#stłuczka

Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w Jeziorzanach podczas manewru cofania. Jak informuje policja, kierowca potrącił dwie rowerzystki, zniszczył znak drogowy i zaparkowane w pobliżu auta.

Do zdarzenia doszło kilka dni temu w centrum Jeziorzan (pow. lubartowski). Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że 82-letni kierujący jeepem, wycofując pojazd z parkingu nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu i zderzył się z prawidłowo jadącym BMW z przyczepką.

W następstwie tego zdarzenia jeep jeszcze przyspieszył obracając się na ulicy. Uderzył w jadące ulicą rowerzystki, a w dalszej kolejności w słupek znaku drogowego i zaparkowane pojazdy.

Badanie stanu trzeźwości wykazało, że wszyscy kierujący biorący udział w tym zdarzeniu byli trzeźwi. Łączny bilans wykonanego przez 82-latka manewru cofania to dwie potrącone rowerzystki 5 uszkodzonych samochodów i zniszczony znak drogowy.

Witam.
Niestety, kolejny mój filmik ze zdarzenia drogowego.
Wymuszenie podczas manewru wyprzedzania i zniszczone lewe koła jako tego skutek.

Wiem, że rozpocząłem wyprzedzanie na podwójnej ciągłej i z tego powodu można po mnie pojechać.
To, co z kolei zrobił ten baran (przy okazji uciekł z miejsca).. no na to brak mi słów.

< -- Od razu uprzedzam - pod koniec drę się dosyć głośno w nerwach, więc radzę ściszyć. Nie posiadam oprogramowania obecnie do montażu, dlatego też nie jestem w stanie tego wyciąć. -->

Druga sprawa to to, że słucham dość głośnio muzyki, to też radzę ściszyć.
Nagranie poniżej:


Poniżej zamieszczam zdjęcia obrazujące skutek..






Kobieta za kółkiem

DMT2017-07-14, 8:13
Innego wytłumaczenia nie ma..



Oglądamy do końca...

Kompilacja z warszawskich ulic

w................y • 2017-05-07, 10:43
Nie ma takiego miasta Warszafka. Na miasto Warszawa mówi się Warszawa. Czytaj naszą nazwę ze zrozumieniem.

Stłuczka

cenay2017-05-06, 0:14
Szanowni Sadole,
Odczuwam potrzebę podzielenia się z Wami sytuacją, która przydarzyła mi się w zeszły piątek, ale od początku.
Osiągnąłem dno finansowe. Po rozwodzie zakupiłem cinquecento 900, w które przez ostatni rok zainwestowałem dokładnie 2040 zł (K🤬A). Naprawiam je sam, c🤬j wie po co, i ciągle wynajduje w nim nowe usterki - taki rodzaj choroby psychicznej. W piątek jechałem do banku załatwić kredyt (a jak) na spłacenie bieżących zobowiązań oraz zakup części do rzeczonego pojazdu (oczywiście). Wracając z gotówką byłem tak podniecony, że najechałem na tył poprzedzającego pojazdu. P🤬lnięcie było spore, bo rzuciło mną jak szmacianą lalką. Pierwsza myśl: nie mam przodu. W p🤬du chłodnica (wymieniana miesiąc temu), glikol kupiony za ostatni grosz i kto wie co jeszcze. Awaryjne. Wysiadam z duszą na ramieniu. Oglądam pobieżnie przód - nic nie widać. Ofiara mojego przecinaka: nowa Kia Ceed (na szczęście nie radiowóz). Wysiada z niej przaśna blondynka. Od razu proponuję zjazd na najbliższy przystanek, celem spisania oświadczenia. Blondynka się godzi. Zjeżdżamy. Staję za nią i gaszę samochód, wyciągam dokumenty i wychodzę z p🤬lota. Blondynka już stoi i trzepocząc rzęsami wypala:
- Tylko niech Pan nie dzwoni po policje, bo rano wypiłam wino...
Mnie zatyka, nie wiem co się dzieje. Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć blondyna kontynuuje;
- Mam kolegę w sklepie z częściami, mnie tutaj wisi tylko lampka od tablicy zadzwonię i zapytam ile kosztuje.
- Jasne - odpowiadam.
Blondynka flirtuje przez telefon i czeka na info, ja stoję z fajką w pysku, nie wiedząc co tu się odp🤬la, jednocześnie wypatrując wycieków glikolu. Po chwili jest werdykt;
- 80 złotych, jest OK?
- OK! - odpowiadam, sięgając po portfel wypchany gotówką dopiero co wziętą w kredycie. Wręczam banknot 100 złotowy. Blondynka wypala:
- Już wydaję resztę! - jednocześnie p🤬li jakieś głupoty o wyjeździe w góry z mężem czy cóś. Ryj się jej nie zamyka jak drzwi od wychodka w czasie epidemii cholery, jednocześnie chowa się do auta szukając torebki;
- Ojej, torebkę mam w bagażniku!
K🤬a mać - myślę. Nie otworzy tej j🤬ej klapy i będzie smród.
O dziwo klapa się otwiera tak samo szeroko, jak jej gęba; Ciągle p🤬li o tym wyjeździe patrząc na mnie a nie w bagażnik. Wyciąga torebkę. Ja widzę wgnieciony cały tylni pas (ucho od zamka pokrywy zatrzymało wgniecenie). Wydaje mi 20 złotych, wrzuca torebkę z powrotem do bagażnika i żegnając się dziękuje za życzliwość. Odjeżdża. Wsiadam do CC, wypalam jeszcze dwie fajki, i nadal nie pojmuje CO TU SIĘ K🤬A STAŁO.
Dzisiaj zastanawiam się czy ta Pani jeszcze żyje, czy też mąż już ją zakopał po tym, jak opowiedziała mu jak dzielnie wyszła z drogowej opresji.

Idiotki w aucie

~CrazyEdek2017-05-04, 11:49
z takim śpiewaniem.