Wysłany:
2017-03-30, 20:26
, ID:
4891990
12
Zgłoś
Ale zdajecie sobie sprawę, że to ona prowadziła? Za tak głupie wyprzedzanie chyba bym rozszarpał.
Anegdota, może komuś życie uratuje:
Młodym kierowcą będąc, jechałem sobie w zimie po krajówce. Śnieg na drodze i poboczach, dość spory ruch. Wiozlem 2 pasażerów - przez swoją głupotę o mało co nie poszli do piachu ze mną. Na drodze był też ON, szybki i wściekły który próbował mnie x razy wyprzedzić ale nie dawał rady bo ruch spory w obie strony, po jednym pasie ruchu i ciężkie warunki (śnieg nie zrzucony przez pług, nierozciapciany). <głupota> Postanowiłem facetowi ocalić życie i pomóc mu wyprzedzić, by przestał ryzykować i nie zgarnął kogoś(np. mnie) podczas tak durnego manewru. Zjechałem bliżej krawędzi jezdni....i z niej spadłem dwoma kołami na pobocze. Gość mnie wyprzedził a ja próbowałem wrócić na jezdnię. Przednie koła wjechały a tylne prawe zostało nadając ruch obrotowy.</głupota> Zrobiłem obrót o 180 stopni przecinając pas przeciwnyi zatrzymując się bokiem na zaspie po przeciwnej stronie jezdni. Nie minęły 3 sekundy, a tuż obok mnie przejechał zestaw z naczepą (który jechał z przeciwnej strony do mojego pierwotnego kierunku jazdy) który zdawał się nie szczypać problemem słabej przyczepności i braku możliwości jakiegokolwiek hamowania.
Zgadnijcie ile osób zatrzymało się by pomóc?
0.
A stałem tam ze 2 minuty zanim ochłonąłem i udało mi się wytelepać z tej zaspy.
Morał: Masz szybkiego-młodego-gniewnego na zderzaku? Nie ułatwiaj mu wyprzedzania ryzykując choć odrobinę. Wręcz zjedź bliżej środka, jeśli widzisz brak możliwości bezpiecznego wykonania manewru. Może ocalisz idiocie życie, a może swoje i innych.