📌 Ukraina ⚔️ Rosja Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: 2025-08-24, 12:01

#usa

Chcieli zobaczyć jak umiera

konto usunięte2013-08-21, 21:01
Cytat:

23-letni Christopher Lane, sportowiec z Australii, odwiedzający w Duncan, w amerykańskim stanie Oklahoma, swoją dziewczynę, został zastrzelony na ulicy przez trójkę nastolatków, którzy chcieli zobaczyć, jak umiera człowiek.

Do tragedii doszło w piątkowe popołudnie, 16 sierpnia. Nastolatkowie wybrali się na poszukiwanie potencjalnej ofiary. Lane akurat przebiegał obok nich.

Jeden z nastolatków oddał strzał, Lane zmarł z wykrwawienia na poboczu drogi.

Matka 16-letniego Chancey'a Luna twierdzi, że on i jego znajomi, James Edwards oraz Michael Jones, należą do samozwańczego gangu. Zapewnia jednak, że jej syn nie jest zabójcą. "Serce mi mówi, że on nie pociągnął za spust".
Prokurator okręgowy podejmie decyzję, czy 16-latkowie będą sądzeni za zabójstwo z premedytacją jak dorośli.



A teraz zagadka jakiego koloru skóry byli napastnicy ?

Zamach stanu w Iranie

Vof2013-08-20, 10:12
O tym jak CIA demokratyczny rząd Iranu obaliła...

Po II wojnie światowej amerykański wywiad wyspecjalizował się w obalaniu demokratycznie wybranych władz. Efekty były jednak często odwrotne od zamierzonych.


Teheran, zwolennicy Mossadegha i komuniści z Tudeh demonstrują przeciwko Wielkiej Brytanii i USA.

Iran, Teheran 16 sierpnia 1953 r. Tuż po północy kolumna wozów opancerzonych i wypełnionych żołnierzami ciężarówek podjechała pod rezydencję premiera kraju Mohammada Mosaddegha. Żołnierze zaczęli wysypywać się z pojazdów i szykować do akcji. Ich zadaniem było przekazanie szefowi rządu firmanu (dekretu) szacha, którym irański monarcha pozbawiał go funkcji, a następnie aresztowanie polityka. Jednak premier był doskonale zorientowany w sytuacji. Błyskawicznie z ofiary zmienił się w myśliwego. Zanim spiskowcy zorientowali się co się dzieje sami zostali otoczeni i aresztowani. Wydawało się, że zamach stanu został zduszony w zarodku.

Kilka godzin później zebrani w ambasadzie USA w Teheranie oficerowie CIA rwali włosy z głów. Byli przekonani, że przygotowywany tygodniami z olbrzymim trudem misterny plan przewrotu spalił na panewce. Na ulicach roiło się od wiernych Mosaddeghowi żołnierzy, radio nadawało komunikat o zduszeniu spisku, wytypowany przez Amerykanów na nowego premiera generał Fazlollah Zahedi ukrywał się, a będący dla zamachowców ostatnią deską ratunku szach Mohammad Reza Pahlawi uciekł do Bagdadu. Z centrali CIA nadszedł rozkaz: „Przerwać operację Ajax”, który nie pozostawiał najmniejszych wątpliwości co kierownictwo Agencji sądzi o szansach powodzenia. Jednak obecny w Teheranie szef wydziału Bliskiego Wschodu i Afryki w CIA Kermit Roosevelt Jr. - wnuk byłego prezydenta Theodora Roosevelta miał inne zdanie. Uważał, że choć szansa na sukces jest niewielka, to należy zaczekać i spróbować odzyskać inicjatywę. Miał rację.


