Zatrzymany 33-latek z Pabianic może mieć postawionych kilka zarzutów. Naruszył nietykalność cielesną policjantów i groził siekierą swojemu pracodawcy. Tydzień wcześniej podpalił drzwi w bloku przy Mokrej.
Wszystko zaczęło się we wtorek zakładzie przy ulicy Skłodowskiej, w którym pracował agresor. Jak zeznał właściciel firmy, 33-latek w pewnym momencie wpadł w szał. Zaczął rzucać w innych pracowników plastikowymi kubkami po czym wziął siekierę i doskoczył do szefa. – Mężczyzna groził pracodawcy i zażądał od niego pieniędzy – informuje kom. Joanna Szczęsna.
Po chwili wybiegł z zakładu pracy. Dobiegł na ulicę Żeromskiego, gdzie zauważył go patrol z sekcji drogowej. Funkcjonariusze ruszyli w pościg. Na ulicy Broniewskiego dołączył policjant z kolejnego patrolu. Kiedy próbowali go zatrzymać zaczął krzyczeć, że jest Terminatorem i ich rozwali (użył niecenzuralnych słów).
Agresor został zabrany na oddział psychiatryczny. Jego rozpoznanie to zaburzenia psychiczne spowodowane zażywaniem substancji psychoaktywnych. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, mężczyzna był już skierowany na leczenie psychiatryczne.
Za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji grozi mu do roku pozbawienia wolności. Zajścia nie można zakwalifikować jako czynną napaść, bo musiało by być dwóch napastników. Zawiadomienie o kierowaniu gróźb karalnych może jeszcze złożyć pracodawca mężczyzny.
Ten sam 33-latek w ubiegłym tygodniu podpalił drzwi w jednym z mieszkań w bloku przy ulicy Mokrej
może ktoś uciekł z wariatkowa
Oczywiście Rasyja
Ksiądz proboszcz z siekierą w ręku wygrażał rodzinie, która zamieszkuje dom parafialny naprzeciwko plebanii w Turze (woj. łódzkie). Miał krzyczeć, że rodzina zalega z czynszem - informuje "Dziennik Łódzki". - Krzyczał, że mnie załatwi, użył słowa na "k" - tłumaczy jedna z kobiet. "Jeżeli rzeczywiście miało miejsce niewłaściwe zachowanie (...) Kuria wyraża ubolewanie i przeprasza za nie" - czytamy w komunikacie na stronie archidiecezji łódzkiej.
Do zdarzenia doszło w sobotnie popołudnie. Ksiądz proboszcz wykonywał prace porządkowe. Po kilku chwilach ruszył z siekierą na dom parafialny przy plebani, w którym, jego zdaniem, zamieszkuje rodzina zalegająca z czynszem. Kiedy zapukał do drzwi, nikt nie otwierał.
Po kilku chwilach na podwórko wyszła kobieta. - Proboszcz na mój widok zawołał, że mnie załatwi. Użył przy tym słowa na "k". Bałam się jego gróźb, wezwałam policję - relacjonuje dla "Dziennika Łódzkiego".
Po kilkunastu minutach rozmowy z funkcjonariuszami, ksiądz chciał rzucić się z siekierą w ręce na kobietę, która zadzwoniła na policję. Funkcjonariusze obezwładnili mężczyznę.
Tymczasem Kuria Metropolitalna Łódzka wydała oświadczenie ws. parafii w Turze.
"Kuria Metropolitalna Łódzka nie posiada żadnego oficjalnego doniesienia w sprawie wydarzeń w parafii Tur z dnia 1 marca br.
Jeżeli rzeczywiście miało miejsce niewłaściwe zachowanie Księdza Proboszcza parafii pod wezwaniem Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Turze, Kuria wyraża ubolewanie i przeprasza za nie.
Kuria jednocześnie informuje, że zostały podjęte działania wyjaśniające."
- Czynności w sprawie księdza związane są z naruszeniem przez niego nietykalności cielesnej policjantów. Oprócz tego funkcjonariusze byli znieważani przez mężczyznę - informuje policja.
Prokuratura zapowiada, że oprócz kwestii związanych z zachowaniem mężczyzny względem policjantów, wyjaśnia kwestię gróźb kierowanych w stronę kobiety.
Za naruszenie nietykalności cielesnej policjanta polski kodeks przewiduje karę do trzech lat więzienia. Za kierowanie gróźb karalnych grozi do dwóch lat pozbawienia wolności.