Lata temu pojechałem ze znajomymi . Oni na narty, ja jako kierowca dyliżansu. Sam na nartach nie jeżdżę i nie zamierzam. A dlaczego? Okna pokoju, w którym spałem wychodziły na wejście na stok. Co dzień przez tydzień karetka przyjeżdżała po narciarzy kilka razy. Moja połówka też jeździła na nartach, ale sama zrozumiała że to więcej szkody niż radości. Raz jej spuszczali krew ze stłuczonego kolana, innym razem bok obity na całej szerokości. A w dupie z takim sportem.