Premier Iranu Mohmmad Mosaddegh

Spadek po Imperium Brytyjskim

Dlaczego Amerykanie tak bardzo chcieli pozbyć się Mosaddegha? Do 1953 r. USA nie mieszało się do wewnętrznych spraw Iranu. Kraj był domeną Brytyjczyków i Amerykanie chętnie pozwalali im grać tam pierwsze skrzypce. Ale w 1953 r. Imperium Brytyjskie było już w rozsypce i gdy w Iranie zaczęły się kłopoty wezwało amerykańskich sojuszników na pomoc.
Pod koniec XIX i w I poł XX w. Iran miał dla Brytanii kolosalne znaczenie strategiczne. Leżał na przedpolu Indii – „klejnotu w koronie” Imperium, pozwalał kontrolować ważne szlaki morskie w Zatoce Perskiej, a przede wszystkim był bogaty w ropę naftową. W 1908 r. Brytyjczycy założyli w Iranie Anglo-Persian Oil Company, przemianowaną później na Anglo-Iranian Oil Company (AIOC). Firma ciągnęła z paliwowego biznesu krociowe zyski, jednak irański rząd niewiele z tego miał. Co więcej, Brytyjczycy nie wahali się interweniować w obronie naftowych interesów. Gdy w 1941 r. pojawiło się zagrożenie, że władzę w Iranie przejmą zwolennicy nazistów (w Teheranie nie brakowało stronników Hitlera, zresztą jednym z nich był generał Zahedi, ten sam, którego autorzy przewrotu postanowili zrobić premierem w miejsce Mossadegha), Wielka Brytania, wespół z wojennym sojusznikiem ZSRR, decyduje się na okupację kraju.


Pracownicy rafinerii w Abadanie należącej do AIOC

Po wojnie, choć wojsko opuściło Iran, Brytania nie ma zamiaru rezygnować z wpływów w kraju i zysków z eksploatacji ropy. Sytuacja była już jednak zupełnie inna. Niepodległość ogłaszały kolejne kolonie - w tym najważniejsza z nich czyli Indie - a strzępami dawnego Imperium targał poważny kryzys gospodarczy. W Iranie i innych krajach Bliskiego Wschodu budził się nacjonalizm. W takiej sytuacji na scenę wkroczył Mossadegh.

Nowy Iran

Urodzony w 1882 r. Mohammad Mossadegh pochodził z irańskiej arystokracji. Jak wielu przywódców krajów Trzeciego Świata kształcił się na Zachodzie – najpierw we Francji, a potem w Szwajcarii. Jako pierwszy Irańczyk w historii uzyskał doktorat zachodniej uczelni. Kiedy w początkach lat 50. stanął na czele ruchu stawiającego sobie za cel przejęcie kontroli nad irańskimi złożami ropy naftowej miał już za sobą bogatą karierę polityczną – zarówno parlamentarną jak i rządową. W marcu 1951 r. udało mu się dopiąć celu. Parlament Iranu uchwalił nacjonalizację AIOC i przejęcie zysków z pól naftowych. Sukces nacjonalizacji sprawił, że Mossadegh został bożyszczem Irańczyków i szybko powołano go na stanowisko premiera. Ten gigantyczny sukces wkrótce stał się przyczyną jego upadku. Przed sądem powie potem gorzko: „Mój grzech, mój największy grzech, to nacjonalizacja irańskiego przemysłu naftowego i pozbycie się systemu politycznej i ekonomicznej eksploatacji [narzuconego] przez największe światowe imperium.”

Póki co wydawało się, że nacjonalizacja to klęska Wielkiej Brytanii i poważny cios dla osłabionego imperium. Kraj został pozbawiony tak niezbędnych w tym trudnym okresie dochodów i odcięty od jednego z ważniejszych źródeł strategicznego surowca. Dlatego Londyn postanawia zmusić Iran do ustępstw za wszelką cenę. Anglicy wycofali swoich pracowników z irańskich rafinerii, głównie inżynierów i kadrę kierowniczą, co doprowadziło do niemal całkowitego wstrzymania produkcji paliw. Nałożyli też na Iran sankcje gospodarcze, zajęli irańskie konta w brytyjskich bankach i rozpoczęli blokadę morską portu w Abadanie całkowicie wstrzymując eksport nieprzetworzonej ropy.

Mossadegh próbował negocjować. Rozumiał, że bez brytyjskiej pomocy nie będzie w stanie wznowić produkcji w rafineriach, a jej długotrwałe wstrzymanie oznacza gospodarczą katastrofę. Zaproponował podział zysków 50 na 50, ale oferta została odrzucona. Brytyjczycy byli nieugięci. Skierowali sprawę nacjonalizacji do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze, ale nie została ona rozstrzygnięta po ich myśli. Londynowi pozostała tylko jedna możliwość – wyeliminowanie niepokornego irańskiego premiera.

