#operacja

Operacja "Szpon Orła"

S................G • 2013-01-24, 19:48
Operacja "Szpon Orła"
Kryptonimem "Szpon Orła" określa się operację podjętą przez oddziały SFOD-D US Army w kwietniu 1980 roku. Miała ona na celu uwolnienie zakładników przetrzymywanych przez Pasdarani (Strażników Rewolucji) w ambasadzie USA w Teheranie.


Mapa z trasami przelotu

Aby zrozumieć, dlaczego USA zdecydowały się na taki krok należy cofnąć się do roku 1973. Wtedy to cena ropy naftowej na świecie podrożała czterokrotnie. Szach Iranu Mohammed Reza Pahlawi wyczuł, iż niedługo dzięki petrodolarom jego kraj może stać się jednym ze światowych mocarstw - pod ziemią znajdowały się złoża prawie 60 miliardów baryłek ropy, co w przeliczeniu na ówczesną cenę 20 dolarów za baryłkę dawało niewyobrażalny zysk. Już w 1975 Pahlawi zawarł z USA umowę handlową na kwotę 15 miliardów dolarów. W ciągu następnych 5 lat Iran miał nabyć 8 elektrowni atomowych (jednostkowa cena reaktora szacowana była na 6,5 mld dolarów), 20 fabryk domów, wyposażenie 5 szpitali, zakłady elektroniczne oraz kompletne wyposażenie portu morskiego.


Szach Mohammed Reza Pahlawi

Jednakże już w roku 1977 zaczynało się źle dziać. Najpierw kraj dotknęły przerwy w dostawach prądu. Fabryki stawały, produkcja zaczęła spadać. Potem okazało się, że kupionych na zachodzie maszyn nikt nie umie obsługiwać. Wiele stało wciąż zapakowanych w kontenery portach, skąd nikt nie mógł ich wywieźć ze względu na brak dróg i linii kolejowych. Do tego zaczęły sie niepokoje społeczne - Irańczykom nie spodobały się wzorce zachodnie, na siłę wciskane im przez szacha. Jednak na razie sam władca nie musiał się martwić - opór rozbijała tajna policja SAVAK, stosując często tortury (takie jak wyrywanie panzokci, rażenie prądem w jądra, wlewanie wrzątku do odbytu, bicie pałkami i kijami czy podtapianie). Jednak za sprawą przebywającego na wygnaniu Ajatollacha Chomeiniego opór tężał - zwłaszcza po zawiązaniu przymierza mułłów i bazaru (czyli syndyku kupców). A, jak w Iranie wiadomo "gdy Bazar i Meczet mówią jednym głosem, to drżą posady Pawiego Tronu".


Protesty w Teheranie w roku 1978

W roku 1978 przez kraj przetaczały się fale protestów przeciwko władzy oraz jej wydatkom (szach planował kupno m.in myśliwców F-16 i samolotów AWACS za ponad 8 mld dolarów). Protestujący osiągnęli cel - szach abdykował i 16 stycznia 1979 odleciał do Egiptu, a następnie do USA, gdzie miał się poddać leczeniu nowotworu. 1 lutego 1979 do kraju powrócił Chomeini i proklamował Iran Republiką Islamską (co potwierdziło referendum z 30 marca). Następnym celem mieli się stać przebywający w Iranie Amerykanie - drudzy po szachu najwięksi wrogowie Chomeiniego.


Amerykańscy zakładnicy

4 listopada 1979 studenci szkół koranicznych wtargnęli na teren Ambasady USA w Teheranie. Łącznie po opanowaniu budynków 90 pracowników ambasady stało się ich zakładnikami. Poddali się bez oporu - wiedzieli, iż jakikolwiek akt agresji wobec tłumu może zakończyć się rzezią. W Waszyngtonie prezydent Jimmy Carter nakazał natychmiastowe opracowanie planu uwolnienia zakładników. Zaczęła działać CIA - ich agenci "Bob" oraz przeciwny Chomeiniemu Irańczyk rozpoczęli rekonesans - Irańczykowi udało się kupić także ciężarówki i mikrobusy mogące przewieźć komandosów na miejsce. Wśród "zwiadowców" znalazł się także major Richard Meadows - weteran wojen w Korei i Wietnamie, jeden z twórców "Zielonych Beretów" oraz doradca jednostki Delta. To właśnie on wskazał dwa lądowiska, na których mieli zatrzymać się komandosi. Wtedy to też wyklarował się plan Operacji, której nadano kryptonim "Szpon Orła".


Szkic"Desert One"

Wyglądał on następująco - z Egiptu miało wystartować 6 transportowych samolotów C-130 Hercules z komandosami na pokładzie. W tym samym czasie z lotniskowca USS "Nimitz" miało wyruszyć 8 śmigłowców RH-53 Sea Stallion. Miały spotkać się na pierwszym lądowisku, oznaczonym jako "Desert One". Następnie śmigłowce miały przewieźć komandosów na drugie lądowisko, oznaczone jako "Desert Two". Tam komandosi mieli przesiąść się do ciężarówek, którymi dotarliby do ambasady. Tam, po uwolnieniu zakładników mieli wycofać się na stadion sportowy, skąd zostaliby zabrani śmigłowcami na lotnisko Manzarieh. Tam miały czekać samoloty C-141, które przetransportowałyby zakładników i żołnierzy do baz w Egipcie. Śmigłowce miały zostać zniszczone. Na wypadek silnego oporu, komandosi mogliby poprosić o wsparcie samoloty z lotniskowca "Nimitz" lub latające kanonierki AC130 "Spectre" (które po ewakuacji komandosów miały zrównać z ziemią budynki ambasady).


