#onz

"ONZ i Światowe Forum Ekonomiczne corocznie publikują dwa prestiżowe raporty o jakości życia w różnych państwach świata. Są to Global Age Watch (GAW) oraz Human Capital Index (HCI). W obu badaniach Polska pod rządami Donalda Tuska znajduje się na końcu. Porównuje się nas nie do krajów Europy zachodniej, tylko takich państw jak Czad, Mozambik czy Zimbabwe.



Badanie GAW dotyczy poziomu życia osób powyżej 60 roku życia. Zajęliśmy w nim 62. miejsce na 91 klasyfikowanych państw. Znajdujemy się w nim wśród państw trzeciego świata, daleko za wszystkimi innymi państwami członkowskimi UE, łącznie z Rumunią oraz Bułgarią. Dramatycznie oceniono polską służbę zdrowia – w tej kategorii zajęliśmy 87. miejsce na wspomniane 91 badanych państw.

Badanie HCI analizuje „dbałość władz państwa o rozwój kapitału ludzkiego”. W tym rankingu ocenia się dostęp obywateli danego kraju do służby zdrowia, wymiaru sprawiedliwości, edukacji, itd. Zajęliśmy w nim 44 miejsce, pozostając w tyle za m. in. Kazachstanem i Tajlandią. Z kolei w badaniu konkurencyjności (dot. m. in. jakości dróg) wyprzedzają nas m. in. Tanzania, Zimbabwe czy Uganda."

Źródło

Okno życia

A................O • 2012-12-06, 13:19
czego to oni nie wymyślą
Cytat:

Szykuje się kolejna bitwa o wolność internetu - alarmują internauci na całym świecie. Chodzi o zmiany w traktacie Międzynarodowego Związku Telekomunikacyjnego (ITU), jednej z agend ONZ. Część nowych propozycji dotyczy kontroli sieci, co może doprowadzić do faktycznej cenzury internetu. Konferencja, na której 193 kraje mają przyjąć dokument, odbędzie się za zamkniętymi drzwiami w grudniu w Dubaju. Polska zapowiedziała, że nie zgodzi się na przyjęcie kontrowersyjnych zapisów umowy.

Międzynarodowy Związek Telekomunikacyjny (International Telecommunication Union, w skrócie ITU) to najstarsza na świecie organizacja międzynarodowa, jedna z agend ONZ, założona w celu uregulowania rynku telekomunikacyjnego. Do ITU należą 193 państwa, w tym Polska.

Na konferencji ITU w Dubaju, która odbędzie się w dniach 3-14 grudnia, państwa członkowskie zatwierdzić mają nowelizację dokumentu, nazwanego Międzynarodowymi Regulacjami Telekomunikacyjnymi (ITR).
Do tej pory ITR regulowało temat komunikacji telefonicznej, teraz ma zostać poszerzone o regulacje internetowe. To umowa międzynarodowa obowiązująca wszystkie państwa członkowskie ITU, które ratyfikują traktat.

Zbyt duża kontrola

Szum w sieci dotyczący niektórych nowych regulacji ITU zaczął się kilka miesięcy temu. Na sprawę jako pierwsi uwagę zwrócili naukowcy z George Mason University, którzy na założonej przez siebie stronie zamieścili projekt dokumentu, przygotowywanego na grudniową konferencję - roboczą kompilację propozycji członków ITU wraz z opiniami.

Niektóre propozycje umowy wzbudziły sprzeciw środowisk internetowych, które obawiają się, że nowe przepisy ograniczą wolność słowa w internecie.

Do takich propozycji należy m.in zapis o przydzieleniu ITU głównej roli w zarządzaniu internetem. ITU mogłaby kontrolować system przynawania nazw domen, przydzielanie numerów i adresów IP, ustalać opłaty za przesyłanie treści w internecie czy wpływać na blokowanie niektórych treści.