Truman na nie, Eisenhower na tak

W tej sprawie Brytyjczycy zwrócili się po pomoc do sojuszników zza oceanu. Winston Churchill, który w końcu 1951 r. powrócił na stanowisko premiera, od początku zabiegał o poparcie brytyjskich roszczeń przez prezydenta USA Harry'ego Trumana. Za kulisami trwały naciski na zorganizowanie wspólnej akcji wywiadowczej i siłowe usunięcie Mossadegha. Truman kategorycznie odmówił. W Korei trwał wyniszczający konflikt, który w każdej chwili groził wybuchem wojny światowej. Zdaniem amerykańskiego prezydenta dalsza destabilizacja sytuacji międzynarodowej, zwłaszcza tuż pod nosem ZSRR, nie mogła przynieść nic dobrego.

Mossadegh mógł na razie spać spokojnie. Do czasu. W 1953 r. sytuacja międzynarodowa zmieniła się diametralnie. W styczniu prezydentem USA został zaciekły antykomunista Dwight Eisenhower, w marcu umarł Józef Stalin, a politycy z ZSRR skupili się na walce o schedę po przywódcy, a wojna w Korei powoli dobiega końca.

Brytyjczycy postanowili to wykorzystać i jeszcze raz spróbowali namówić USA. By przekonać do swoich racji amerykańskiego prezydenta cynicznie zagrali komunistyczną kartą. Wykorzystując swoich irańskich agentów Londyn rozpoczął kampanię propagandową, która miała pokazać siłę lokalnej partii komunistycznej Tudeh i komunistyczne ciągoty samego Mossadegha – rzekomego promotora wpływów ZSRR w Iranie. Eisenhower połknął haczyk. Nakazał przygotowanie operacji usunięcia premiera, byle tylko kolejny kraj nie wpadł za żelazną kurtynę.

Plan pełen dziur

Szybko narodził się plan zamachu stanu. Tyle tylko, że miał sporo słabych punktów. Jednym z nich był szach Reza Pahlawi, pogardzany przez agentów CIA i brytyjskiego MI6 za bezdecyzyjność i chorobliwy brak zaufania do współpracowników. Zresztą sam Pahlawi podkreślał, że nie jest typem awanturnika i nie zamierza podejmować żadnego ryzyka. Mimo to przewidziano dla niego ważną rolę. Miał być promotorem rządu generała Zahediego i pokierować niechętnymi Mossadeghowi tłumami. W przekonanie go włożono olbrzymi wysiłek angażując w operację brytyjskich agentów wpływu na dworze i wysokich rangą amerykańskich dyplomatów. W końcu szach zgodził się pomóc spiskowcom dając im nadzieję powodzenia. Tyle tylko, że kiedy tylko w Teheranie zrobiło się gorąco Pahlawi wysiadł do samolotu i udał się do Bagdadu, a następnie do Rzymu. Wrócił dopiero, gdy było już jasne, że spiskowcy odnieśli sukces.


Prezydent USA Dwight Eisenhower z szachem Mohammadem Rezą Pahlawim

Niepewność dotyczyła też zdolności oficerów irańskiej armii zwerbowanych przez CIA do przeprowadzenia zamachu. We wspomnieniach Donalda N. Wilbera, jednego z głównych autorów przewrotu, zostali oni określeni jako „niezdolni do w pełni logicznego planowania i działania”. I rzeczywiście ich działania w trakcie przewrotu były tak chaotyczne, że o ostatecznym sukcesie całego przedsięwzięcia zdecydował czysty przypadek. To także dzięki niedyskrecji wojskowych Mossadegh dowiedział się o zamachu i był przygotowany na jego odparcie.

Mossadegh popełnia błąd

Po uniknięciu aresztowania i przejęciu inicjatywy w nocy 16 sierpnia Mossadegh wydawał się zwycięzcą. Utrzymał kontrolę nad większością oddziałów wojskowych w stolicy, szach uciekł, a związane z premierem gazety ogłosiły koniec dynastii Pahlawich. Przez ulice Teheranu przetaczały się prorządowe demonstracje. Premiera poparli komuniści z partii Tudeh i ZSRR. W ambasadzie USA nastroje były minorowe. Choć oficerowie CIA próbowali wesprzeć niezdarnych spiskowców, to wydawało się, że ich los jest przesądzony. Z centrali wciąż nadchodziły polecenia przerwania operacji i wycofania agentów z Iranu.

