Wysłany:
Wczoraj 11:28
, ID:
7014628
18
Zgłoś
Kuzyn za studenckich pracował jedne wakacje w takim hamerykańskim parku rozrywki. Mówił że normą było na tych wszystkich ekstremalnych że ludzie schodzili zarzygani (przez siebie lub innych) posrani bo zwieracze puszczały albo trzeba było medyka bo zemdlał.
Najlepsza robota po zamknięciu parku przy sprzątaniu bo w cholerę drobnej kasy lub biżutów leżało w okolicach takich urządzeń. Pierwsze odwrócenie do góry nogami i słychać było tylko brzęk monet, kluczyków itp sypiących się z kieszeni.