ale bez jaj.. kiedyś bankomat potargał mi stówę.. No k🤬a dobrze; potargaliśmy ją wspólnie... on jakoś wydał ale nadal ja trzymał a ja szarpnąłem i.. wiadomo.
Potem poszedłem do placówki i jako petent z połówką banknotu czułem przez podejście urzędujących tam wyfiołkowanych panien jak jakiś wyłudzacz i oszust co znalazł sposób na cudowne rozmnożenie kasy.. co więcej pachnące panienki nie wiedziały co zrobić i dzwoniły gdzieś tam, oddały mi słuchawkę i telefonicznie sprawa była weryfikowana zdalnie.. dzięki bogu zweryfikowano moją sprawę pozytywnie i na konto przelano mi 100 zł.. zgadnicie co sie stało z utarganą połówką?