Śmigłowce RH-53 "Sea Stallion"

24 kwietnia 1980 roku operacja rozpoczęła się. Samoloty C130 bez problemów przeleciały z Egiptu do Iranu i niewykryte przez radary wylądowały na "Desert One". Gorzej było ze śmigłowcami. Zaraz po dotarciu do granicy Iranu, w jednym z nich pękła łopata wirnika. Śmigłowiec bezpiecznie wylądował na pustyni i po przeładowaniu zaopatrzenia 7 maszyn wyruszyło w dalszą drogę. Po kilkunastu minutach jednak wpadły w burzę piaskową. Ryzyko było tym większe, że ze śmigłowców zdemontowano osłony przeciwpyłowe w celu zwiększenia zasięgu. Wtedy w jednej z maszyn zepsuł się żyrokompas i nie chcąc ryzykować katastrofy, pilot zawrócił. Łącznie na "Desert One" dotarło więc 6 maszyn - absolutne minimum umożliwiające wykonanie zadania. Na samym lądowisku doszlo do dwóch incydentów - komandosi zniszczyli przebijającą się przez blokady cysternę z kradzionym paliwem, a także zatrzymali autobus wypełniony cywilami. Ostatecznie śmigłowce dotarły na lądowisko o 1:40. Wtedy odkryto nową awarię - w jednym ze śmigłowców przeciekał zapasowy system hydrauliczny. Stojąc przed wizją ataku bez jakiejkolwiek rezerwy na kompletnie obcym i wrogim terenie, dowodzący "Deltą" pułkownik Charles Beckwith zdecydował się na przerwanie operacji i powrót do bazy. Nie wiedział jednak, czym skończy się ten rozkaz...
O 2:52 śmigłowiec nr 3 pilotowany przez majora Schaeffera wystartował, by zatankować paliwo z jednego z transportowców. Pilot pochylił dziób i wtedy łopaty wirnika zahaczyły o stojącego przed nim innego "Herculesa". Śmigłowiec runął na ziemię i eksplodował, po czym ogniem zajął się także transportowiec. Wybuchła panika - wszyscy starali się jak najszybciej zająć miejsca w pozostałych C-130. W kokpitach helikopterów pozostały mapy z zaznaczonymi pozycjami "Desert Two" (gdzie czekał major Meadows) oraz inne tajne dokumenty. W końcu o godzinie 3:22 ostatni C-130 oderwał się z "Desert One". Na pustyni oprócz wraków śmigłowca Schaeffera i C-130 pozostało jeszcze 5 nietkniętych RH-53 oraz 8 zabitych - 3-osobowa załoga śmigłowca i 5 członków załogi C-130.





Fiasko operacji stało się gwoździem do trumny prezydenta Jimmiego Cartera - w wyborach roku 1980 został on pokonany przez Ronalda Reagana. Carterowi zagrali na nosie nawet sami Irańczycy - zwolnili oni zakładników zaraz po zaprzysiężeniu nowego prezydenta 20 stycznia 1981 roku...

Bibliografia:
Bogusław Wołoszański "Straceńcy"
Bogusław Wołoszański "Sensacje XX Wieku - Operacja Miska Ryżu"

Chirurdzy

BongMan2013-01-17, 10:07
Kilku chirurgów spotkało się na przerwie obiadowej. Rozmawiają o tym, kogo najbardziej lubią operować.
- Ja to bardzo lubię operować księgowych. Wszystko w środku jest ponumerowane.
- Jeszcze łatwiejsi w obsłudze są bibliotekarze. Wszystko mają ułożone w porządku alfabetycznym - twierdzi drugi chirurg.
- Ja to lubię informatyków. Wszystkie narządy oznaczone są odpowiednimi kolorami.
- A ja uważam, że najłatwiejsi do zoperowania są politycy. Nie mają serca, nie mają kręgosłupa, nie mają jaj, a głowę i dupę można bez problemów zamienić miejscami.

Dziewczyna po operacji

C................l • 2013-01-14, 18:05
Nie ma to jak sadystyczny żart sytuacyjny


Nawet wam przetłumaczę, a jak się ktoś chce przysrać do tłumaczenia to od razu zapraszam do kolejnego tematu.

