Nikt mnie nie nazywał ciotą, bo jak każdy - gralem ze wszystkimi. Co nie znaczy, że to lubiłem, był to jakis przykry obowiązek. Wolałem inny sport i już.
I przypomniales mi wlasnie o czyms![]()
Grając w szkole w piłkę, od podstawówki do LO, stałem na bramce - nie z przymusu, tylko sam na nia szedłem. Nie lubię biegać. Uwierz mi bądź nie - ale ZAWSZE wybierano mnie jako pierwszego. Składy były różne, lecz ze mną w drużynie nie szło przegrać. Nie puszczałem bramek, co najwyżej była wygrana albo remis. Nawet w jakichś miedzyszkolnych zawodach nasza klasa dawała radę, głównie remisami 0:0...
Wybacz, ale pogubilem sie juz. Dla mnie to mile wspomnienia ktore jednak sprawilby ze podchodziilbym do pilki noznej chociazby neutralnie.
Chyba sam sobie powoli zaprzeczasz jaczuro.
@Up - nie zrzucam winy na piłkę, mówię
Bo mi nie chodzi o piłke nozna samą w sobie, tylko o całą otoczkę jaka jest na nim (i każdym innym sporcie) zbudowana.
No coz, chcac czy nie chcac to jest i bedzie najpopularniejszy sport na starym kontynencie, no chyba ze powroca walki gladiatorow, momentalnie zdetronizuja pilke ^^