Restrykcyjne regulacje

Jak mówi tvn24.pl Katarzyna Szymielewicz, szefowa fundacji Panoptykon, wprowadzenie takich kompetencji dla ITU to niebezpieczny ruch, który sprawi, że internet będzie regulowany przez rządy państw członkowskich organizacji. Jej zdaniem, ITU nie powinno mieć takich globalnych kompetencji.

Niektóre państwa jak Rosja, Chiny czy kraje arabskie, chcą wykorzystać ITR do przeforsowania restrykcyjnych rozwiązań ograniczających wolność w internecie. Rosja chce przykładowo kontrolować prywatne wiadomości użytkowników, a także nakładać na nich opłaty za korzystanie z zagranicznych stron.

Ciche negocjacje. Powtórka z ACTA?

Protest jest tym większy, że spotkanie w Dubaju odbywać się będzie za zamkniętymi drzwiami, a większość krajów należących do tej organizacji nie udostępniło publicznie projektu regulacji. Dokumenty wyciekły jednak do sieci, powodując jeszcze głośniejszy sprzeciw.

W sprawę zaangażowali się giganci internetu, m.in. Mozilla, Wordpress i Google, a także wiele tytułów prasowych, w tym "The New York Times" i "The Wall Street Journal".

Te gazety wytknęły amerykańskiej administracji, że zgłosiła tylko niewielkie poprawki do propozycji Chin, nazywając je "niepotrzebnymi i wykraczającymi poza ramy", ale sprzeciw był słabszy niż można się było spodziewać. Google z kolei uruchomił witrynę "Take Action", na której można było podpisać się pod apelem przeciwko nowym przepisom.

"Zaprosiliśmy Google"

ITU nie pozostało głuche na te apele i pod koniec listopada odpowiedziało Google na zarzuty. W notce na swojej stronie internetowej argumentuje, że konferencja w Dubaju "nie będzie służyć zwiększeniu cenzury internetu".

- Wolność słowa i prawo do komunikowania się jest zawarte w wielu międzynarodowych traktatach i konwencjach ONZ - można przeczytać w komentarzu. ITU przywołuje wszystkie akty prawne, które gwarantują te wolności, odpiera też zarzut o działaniu za zamkniętymi drzwiami.

- Spotkanie odbywa się w gronie delegacji 193 państw członkowskich, do udziału w nim zgłosiły się także liczne firmy prywatne. Same Stany Zjednoczone zapowiedziały ponad 125-osobową delegację, która obejmuje też osoby prywatne, a także członków Google - argumentuje ITU.

Związek przekonuje także, że ITU działa w sposób transparentny, a wprowadzenie nowych regulacji zapewni zwiększenie bezpieczeństwa w sieci.

Polska mądrzejsza po szkodzie?

Jak wygląda w tej sytuacji działanie Polski? Wydaje się, że rząd odrobił lekcję po ACTA, bo 2 sierpnia poinformował o planowanej konferencji w Dubaju i zaprosił do społecznych konsultacji. Zamieścił też projekt dokumentu na stronie Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji.

7 listopada minister Michał Boni ogłosił, że "Polska nie zgadza się na przepisy rozszerzające mandat ITU o kwestie związane z zarządzaniem internetem m.in.: zarządzanie systemem nazw domen, przydzielaniem numerów i adresów IP. Rząd RP nie popiera wprowadzenia w ramach ITR zapisów umożliwiających niektórym państwom ograniczanie swobód, praw podstawowych i wolności". Tak, według zapewnień resortu, będzie brzmiało polskie stanowisko podczas spotkania.

Początkowo polskie stanowisko zakładało, że rząd "jest otwarty na dyskusję na temat przepisów rozszerzających mandat ITU o kwestie związane z Internetem dotyczące zarządzania nazwami domen, przydzielaniem numerów i adresów", ale zmieniło je pod wpływem wspomnianych konsultacji i apelu środowisk internetowych, m.in. fundacji Panoptykon.