Ponieważ [cenzura] jest w domu i ma się dobrze, podzielę się kolejnym powodem dla którego spędzę całą wieczność w piekle . Po operacji i odzyskaniu sił, zaczęła się wybudzać w pokoju. Była przykryta kocem aż do szyi, a jej oczy ledwo się otwierały i zobaczyła mnie, stojącego nad nią i pieszczącego jej policzek. Powiedziałem, "kochanie, coś poszło nie tak i musieli usunąć ci całe ciało. Teraz jesteś tylko głową"
Załkała lekko "Nieeee" i poszła dalej spać"

Przepraszam kochanie, kocham cie ale takie szanse nie zdążają się często, musiałem

Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane

K................n • 2012-12-01, 11:52
Pogotowie otrzymuje zgłoszenie, że na trasie został potrącony 12letni chłopiec, R-ka zap🤬la łamiąc wyszstkie przepisy, chłopak odwieziony na ostry dyżur.
Okazuje się, że to biedne cygańskie dziecko, które żebra tam od lat, bo ma pokręcone nogi.
Lekarze:
-poskłądamy go, ale przy okazji naprawimy te wszystkie złe zrosty i dzieciak pierwszy raz od lat będzie mógł być sprawny jak rówieśnicy.
Jak uradzili, tak zrobili.
Po operacji pojawił się w szpitalu ojciec. Lekarze dumni jak pawie z siebie mówią:
-operacja przebiegła pomyślnie, za parę tygodni Pana syn będzie w pełni zdrowy!
-CO K🤬A?!?! to jak on będzie zarabiał?!

Operacja

Philosophy2012-11-25, 20:27
Teść ma być operowany przez zięcia. Przed podaniem narkozy zapowiada:
- Lepiej się postaraj, jeżeli ja umrę, to żona planuje przeprowadzić się do was.

Jodła w płucach

Autor2012-11-23, 12:05
Pewien mieszkaniec Rosji od pewnego czasu skarżył się na silny ból w płucach. Gdy poszedł do lekarzy był przekonany, że to rak. Jakież było zdziwienie mężczyzny i personelu medycznego, gdy okazało się, że w płucach rosło mu... drzewo.


28-letni Artiom Sidorkin, mieszkaniec Republiki Udmurckiej został poddany prześwietleniu, potem biopsji. Dopiero wtedy było już pewne, że w jego ciele nie ma nawet śladu nowotworu. Jest jednak pięciocentymetrowa jodła, przedstawiciel gatunku sosnowatych.

Gdy przecieliśmy płuca, zobaczyliśmy igły jodłowe. Byliśmy zadziwieni.

Władimir Kamaszew, jeden z chirurgów operujących Sidorkina powiedział, że gdy dostał się do wnętrza płuc pacjenta doznał "szoku".

W jaki sposób jednak w płucach Sidorkina, wieloletniego palacza pojawiła się roślina? Zdaniem lekarzy, na których powołuje się "Komsomolska Prawda" mógł on wciągnąć do płuc niewielki pączek jodły, po czym gałązka zaczęła rozrastać się w jego organizmie wywołując ból.

Sam mężczyzna nie pamięta, aby do czegoś podobnego doszło. - Może w jakiś sposób wciągnąłem pyłki jodły, jednak nie pamiętam tego - powiedział.

- Jest zupełnie niemożliwe, aby w płucach wyrosło drzewo z małego ziarna. Roślina potrzebuje światła, wody, odpowiedniej temperatury - podsumowała trzeźwo Olga Baranowa z wydziału biologii udmurckiego uniwersytetu.


Po tagach nie znalazłem

Szansa

M................3 • 2012-11-03, 23:40
- Jakie są moje szanse doktorze?
- Przeprowadzałem tą operację 94 razy
- Uff to dobrze.
- i w końcu musi się udać.

Zabieg

Mizantrop2012-11-02, 11:37
- Doktorze, chciałbym przejść zabieg wazektomii.
- Jest Pan pewien? To poważna decyzja. Ma Pan jakieś dzieci?
- Tak, pięć córek.
- Acha, teraz rozumiem…
- Dokładnie, gdyby któraś zaszła w ciążę byłby dramat.
Oto historia pewnego żołnierza z USA.




Travis po raz pierwszy ujrzał Kelsey na zdjęciu na profilu Myspace swojego kumpla z wojska, Josha Bucka. Niedługo potem wzięli ślub, Kelsey zaszła w ciążę, a sierżant Mills wyjechał na trzecią już turę do Afganistanu wraz ze swoim nowym szwagrem.

10 kwietnia 2012 podczas pieszego patrolu Travis nastąpił na prymitywnie skonstruowaną minę. W wyniku wybuchu został poważnie ranny. Przeżył tylko cudem. Wraz ze swoim szwagrem przebył 7-dniową trasę z Afganistanu do Niemiec, gdzie lekarze, chcąc uratować życie 25-latka, zmuszeni byli amputować mu wszystkie cztery kończyny. Tylko 5 żołnierzom na przestrzeni wszystkich lat walk toczonych w Afganistanie i w Iraku udało się przeżyć mimo amputacji wszystkich kończyn...

Od tej pory zaczęła się nieustanna walka o powrót do zdrowia i do częściowej chociaż sprawności fizycznej...






Reszta w komentarzu.

Operacja

S................x • 2012-08-09, 12:54
Sytuacja ma miejsce na sali operacyjnej. Chirurg mówi do pielęgniarki:
- Siostro, ssanie.
- Panie doktorze, jeszcze nie przywieziono pacjenta.
- Wiem.