W tym momencie odzyskujący pewność siebie Mossadegh popełnił błąd. Wieczorem 18 sierpnia, przekonany, że sytuacja wraca do normy, odesłał większość wojska do koszar. Tymczasem ranek następnego dnia przyniósł zaskakujący zwrot akcji. Przeprowadzona przed zamachem operacja opłacania przez CIA niektórych gazet przyniosła wreszcie zamierzone skutki. Opublikowały one z kilkudniowym opóźnieniem dekrety szacha o pozbawieniu Mossadegha funkcji.

Na ulicach zaczęły się gromadzić tłumy zwolenników szacha i żołnierzy rozwiązanej podczas przewrotu, wiernej Pahlawiemu, Gwardii Imperialnej. Z kryjówek powychodzili też niektórzy spiskujący wojskowi. Szybko przejęli kontrolę nad demonstrantami, a także niektórymi oddziałami wojska. Około południa wrogi tłum otoczył dom Mossadegha, który musiał ratować się ucieczką. Następnego dnia oddał się w ręce generała Zahediego, nowego premiera Iranu.

Narodziny „Wielkiego Szatana”

Nowa, wspierana przez szacha, ekipa szybko przystąpiła do wprowadzania nowych porządków. Mossadegh został skazany w pokazowym procesie na trzy lata więzienia, ale po odsiedzeniu wyroku był przetrzymywany w areszcie domowym aż do śmierci w 1967 r. Jego współpracownicy skończyli jeszcze gorzej. Wielu zostało skazanych na karę śmierci albo długoletnie więzienie. Surowe represje dotknęły też komunistów z Tudeh. Szybko anulowano też nacjonalizację pól naftowych i rafinerii. Brytyjczycy nie mieli jednak powodów do zadowolenia. Dotychczasowy monopol AIOC został rozdzielony przez Amerykanów między kilka zachodnich koncernów naftowych. Oznaczało to koniec AIOC, która w 1954 przekształciła się w British Petroleum, czyli popularne BP.

Po początkowym szoku pilotujący zamach agenci CIA wpadli w euforię. „Był to dzień, który nigdy nie powinien dobiec końca, bo przyniósł ze sobą tak wielkie podniecenie, satysfakcję i tryumf, że jest bardzo wątpliwe czy jakiś inny będzie się mógł z nim równać” - pisał we wspomnieniach Wilber. Był to też dzień ważny z innego, o wiele istotniejszego powodu. 19 sierpnia 1953 r. narodził się mit, że CIA może obalić rząd w dowolnym zakątku świata. Była o tym przekonana sama Agencja, która nie wahała się angażować w tego typu eskapady. Już rok później amerykańscy szpiedzy przeprowadzili udany przewrót w Gwatemali. Potem przyszły następne głośne akcje – w Zatoce Świń na Kubie, w Południowym Wietnamie, w Nikaragui, czy na Dominikanie.

Zamach był też jednym z najważniejszych punktów zwrotnych w historii nowożytnego Iranu. Obalenie popularnego Mossadegha oddało pełnię władzy w ręce szacha. Rządy Pahlawiego z czasem stały się niezwykle brutalne, a on sam coraz bardziej oderwany od rzeczywistości, co plastycznie opisał w poświęconej mu książce Ryszard Kapuściński. Reżim szacha opierał się głównie na amerykańskiej pomocy, także wojskowej. Silną pozycję w Iranie do 1979 r. zachowało CIA. To jej agenci szkolili i ściśle współpracowali ze słynącą z brutalności i znienawidzoną przez Irańczyków służbą bezpieczeństwa SAVAK.

Zamach sprawił że w Iranie rozkwitła ludowa nienawiść do Stanów Zjednoczonych. Pod tym względem Irańczycy byli na Bliskim Wschodzie pionierami, ale szybko dołączyli do nich mieszkańcy innych krajów regionu. William O. Douglas, Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, który odwiedził Iran przed i po zamachu wspominał potem: „Kiedy Mossadegh [...] zaczął reformy zaniepokoiliśmy się. Porozumieliśmy się z Brytyjczykami, żeby go zniszczyć i udało się. Od tej pory nasz kraj nie cieszył się już szacunkiem na Bliskim Wschodzie.” O sile tej nienawiści Amerykanie boleśnie przekonali się po islamskiej rewolucji w 1979 r. która odsunęła szacha od władzy. Nowy reżim był więcej niż niechętny USA i życzliwym okiem patrzył na ataki wymierzone w „Wielkiego Szatana”. Tak pozostało do dziś.