14 listopada minister Michał Boni poleciał z tym stanowiskiem do Brukseli. Spotkał się z komisarz ds. agendy cyfrowej Neelie Kroes i poinformował ją, że Polska nie popiera wprowadzenia "zapisów umożliwiających niektórym państwom ograniczanie swobód, praw podstawowych i wolności".

Jedno państwo, jeden głos

20 listopada swoje stanowisko ogłosił także Parlament Europejski. Wspólna opinia wszystkich 27 państw UE głosi, że nowe regulacje muszą być zgodne z prawem europejskim.

"Internet powinien być prawdziwie publicznym miejscem, gdzie respektowane są prawa człowieka i podstawowe wolności, przede wszystkim wolność słowa i zgromadzeń" - można przeczytać w oświadczeniu. PE wyraża też ubolewanie z powodu "braku transparentności procesu negocjacji ITR" i niepokoi się, iż nowe ustalenia ITU mogą zagrozić otwartej naturze internetu, spowodować wzrost cen czy ograniczyć dostęp do sieci. Wzywa też wszystkie kraje członkowskie do nie zgadzania się na żadne zmiany, które będą szkodzić otwartości internetu.

Czy 193 państwa przyjmą kontrowersyjne regulacje? Okaże się to w grudniu. Dokument będzie przyjęty na zasadzie konsensusu wszystkich 193 państw. Jeśli zgody nie będzie, może dojść do głosowania zgodnie z zasadą "jedno państwo, jeden głos".


Źródło

A tu o akcji Google w związku z powyższym Take Action

Major Stefan Stec - żołnierz ugodzony niewidzialną kulą.

R................r • 2012-07-16, 17:47
Artykuł skopiowany w całości ze stony:
---.salon24.pl/120617,major-stefan-stec-zolnierz-ugodzony-niewidzialna-kula

________



Dzisiaj natrafiłem w sieci na informację o człowieku, o którym powinienem był wiedzieć dużo wcześniej. O żołnierzu, który zginął w młodym wieku i którego zabiła nie tyle wojna, co wspomnienie o niej. Zabiło go wspomnienie o rzeziach, których był świadkiem, wspomnienie własnej, choć wymuszonej warunkami od niego niezależnymi, bezsilności.

Nie znalazłem wielu informacji o majorze sił pokojowych ONZ, Stefanie Stecu. Pragnę jedynie zaznaczyć Jego obecność. Na gorąco, w chwilę po pierwszym zapoznaniu się z tą postacią.

Jako 18 latek rozpoczął studia w WAT. Zrezygnował z nich jednak, by podjąć służbę w polskich siłach pokojowych przy ONZ. Po odbyciu przeszkolenia, został wysłany na pierwszą swoją misję, do Kambodży, gdzie służył w jednostkach inżynieryjnych i zaopatrzenia.
Po misji kambodżańskiej, mjr Stec trafił wraz z kilkoma polskimi oficerami do Kigali w Rwandzie, wraz z siłami UNAMIR (Misja Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Pomocy Rwandzie).
Tzw. 'klasyczna' misja, jak nazywali ją politycy, stała się dla mjr Steca, a także innych uczestniczących w niej żołnierzy, mission impossible. Niedoposażona, mała grupka żołnierzy UNAMIR,mająca udzielać pomocy miejscowej ludności, znalazła się pośrodku rzezi, której oddziały milicji Hutu dokonywały na ludności Tutsi (i nie tylko). Mjr Stec jako pierwszy zaczął w korespondencji z kwaterą główną ONZ nazywać te wydarzenia 'ludobójstwem', zaplanowanym i konsekwentnie przeprowadzanym. Zabroniono mu jednak używania tego słowa.

