mp0011 napisał/a:
@Abraxus
Kask wbrew pozorom nie wiele daje, większość (~90%) śmiertelnych obrażeń to i tak obrażenia w obrębie tułowia. Kask ewentualnie zmniejsza skutki obrażeń głowy z "śmierć" na "warzywo".
Dodatkowa waga na głowie także nie jest bez wpływu podczas normalnych i typowych upadków rowerowych - może naciągnąć/naderwać mięśnie szyi chociażby.
Na tyle upadków i zderzeń z kierowcami które miałem nigdy nie zdarzyło mi się żebym kiedykolwiek dotknął głową asfaltu lub czegokolwiek twardego...
Co innego jazda wyczynowa czy downhill.
Jak cię ktoś p🤬dnie z prędkością 100 km/h to rzezywiście jest bez różnicy. Nawet średniowieczna zbroja by cię nie uratowała, ale przy niewielkich prędkościach w mieście kask robi KOLOSALNĄ różnicę, bo rowerzyści czy piesi przy mniejszych prędkośćiach nie giną od obrażeń wewnętrznych (bo przeciążenia są niewielki) tylko od strzelenia głową w ziemie tudzież w maskę samochodu. Pooglądaj sobie w zwolnionym tempie wypadki z udziałem pieszych i rowerzystów, zazwyczaj uderza o coś głową, ponieważ samochód podcina go nisko i wprawia w ruch obrotowy.
Poza tym, na rowerze łatwo zabić się nawet przy zerowej prędkości. Ot stoicz sobie na światłach, ktoś cię lekko potrąci, przewracasz się i uderzaz skronią o kant krawężnika. Przy braku kasku śmierć niemal pewna. Przy jego posiadaniu przeżycie niemal pewne. Jazda rowerem bez kasku po mieście to skrajna głupota.