źródło: historia.neewsweek.pl

The Iceman- Film o Richardzie Kuklinskim

konto usunięte2013-08-17, 23:11
Jedna z lepszych scen filmu o naszej polskiej gwieździe mafijnego półświatka w USA, film polecam.

Sytuacja jest autentyczna, Kuklinski opowiadał o niej w swoich więziennych wywiadach z różnymi telewizjami.
Summer Michelle Hansen, pedagog szkolny, została oskarżona o utrzymywanie intymnych stosunków z piątką uczniów - donosi serwis Huffingtonpost. Kobiecie grozi 13 lat więzienia.



Ofiarami nauczycielki byli nieletni chłopcy, uczniowie kalifornijskiej szkoły, gdzie Hansen uczyła. Policja zarzuca jej aż 16 przestępstw. Miała odbyć stosunek seksualny z nieletnim, dopuścić się tzw. innej czynności seksualnej (Summer preferowała seks oralny), oraz wysyłać nieprzyzwoite treści i zdjęcia swoim podopiecznym.

Obsceniczne zachowanie nauczycielki trwało od maja 2012 do maja tego roku. Pedagog robiła to z uczniami w sali lekcyjnej, w pomieszczeniu gospodarczym w szkole, w jej samochodzie stojącym na parkingu w okolicach miejsca zamieszkania jednej z ofiar oraz w domu jednego z uczniów.

Jeden z chłopaków zeznał na policji, że kobieta wysyłała mu nieprzyzwoite sms-y sugerujące chęć nawiązania kontaktu seksualnego. Innemu oferowała seks jako nagrodę za dobrą grę w baseball. Adwokat nauczycielki utrzymuje, że jest ona niewinna, a jej telefon został zhakowany.

Śledztwo rozpoczęło się w czerwcu, po tym jak na policję zgłosił się nastolatek, który przyznał się do stosunków seksualnych z nauczycielką. Mając 18 lat i zaraz po ukończeniu szkoły Hansen wysłała mu seks-wiadomość oraz swoje zdjęcia w samej bieliźnie, zachęcając do intymnego spotkania. Wyznał też, że dwóch innych uczniów miało podobne doświadczenia. Jeśli to okaże się prawdą, kobieta może trafić do więzienia na 13 lat.

Taa, "Ofiary" na 100% ucierpiały na tym zdarzeniu

Misja "pokojowa"

konto usunięte2013-08-14, 0:10
W wykonaniu Hamerykańców oczywiście

Obama - Wielkie Oszustwo

konto usunięte2013-08-13, 17:38
Film dokumentalny, który co prawda trwa prawie dwie godziny, ale przedstawia różne fakty dotyczące wybrania czarnego prezydenta. Został stworzony głównie przez Alex'a Jones'a i wolne media USA. To co jest w nim przedstawione może zszokować każdego i najprawdopodobniej są to same fakty o których nigdzie się nie mówi. Mam nadzieję, że to kiedyś wyjdzie na jaw i roz🤬bią tą hamerykę w piździec.


Miłego oglądania!

więcej informacji na temat filmu - wikipedia

Wersja z lektorem

wrzucik

konto usunięte2013-08-13, 11:39
Na moście w Nowym Jorku.

Kim vs Obama

konto usunięte2013-08-13, 11:17
Zapożyczone z jakiegoś zagranicznego serwisu
Bigos na niedzielę: Hitler wcale nie chciał wojny! I tak w koło Macieju...

Tym razem opinia ta pada nie z ust rosyjskich propagandzistów, ale poczytnego (także w Polsce i wśród Polonii) amerykańskiego komentatora oraz niedoszłego kandydata Republikanów na prezydenta USA. Kto wywołał II wojnę światową? Polska „junta pułkowników”. Co doprowadziło do holocaustu? Bezsensowny upór Polaków. Czy to już szczyt zaślepienia i talentu w przeinaczaniu faktów, czy może ma Pan jeszcze coś do dodania, Panie Buchanan?