Rada Bezpieczeństwa nie była też skora do wspomagania logistycznego żołnierzy UNAMIR w ich wysiłkach ratowania miejscowej ludności. Zamiast tego mieli prowadzić rozmowy ze stronami i dążyć do zawieszenia broni (niemożliwego do osiągnięcia- jak powiedział później mjr Stefan Stec na Rwanda Forum, zorganizowanym przez Imperial War Museum w Londynie w 2004r.). Tymczasem milicja Hutu zabjała nawet 10 tys. osób dziennie, pustosząc strefy bezpieczeństwa, dokonując rzezi w kościołach i wszędzie tam, gdzie chronili się uciekinierzy - ludność cywilna. W wielu takich miejscach był major Stec świadkiem niewyobrażalnych okrucieństw tej wojny. Ci, którzy przeżyli mieli szansę opuszczenia Rwandy. Mogli jednak, gdy mieli...ważną wizę belgijską i zabezpieczenie finansowe.Łatwo wyobrazić sobie dramatyzm roli, w jakiej postawieni zostali żołnierze UNAMIR, w tym także mjr Stefan Stec, mający takiej selekcji uchodźców dokonać. Postawa RB ONZ, słabe wsparcie działań pomocowych polskich oficerów sprawiły, iż mjr Stec planował nawet dezercję z szeregów UNAMIR i wstąpienie do Rwandyjskiego Frontu Patriotycznego. W Rwandzie pozostał nawet po tym, gdy Rada Bezpieczeństwa odcięła dostawy zaopatrzenia po wycofaniu większości żołnierzy z tego rejonu.



Po opuszczeniu Rwandy, mjr Stefan Stec osiadł wraz ze swoją partnerką w Hadze. Założył tam Fundację Amahoro ( amahoro.nl ), pomagającą dzieciom z Rwandy - ofiarom bratobójczej wojny, której był świadkiem. Doświadczenie rwandyjskiej rzezi pozostawiło w nim jednak rany najgłębsze, rany bezkrwawe, rany, których nie było można opatrzyć. Podczas mowy wygłoszonej w Imperial War Museum( london.iwm.org.uk/upload/package/33/rwanda/pdf/Stefan_Stec.pdf ) z żalem i irytacją wspominał, jak to w Wielkiej Brytanii njusem dnia była wiadomość o uratowaniu z Rwandy psa, na którego zdjęciu widniał napis: 'weteran wojenny'. Incydent ten dobrze oddawał stan świadomości tragedii w Rwandzie u obywateli świata.

Tego, co stało się później nie będę już streszczał. Niech zabrzmi słowami zamieszczonymi w polskiej Wikipedii, a będącymi tłumaczeniem akapitu z artykułu Lindy Malvern (autorki m.in. książki o wojnie w Rwandzie: Conspiracy to Murder) w The Guardian, pt. History? This film is fiction:

W 2005 roku odbyła się w Hadze szczególna projekcja filmu "Hotel Rwanda", na którą został zaproszony. Po filmie, który obrazuje żołnierzy ONZ jako nieudolnych, odbyła się dyskusja panelowa podczas której Stec był publicznie obwiniany za to, że nie zrobiono dostatecznie dużo, aby uratować życie wielu Rwandyjczyków.

Stec zachorował zaraz po tej projekcji. Przestał jeść i mimo pomocy doświadczonych psychiatrów, którzy leczyli już żołnierzy z holenderskiego batalionu ONZ w Srebrenicy[1], zmarł w wyniku powikłań związanych z Zespołem Stresu Pourazowego we wrześniu 2005 roku.

Na stronie Fundacji Amahoro, Heather Kilner, z którą spędził ostatnie lata życia i która była u jego boku do ostatnich chwil, tak Go wspomina:

Jego poczucie humoru doprowadzało mnie czasami do szaleństwa, bo nigdy nie wyglądał na poważnego. Jednakże gdzieś tam wewnątrz drążyło go cierpienie. W związku z ludobójstwem w Rwandzie, Stefan przeżywał bolesne poczucie winy i zawodu na zachodnich rządach: Francji, Belgii, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Jego Organizacji Narodów Zjednoczonych, dla której pracował i Świata - to brzemię było zbyt wielkie do uniesienia dla jednego człowieka i ostatecznie go złamało.
[...]
Moja bratnia dusza odeszła lecz magiczne chwile, które razem spędziliśmy, pozostają we mnie. On nadal łączy ludzi dobrej woli. (tłum. moje)

Major Stefan Stec zginął od niewidzialnych ran w wieku 41 lat.

