Wysłany:
2011-07-05, 16:33
, ID:
728155
Zgłoś
Dobrze że go wyciągnęli w taki lub jakikolwiek inny sposób. Jak budowaliśmy z ojcem jesienią 1999 roku dom, to dziad (miauczek znaczy się) wlazł do głównej rury wodociągowej. Jako że rozkopywać nam się tego nie chciało, a nie mieliśmy jeszcze przyłączenia do wodociągów miejskich by suczysyna wypłukać stamtąd, stwierdziliśmy że zaczekamy do wiosny gdy już sobie spokojnie zdechnie i przyłączą nas do wody (kto się budował na własną rękę, ten wie że czasami są problemy z tym i może się to ciągnąć miesiące). W maju 2000 zrozumieliśmy jak wielki błąd popełniliśmy. Mimo wypłukania truchełka kotka, woda w kranach zalatywała trupem. Zalatywała tak mocno że mimo przepływu setek metrów sześciennych wody przez tą rurę podczas płukania, nadał było czuć zapach trupa od tej wody. Musieliśmy rozkopać, wymienić rurę jak i całą instalację wodną w domu. Mieli chłopaki szczęście.