Wierszyk
9
284
Jakieś 20 lat wstecz, będąc w LO (to były czasy, kiedy nie było Gimbusów, czyli cudne czasy), napisałem pewną fraszkę, którą pochwalą się tu - po pierwsze dlatego, żeby nie tworzyć dla jakiegoś c🤬jostwa nowego wątku, a po drugie dlatego, że się naj🤬em... a co... piątak... wolno mi 
A więc:
Nie taki diabeł straszny
Mówi ojciec do syna
Pokazując gdzie zwykle
Pcha swojego klina
Syn niewiele myśląc
W ślady ojca zdąża
Nie wie jednak, że tego
Wynikiem jest ciąża
Morał z tego taki
Pamiętajcie dziadki
C🤬j to nie konewka
A c🤬a nie kwiatki
I to by było na tyle, a teraz zapraszam napinaczy do pseudointelektuanego spuszczania się
A więc:
Nie taki diabeł straszny
Mówi ojciec do syna
Pokazując gdzie zwykle
Pcha swojego klina
Syn niewiele myśląc
W ślady ojca zdąża
Nie wie jednak, że tego
Wynikiem jest ciąża
Morał z tego taki
Pamiętajcie dziadki
C🤬j to nie konewka
A c🤬a nie kwiatki
I to by było na tyle, a teraz zapraszam napinaczy do pseudointelektuanego spuszczania się
podpis użytkownika
Z prawdą jest jak z DUPĄ... każdy ma swoją.
na górze strata
na dole zysk
zaraz napełnię
ci spermą pysk
na górze ogóry
na dole dynie
bym cie wyr🤬ał
jak twój ojciec świnie
na górze piłka
na dole siatka
zrobisz mi loda
jak twoja matka
na górze kuźnia
na dole odlewnia
niezła jest z ciebie
na spermę zlewnia
na górze zima
na dole lato
zrobię cię w dupę
j🤬a szmato
na dole zysk
zaraz napełnię
ci spermą pysk
na górze ogóry
na dole dynie
bym cie wyr🤬ał
jak twój ojciec świnie
na górze piłka
na dole siatka
zrobisz mi loda
jak twoja matka
na górze kuźnia
na dole odlewnia
niezła jest z ciebie
na spermę zlewnia
na górze zima
na dole lato
zrobię cię w dupę
j🤬a szmato