#kotek

Rzucali małe kotki pod koła

BongMan2013-06-10, 18:50
Cytat:

Dwóch młodych, pijanych mężczyzn rzucało małymi kotami pod koła przejeżdżających samochodów.

Działo się to w piątek po godz. 16 na ulicy Nadbystrzyckiej w Lublinie na wysokości Lubelskiego Klubu Jeździeckiego. Zareagował jeden ze świadków, który wypłoszył oprawców, a dwa kociaki, które były jeszcze w reklamówce zabrał do gabinetu weterynaryjnego "Łapolubni”. Stąd trafiły do fundacji "Felis”.

– Na cześć pani weterynarz, Agnieszki Grocheckiej-Kaczor, która się nimi zajęła nazwałam je Groszek i Kaczorek – mówi Katarzyna Drelich, prezes fundacji "Felis”. – Kocurki ma ją po 6 tygodni, są śliczne, zadbane i czekają na dobrych właścicieli.

Katarzyna Drelich zgłosi w poniedziałek sprawę na policję. Jest przekonana, że oprawców uda się odnaleźć i zostaną ukarani.

– Rodzeństwo Kaczorka i Groszka zginęło pod kołami aut rozjechane przez samochody. To wyjątkowe bestialstwo, nie można tego tak zostawić – mówi.

Jest szansa, że sprawcy nie pozostaną bezkarni. Po tym, jak Katarzyna Drelich opisała sprawę na Facebooku odezwali się bowiem świadkowie zdarzenia. – Ci mężczyźni jechali autobusem linii 40, wsiedli na ulicy Narutowicza. Byli pijani, zaczepiali pasażerów i oferowali im koty z reklamówki. Proszę, aby zgłaszali się kolejni świadkowie. Dzięki temu można będzie odnaleźć sprawców – uważa Drelich.

Teraz Groszek i Kaczorek dochodzą do siebie w klinice przy ul. Janowskiej. – Dr Izabella Słowikowska przyjęła maluszki do hoteliku dla zwierząt i tutaj czekają na nowy, spokojny dom – mówi Drelich. – Przygotowana jest już umowa adopcyjna. Kociaki muszą trafić w najlepsze ręce.

Kontakt dla osób, które chcą adoptować kociaki: Klinika weterynaryjna w Lublinie, ul. Janowska 5c, tel. 81 527 99 90.


dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20130609/LUBLIN/130609539

Co byście zrobili z takimi sk🤬ysynami? Bo mnie to słów brakuje...

oko za oko

jinrey2013-06-05, 10:25
Przychodzi do weterynarza kobieta z nowo narodzonym kotkiem, ale kotek jakiś taki powykrzywiany, brak ogona, jakaś bulwa
na głowie. Kobieta zaczyna błagać:
-Weterynarzu błagam! uratuj mojego kotka! Na pewno coś da się zrobić.
Weterynarz spogląda na kotka i kręci głową:
-tutaj nic się już nie da zrobić, da pani 20 złotych to się zutylizuje.
Kobieta się rozpłakała i uciekła.
Dwa miesiące później przychodzi
Mężczyzna (weterynarz) z nowo narodzonym synem do zakładu rehabilitacji i spotyka znaną mu skądś z facjaty fizjoterapeutkę
i mówi:
-błagam, niech pani ratuje mojego synka! on się urodził
z wodogłowiem, jakieś dziwne ma te kończyny, błagam, ratuj!
Rehabilitantka kręci głową i patrząc na dziecko mówi:
-tutaj nic się już nie da zrobić, da pan 20 złotych to się zutylizuje

Dowcip wymyślony przeze mnie i kolegę na zajęciach na studiach fizjoterapii

Kotek

Quaswerty2013-05-10, 14:30

-Kochanie wrócę za miesiąc, pamiętaj o kotkach
-Dobrze

Jebudu

cys232013-02-21, 12:15
trafił.

Wizyta akwizytora

P................a • 2013-01-10, 21:08
Z góry informuję, że wideło jest suche jak pięty Cejrowskiego i smutne jak cyklop z wadą wzroku. Gra aktorska na miarę Oscara .

Udanego sylwestra

s................s • 2012-12-28, 19:18
Drodzy userzy Sadistica: życzę wam, abyście Sylwestra spędzili w gronie przyjaciół, w równie ciepłej atmosferze jak na poniższym zdjęciu.