Wysłany:
2012-09-27, 14:56
, ID:
1438783
1
Zgłoś
Każdy ma tak unikalny styl, że ciężko powiedzieć, kto jest od kogo lepszy. Dla mnie np. istotną wartością jest to co ktoś nagrał, jak wpasował się w utwór, z innymi instrumentami. Tutaj odpadają dla mnie Ci solowi, bo po 2-3 minutach nudzi mi się solowe granie na gitarze. Zaczynamy?
David Gilmoure? Hmm, a może jednak duet Dave'a Murray'a i Adriana Smith'a[w metalu nie mają sobie równych]? Nie, zaraz, miałem wspomnieć o Jimm'ym Page'u, a potem o Brianie May'u, - z uwagi na jego niezwykłe efekty. Nie wiem, czy uwzględniać Slash'a, jak kto woli, a potem setka innych. Dla mnie jednak David Gilmour - dlatego, że przeniósł gitarę elektryczną na nowy poziom. W klasycznym rocku, większość utworów miał w sobie solówkę gitarową, ale dopiero David uczynił z niej kluczowy element, z tego powodu nisko pochylam dla niego głowę.