
• (...) lekcje WDŻ prowadzi u nas ksiądz. Ksiądz pokazywał, gdzie w kobiecie dochodzi do zapłodnienia. Według niego w jajniku, nie w jajowodzie. I tak wygląda nasze wychowanie seksualne. Uczy nas ksiądz, co sam się na tym nie zna.
• Nasza katechetka w szkole poinformowała dziewczyny, że tamponów nie można używać, bo przyrastają do pochwy...
• W liceum Pani, która przyszła nie wiadomo skąd, opowiadała o kalendarzyku i o tym, że prezerwatywy nie są skuteczną metodą, bo kondom może tak uciskać na podstawę penisa, że spowoduje to odcięcie dopływu krwi, a to może doprowadzić do trwałej impotencji (...).
• Uwaga naszej nauczycielki skupiała się głównie na omawianiu szeregu skutków ubocznych stosowania pigułek hormonalnych. Uważała, że jeśli ktoś nie chce się z kimś kochać bez zabezpieczenia, to znaczy, że nie akceptuje jego płodności i oczywiście to znaczy, że go nie kocha, tylko pożąda.
• Wychowanie do życia w rodzinie mieliśmy z 60-letnią panią pedagog, która nam tylko na jednej lekcji wprowadziła temat seksu i opowiadała o jakichś niestworzonych rzeczach, np. że jedną z metod antykoncepcji jest położenie się przez dziewczynę w wodzie z octem, która wypłucze i zabije plemniki.
http://wiadomosci.onet.pl/1566989,242,1,kioskart.html
prawie sie zesrałem ze smiechu
