawdopodobieństwo bycia tą jedną słuszną jest 1/setki.
Dowodów na istnienie boga lub bogów jak nie było tak nie ma. Jak masz taki dowód to dawaj i czekam na twojego Nobla!
Religia to wiara, więc nie wiedza!
Koniec wykładu, klasa może się rozejść.
Najokrutniejsze i barbażyńskie wojny to wojny religijne i etniczne Amen ,salam Allah akbar TNT KABUM[/q
jedno jest pewne skoro ktoś ucieka ze swojego systemu np. w danym kraju są muzułmanie i on ucieka przed muzułmanami bo go prześladują z tego powodu że jest muzułmanom muzułmanin prześladuje muzułmanina a teraz jest w kraju gdzie nie musi uciekać przed muzułmanami to dlaczego nie staje się chrześcijaninem skoro jego religia go prześladowała prosta odpowiedź
Uciekinierzy którzy tutaj przyjeżdżają do Europy chcą po prostu zagarnąć europę i to wszystko oni nie szukają schronienia przed prześladowaniami religijnymi
Klasyczny błąd porównywania nauki do religii, jakby były sobie równe. Nauka zajmuje się tym, co obserwowalne i materialne, a religia zajmuje się niewidzialnymi, moralnymi i wiecznymi prawdami, których nauka nie jest w stanie zmierzyć. Twoje upieranie się, że „nie ma dowodów na istnienie Boga” jest po prostu ignorancją głębokich argumentów, które wskazują na istnienie Stwórcy. Dokładne dostrojenie wszechświata, kosmologia, obiektywna moralność, złożoność życia i istnienie niemierzalnej świadomości.
To dlaczego porównywałeś religię do nauki (konsensusu naukowego) zanim to skomentowałem?
Jakież to czarujące. Więcej bezpodstawnej arogancji i ignorancji owiniętej w urojenie intelektualnej wyższości. Widzisz, twoje odrzucenie chrześcijaństwa i innych religii jako „głupich” jest śmiesznie uproszczone. Obecny naukowy konsensus zaczyna się kruszyć pod ciężarem dowodów wskazujących na istnienie jednego, prawdziwego Boga. Boga Biblii. Nie ma miejsca na wiele prawd. Opinii jest mnóstwo, ale prawda stoi mocno i nieustępliwie. Nie możesz odrzucić historycznej i teologicznej spójności na rzecz swojego płytkiego, nieprzeanalizowanego punktu widzenia. Fakt, że chrześcijaństwo nie zachęca do bezmyślnej przemocy innych ideologii, jest świadectwem jego boskiego pochodzenia. Ale wierz dalej, że wiesz lepiej, nawet gdy taplasz się w swojej ignorancji.