Święto w Indiach bez katastrofy to nie święto, tym razem na jarmarku świątecznym Madduramma w pobliżu miasta Bangalore przewróciła się wysoka na 30 metrów konstrukcja ciągnięta na kołach w ramach corocznego rytuału. Nagłe silne opady deszczu i mocny wiatr spowodowały że konstrukcja straciła stabilność i się przewróciła. Incydent wywołał panikę wśród świętujących. W wyniku katastrofy jedna osoba poniosła śmierć, jedna trafiła do szpitala, kilka zostało rannych. Po tej katastrofie przewróciła się kolejna, jeszcze wyższa taka konstrukcja.
Na wyspie Granda obchodzone jest święto zwane Jeb Jeb, podczas którego ludzie pokrywają się olejem i noszą rogi, co stanowi satyrę dla francuskich kolonizatorów, którzy nazywali czarnoskórych czarnymi diabłami.
Jakieś indyjskie święto gówna. Ludzkiego gówna na chodniku, krowiego gówna na talerzu.
Oni się nigdy nie nauczą, rocznie milion tego typu wypadków, a te karaluchy dalej włażą na każdą możliwą powierzchnię chyba tylko po to, żeby zginąć zupełnie bez sensu w jak najgłupszy sposób.
Śmierdziele z fetyszem na gówno. Tylko hindusi mogą się cieszyć z babrania się w ekskrementach w czterdziestostopniowym upale, w tłumie brudasów, na środku ulicy.