Prawdopodobnie Barcelona. Kradną te k🤬y przy każdej okazji. Do dziś sobie wyrzucam, że nie zbiłem typa z tramwaju po próbie wyciągnięcia mi portfela z kieszeni kilkanaście lat temu.
U nas jest inaczej. Ze złodziejaszkiem w tyle byłoby dwóch większych i turysta w najlepszym wypadku dostałby gonga. Kiedyś chciałem pomoc okradanemu na giełdzie w Łodzi i o mało nie dostałem kosy pod zebra od obstawy, a sam miałem w kieszeni kupę hajsu na auto.