Wysłany:
2016-06-28, 9:24
, ID:
4612600
1
Zgłoś
Też bym odjechał. Byłem raz w sądzie jako świadek zdarzenia gdzie koleś wykonał niespodziewany manewr i kierowca z którym jechałem ratował się uciekając i uderzył w zaparkowany samochód. Sąd uznał, że "sprawca" (który odjechał od razu, ale zapamiętaliśmy nr boczny taxi) nie ma uszkodzeń więc nie uczestniczył w zdarzeniu drogowym i sprawcą jest kolega, który przez próbę ominięcia skręcającego z prawej strony drogi w lewo (parking) bez kierunku, uderzył w zaparkowany pojazd.