Wysłany:
2013-06-18, 0:49
, ID:
2242742
Zgłoś
Więc ja, pracując na wałach, kim byłem? Mój dom, pomimo, że w zagrożonej dzielnicy, znajduje się około 6 metrów powyżej poziomu rzeki, więc żeby go zalało, musiałby przyjść biblijny potop. To samo setki osób wokół - znajomych, mieszkańców bezpiecznych okolic. I to wszystko w 2010 roku, kiedy zagrożenie było nieporównywalnie mniejsze od tego w 1997 - wtedy pół miasta było pod wodą, a drugie pół obronili głównie cywile.
Nie porównuję tsunami do powodzi, tylko ludzi do ludzi. W 1939 przyszło do Polski sześcioletnie tsunami poprzedzające 50 letnią czerwoną powódź i jakoś się stało, że dalej istniejemy. Więc przestać narzekać na innych i zacznij pracować nad sobą. Bo to co tu opowiadasz to projekcja twoich własnych odczuć i braku wartości.