Ps.

Mjr Stefan Stec został odznaczony przez Prezydenta RP Lecha Wałęsę Krzyżem Zasługi za Dzielność. Przekazał to odznaczenie pozostałym w Rwandzie ochotnikom z rozwiązanych sił UNAMIR i swojemu dowódcy, kanadyjskiemu generałowi Dellaire.

Ps2

Poza filmem 'Hotel Rwanda', powstał jeszcze jeden film m.in. o gen. Dellaire i rwandyjskiej tragedii, 'Podać rękę diabłu', w którym postać Mjr Stefana Steca zagrał Mark Antony Krupa.

-------------------------------------------------

Większość informacji biograficznych streściłem za polską edycją Wikipedii pl.wikipedia.org/wiki/Stefan_Stec_(major_si%C5%82_pokojowych_ONZ)

Także do zapoznania się:

independent.co.uk/news/obituaries/major-stefan-stec-509899.html
london.iwm.org.uk/upload/package/33/rwanda/pdf/Stefan_Stec.pdf
guardian.co.uk/commentisfree/2006/mar/19/comment.media
amahoro.nl


Kilka miesięcy temu w Moskwie odbył się Międzynarodowy Kongres Przyszłości Globalnej 2045, kierowany przez słynnego futurystę Raya Kurzweila , malujący wstrząsającą wizję przyszłości neo-ludzkości, gdzie sztuczna inteligencja, cybernetyka, nanotechnologia i inne nowe technologie zastąpią ludzkość, co jest otwarcie transhumanistyczną wizją obecnie kierowaną przez elity, które wyłoniły się z darwinowskich kręgów kierowanych przez m.in. TH Huxleya i jego wnuka Juliana, który ukuł termin transhumanizm, oraz Aldousa Huxleya, autora Nowego Wspaniałego Świata. Konferencja 2045 twierdzi, że przeciwstawienie się tej raptownej zmianie społeczeństwa, jest niczym innym jak powrotem do czasów średniowiecza.

Materiał wideo wskazuje, że grupa spotkała się by stworzyć wersję roboczą "uchwały, która zostanie przedstawiona ONZ, wzywając do ustanowienia komisji w celu omówienia projektów typu Avatar przedłużających życie jako niezbędne narzędzie dla zachowania rodzaju ludzkiego."

2045: Nowa era dla ludzkości:


Rosja 2045 opisuje siebie jako "strategiczny ruch społeczny," z celem "ewolucji ludzkości" i przedłużenia życia ku wieczności. Projekt przedstawia prognozę rozwoju w następujących krokach:

Obecnie: pojawienie się pośród trwającego kryzysu społeczno-gospodarczego pomiędzy latami 2012-2013 nowych transhumanistycznych ruchów i partii; nowych ośrodków technologii cybernetycznych, które radykalnie przedłużają życie, gdzie od 2014 roku rozpoczyna się "wyścig ku nieśmiertelności".

Między 2015-2020 zostanie utworzony Avatar (robotyczna kopia człowieka), jak również roboty zastępujące ludzką pracę produkcyjną i fizyczną, prace służących; powstaną sterowane myślami roboty dla wyparcia potrzeb turystycznych; powstaną latające samochody i wszczepiane w organy, lub rozpylane na skórę sterowane myślami systemy komunikacji.


W 2025 Grupa przewiduje stworzenie autonomicznego systemu zapewniającego wsparcie życia dla mózgu, który jest w stanie prowadzić "interakcję z otoczeniem"; mózg przeszczepiony do ciała avatara znacznie rozszerzy długość życia i pozwoli na pełnię wrażeń zmysłowych.