70 lat temu niemiecka armia przekroczyła granice Polski. 3 września 1939 roku Wielka Brytania wypowiedziała w odpowiedzi wojnę Niemcom. Przez kolejne sześć lat 50 milionów chrześcijan i ż__ów straciło życie. Wielka Brytania skończyła jako wyniszczony bankrut, a Niemcy leżały w gruzach. Europa służyła za arenę najbardziej morderczej walki w historii ludzkości, w której cywile ucierpieli bardziej od żołnierzy.
Rocznicowy artykuł przygotowany przez Patricka Buchanana na potrzeby jego rubryki w „uexpress” zaczyna się patetycznie i dość typowo. Później pada jakże częste pytanie: cóż to za przyczyna usprawiedliwiała takie ofiary? Odpowiedź nie jest już ani patetyczna ani typowa. Chyba, że na myśli mamy typowe przykłady zakłamywania historii, korzeniami sięgające goebbelsowskiej propagandy. Sprawą można by się nie przejmować (i polskie media, jak się zdaje, kompletnie ją zignorowały), gdyby nie chodziło o starszego doradcę trzech prezydentów USA (Richarda Nixona, Geralda Forda i Ronalda Reagana), dziennikarza z kilkoma dekadami doświadczenia zawodowego (publikował m.in. w „Human Events”, „National Review”, „The Nation” i „Rolling Stone”; założył magazyn „The American Conservative”), wciąż aktywnego komentatora (MSNBC) i polityka, który trzykrotnie, na szczęście bez skutku, walczył o urząd prezydenta.

Bo to wszystko nasza wina

Co takiego Pat Buchanan ma do powiedzenia na temat II wojny światowej? Jego argumenty są zaskakująco zbieżne z tymi przedstawianymi niegdyś przez... samą III Rzeszę. Do wojny doszło w efekcie sprzeczki o nic nie znaczące miasto (Gdańsk), którego ludność pragnęła powrotu do Rzeszy. Hitler do ostatniej chwili chciał pokoju i nigdy nawet nie myślał o światowym konflikcie. W wojnę wciągnęła go nieustępliwość polskiej „junty pułkowników”. Fragment zacytujmy słowo w słowo:
Hitler nigdy nie dążył do wojny z Polską, ale do sojuszu z nią, takiego jaki zawarł z Hiszpanią generała Franco, Włochami Mussoliniego, Węgrami Miklosa Horthy i Słowacją ks. Tiso. Dlaczego niby miałby chcieć wojny, jeśli aż do 1939 roku, za wyjątkiem Francji, był otoczony przez przyjaciół, sprzymierzeńców i państwa neutralne? I nawet zrezygnował z Alzacji, bo wiedział że jej odzyskanie oznaczałoby wojnę z Francją i Wielką Brytanią – imperium, które podziwiał i widział w roli sojusznika. Z kolei z ZSRR do 1939 roku Niemcy nawet nie miały wspólnej granicy, jak więc Hitler mógł dążyć do wojny z tym państwem?
Hitler – anioł pokoju czy aniołek Buchanana?

