#straż graniczna

Przygraniczna kontrola

kosa1kosa2013-06-20, 0:15
Pewnego wieczora na jakimś tam rodzinnym zjeździe usłyszałem ciekawą historię. W rodzinie mam wujka, który jak wielu sadoli ma eleganckie poczucie humoru. Jako że mieszka przy strefie nadgranicznej patrolująca straż graniczna zatrzymuje czasem auta do rutynowej kontroli.

Wujowi bardzo się nie podobało, że zostaje zatrzymany w celu sprawdzenia dokumentów czy innych formalnych rzeczy. Najbardziej jednak go drażniło, gdy funkcjonariusz prosił go o otwarcie bagażnika (z reguły można odmówić, wtedy wzywany jest patrol policji o ile dobrze się orientuje). Wpadł więc na pewien pomysł.

Pewnego wieczoru wracał do domu i został zatrzymany do rutynowej kontroli. Po krótkim dialogu, podaniu dokumentów do kontroli chorąży (CH) zapytał:
CH: - A w bagażniku co Pan przewozi?
W: - No jak to co? C🤬ja!
CH: - Jak Pan się zwraca do funkcjonariusza? Prosze wysiąść z samochodu!
W: -Przecież powiedziałem, wiozę c🤬ja w bagażniku, chyba rozumie Pan po polsku, prawda?

Z niedowierzaniem co usłyszał funkcjonariusz tak wysoki rangą poprosił go o otwarcie klapy bagażnika. Oto, co zobaczył:



Wraz z ciekawą miną chorążego pozbył się, przynajmniej na jakiś czas rutynowych kontrol straży granicznej.

(pierwszy post, jak się komuś nie podoba to c🤬j - ten ze zdjęcia - mu w dupe).
Narzekamy na Romów, afroamerykanów, Rosjan i inne okoliczności przyrody- a tymczasem totalnych debili mamy na swoim podwórku. Tarzam się, przepełniony szacunem przed tymi wybitnymi jednostkami (za tvn24.pl)

Dwóch młodych mieszkańców powiatu dzierżonowskiego miało wyjątkowego pecha. Podczas zabawy na dyskotece, postanowili "wciągnąć kreskę" w stojącym na zewnątrz aucie. Jak się okazało, wsiedli do radiowozu Straży Granicznej. Zostali zatrzymani.
Jak poinformowała Ilona Golec z zespołu prasowego policji we Wrocławiu, dwóch młodych mężczyzn w wieku 20 i 21 lat bawiło się w nocy z soboty na niedzielę w dyskotece w Kamieniu Ząbkowickim. W okolicy policjanci z Ząbkowic i funkcjonariusze ze Straży Granicznej patrolowali okolicę m.in. w poszukiwaniu dilerów.

Strażnicy ustawili się nieoznakowanym radiowozem przed lokalem. W pewnej chwili, podeszło do nich dwóch młodych ludzi.

- Stwierdzili, że jest im zimno, poprosili o pozwolenie, by wsiąść do samochodu i dodatkowo jeszcze poprosili o pożyczenie banknotu, bo, tak jak określili, nie mieli czym "wciągnąć białka" - mówiła Golec. Jak dodała, mężczyźni wyciągnęli woreczki z białą substancją. Później, po zabezpieczeniu, okazało się, że była to amfetamina.