W latach 2030-2035, pojawienie się "Re-brain" zrozumienia ludzkiego mózgu poprzez efekt odwrotnej inżynierii, w której nauka jest "bliska zrozumieniu zasad świadomości."

W 2035, pierwszy udany przeszczep osobowości do urządzeń zewnętrznych i początek "Epoki cybernetycznej nieśmiertelności".

2040-2050 przynosi ciała wykonane z nano-robotów, które mogą przybierać dowolne kształty, jak również ciała hologramowe.

2045-2050 przyniesie drastyczne zmiany w strukturze społecznej i w rozwoju naukowo technicznym. To właśnie w tym wieku ONZ obiecuje sobie realizację obietnicy zakończenia wojen i przemocy, gdzie ludzkość obiera drogę ku "duchowemu samodoskonaleniu". Zgodnie z materiałem wideo nastaje nowa era Neo-Humanizmu.



Jest to podręcznikowy przykład Transhumanizmu, zakorzenionego w wielu starożytnych zakonach filozofii i eugeniki. Transhumanizm wśród pewnych kręgów elit należących do masonerii, okultyzmu i nauki/technologii stanowi ezoteryczne dążenie ku Boskości w którym rzekoma ewolucja nadrzędnych istot etycznie "zastąpi” gorszych ludzi...

(przypis prisonplanet.pl)
Zanim ktoś się uśmiechnie i powie "no tak ruscy zbudują robota, już to widzę" musi sobie zdać sprawę z tego że ten projekt jest kompletnie zbieżny z większością projektów Zachodnich. I tak Fundacja Rockefellera wydała w 2010 roku dokument zatytułowany ”Scenariusze przyszłości Technologii i Rozwoju Międzynarodowego” w którym wyraźnie pisze się o rozwoju robotyki gdzie około 2015 roku pojawiają się roboty wykonujące pracę wcześniej wykonywaną jedynie przez ludzi.


Ten sam scenariusz jest częścią wdrożenia technologii NBIC, które pojawiają się na początku wyżej zamieszczonego filmu, gdzie do 2025 roku zostanie osiągnięty poziom komunikacji mózg-maszyna, mózg-mózg, transfer osobowości do maszyn, teleobecność i temu podobne technologie.


Podobną przyszłość opisuje armia brytyjska w publikacji Globalne Trendy Strategiczne 2007-2035, gdzie drastyczny wysyp nowych technologii może załamać obecny system wartości, funkcjonowania społeczeństw a nawet państw niezdolnych do ich regulacji. Przewiduje się podobne technologie do NBIC jak również pojawienie się zmodyfikowanego genetycznie człowieka.


Ten sam scenariusz opisuje Bill Joy szef Sun Microsystems w artykule pt: "Dlaczego przyszłości nas nie potrzebuje." gdzie technologia wyprze człowieka z rynku i coś trzeba będzie zrobić z miliardami ludzi na ziemi, pozbawionych pracy. Między innymi była o tym mowa podczas ostatniego spotkania Klubu Rzymskiego w Warszawie.

W ten czy inny sposób Bill Joy jak i również Fundacja Rockefellera opisują scenariusze redukcji populacji, gdzie np pandemie wybijają większość ludzi a ci którzy przeżyją będą skazani na życie w technologicznym gułagu.


Również społeczeństwo od dłuższego czasu jest przygotowywane na te zmiany poprzez propagandę Hollywood, która jest jednym z elementów Armii USA z takimi tytułami jak obecnie Prometeusz, jak również m.in. Avatar, Surogaci, serie X-Men itp.

Ten transchumanistyczny scenariusz jest również realizacją planu, który ma przynajmniej 50 lat a który został zdefiniowany przez Juliana Sorella Huxleya, pierwszego szefa UNESCO w lekturze pt. “UNESCO, jego cel i jego filozofia.”

Źródło