Liczba elementarnych błędów jest tak wielka, że aż trudno obalać wymysły Buchanana jeden po drugim. Nie ma to zresztą chyba sensu, bo polskich czytelników raczej one nie przekonają. Podejrzewam, że w przeciwieństwie do Pana Buchanana, większość osób zaglądających na „Histmaga” dobrze orientuje się, jak wyglądał sojusz Hitlera z admirałem Horthym (kiedy ten stał się niepokorny, porwano jego syna a na zamek w Budapeszcie wysłano czołgi), jakie przedstawiał on opinie na temat „przestrzeni życiowej” dla Niemców, albo jakimi metodami budował wspomniane przez amerykańskiego komentatora przyjaźnie i sojusze z Austriakami czy w szczególności Czechami. Polacy nie zapomnieli też raczej o prowokacji gliwickiej i całej akcji propagandowej, mającej na celu wmówienie światu, że to Polska napadła na Niemcy.
To co dla nas powinno być ważne, to reakcje na Zachodzie na tekst Buchanana. Kilka z nich wymienia Daniel Tencer na stronach rawstory.com. Michael Tomasky, komentator „Guardiana”, przypomina Buchananowi, że Hitler niekoniecznie był wybitnym politykiem, a raczej wariatem, którego działań nie można analizować przez pryzmat logiki (to odpowiedź na absurdalne pytanie Buchanana, dlaczego Hitler miałby celowo wywołać wojnę światową bez odpowiedniego przygotowania militarnego). W serwisie „Jawa Report”, bloger Rusty poszedł w inną stronę, przytaczając fragment Mein Kampf, dobitnie pokazujący, że Hitler wcale nie był aniołem pokoju (przyszłym celem naszej polityki zagranicznej powinno być zdobycie tak wielu terenów na wschodzie, ile potrzebuje naród niemiecki). A. Serwer współprowadzący blog na stronach „The American Prospect” pozwolił sobie natomiast na odrobinę ironii: najwidoczniej cały ten atak na Polskę to było jedno wielkie nieporozumienie. Hitler nie chciał wojny, on po prostu chciał bez walki podporządkować sobie tyle Europy, ile miał ochoty – odpowiedź z naszej strony była nie tylko przesadna, ale wręcz niegrzeczna!

A do tego... wybitna książka


Gdyby chodziło wyłącznie o głupi artykuł na mało poczytnej stronie, zapewne nie byłoby sensu przejmować się rewelacjami Buchanana. Niestety on nie tyle wymyśla nowe koncepcje na temat wojny, co raczej powtarza to co już napisał. Napisał konkretnie w książce, która trafiła 3 miesiące temu do księgarń, a zaraz potem na listę bestsellerów New York Timesa. „Churchill, Hitler, and „The Unnecessary War”: How Britain Lost Its Empire and the West Lost the World” („Churchill, Hitler i „niepotrzebna wojna”: o tym, jak Wielka Brytania straciła swoje imperium, a Zachód stracił świat”) to zdaniem przynajmniej części czytelników książka doskonale napisana i doskonale udokumentowana (...), stanowiąca dowód na to, że historia mogła potoczyć się całkowicie inaczej. Na szczęście wśród recenzji można też znaleźć bardziej krytyczne wobec warsztatu domorosłego historyka.

James R. Thompson na łamach „The Sarmatian Review” zwrócił uwagę na szczególnie obrzydliwy fragment książki: w „cytacie z cytatu” autor opisuje polskiego ministra spraw zagranicznych Józefa Becka jako człowieka „o twarzy podobnej do facjat gw🤬cicieli małych dziewczynek, jakie można oglądać na łamach francuskiej prasy”. Z komentarzem Thompsona trudno się nie zgodzić: to rodzaj kiepskiego dziennikarstwa wartego Juliusa Streichera i parodii dziennikarzy zatrudnianych w „Der Stürmerze”. Z kolei Jonathan Tobin z „The Jerusalem Post” uznał książkę za antysemicką i reprezentującą złowieszczą odmianę appeasementu.

Cisza przed burzą?

Książki Buchanana dotąd w Polsce kompletnie nie zauważono. Może to dziwić, jeśli porównamy brak jakiejkolwiek reakcji na przebój amerykańskich księgarni z gorączkowymi odpowiedziami naszych ambasad na każdą wzmiankę o „polskich obozach koncentracyjnych”. Warto jednak pamiętać, że także na „Strach” J. T. Grossa nie od razu w Polsce zareagowano. Czyżby więc cisza przed burzą? Tym razem mamy najwyraźniej do czynienia z pracą o niebo mniej rzetelną i napisaną przez człowieka o wątpliwych kompetencjach w zakresie historii. Autor jest jednak postacią znaną i... szanowaną. O ile dla niektórych polskich dziennikarzy Pat Buchanan jest idiotą, o tyle dla konserwatystów to swoisty idol. Także nad Wisłą. Jego artykuły ukazywały się na łamach „Wprost”, a wrocławskie „Wektory” wydały cztery jego książki w ramach Biblioteki „Opcji na prawo”. Ciekawe czy także najnowsza praca Pana Buchanana znajdzie się w tej serii? Jakieś wewnętrzne przeczucie każe mi w to wątpić...

źródło: histmag.org

Oznaczenia wiekowe materiałów są zgodne z wytycznymi
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na 6 miesięcy. 6,00 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem