W dobie dzisiejszej głupoty legislacyjnej UE nie zdziwiłbym się gdyby to było celowe i zamierzone. Za każdego wprowadzonego do obiegu spaliniaka jego wytwórca musi odprowadzić ciężkie tysiące euro "kary" do UE, a samochody może gdzieś ze stocku, może brakowało jakichś komponentów, i stały, a może czekali na lepsze cenowo czasy jak obecnie i puścili dopiero teraz. Ale opłaty emisyjne i tak by wszystko przeżarły zatem zróbmy "nieszczęśliwy wypadek" i ubezpieczalnia przewoźnika pokryje całą imprezę. Dostaniemy tyle ileśmy chcieli dostać a bez kar za CO2.