
Ciemna twarz Facebooka: Morderstwa, gw🤬ty i samobójstwa
Ludzie kochają Facebooka. Niestety, często jest to miłość ślepa.
W Polsce Facebook ma już 2 miliony użytkowników. Sporo mu do Naszej Klasy brakuje, ale to ten światowy serwis społecznościowy dzierży obecnie miano gorącej nowości. To tam powinno się bywać i tam Polacy tłumnie się udają. Częściowo nieświadomi niebezpieczeństw na jakie się wystawiają.
Bo Facebook może być świetnym miejscem do komunikwania się ze znajomymi, ale tak jak w "realnym" życiu nie można podczas tej rozrywki wyłączyć elementarnych środków ostrożności.
Przykłady z całego świata pokazują czym to grozi.
1. Matka włamała się na konto synowi po tym co u niego przeczytała![]()
2. Żartowniś założył fikcyjne konto zabójcy i zaczął dręczyć rodzinę ofiary
3. Włamywacze śledzili ofiarę na FB i obrobili jej dom po tym jak obwieściła, że "idzie do kina".
4. Nastolatek najpierw stawił czoła koledze na FB, a gdy już nabrał odwagi zadźgał go naprawdę
5. Nauczyciel katolickiej szkoły szukał ofiar do molestowania przez FB
6. Nastolatka zabiła się po kampanii oszczerw na jej profilu
7. Zabójca zwabił ofiarę na miejsce zbrodni przy pomocy fałszywego konta na FB
8. 19-altek szantażował dzieci na FB i zmuszał je do seksu. Au!
W pakistańskim stanie Pendżab spalono żywcem 12-letnią chrześcijankę. Kiran George zmarła w wyniku poparzeń 80 proc. powierzchni ciała. Dziewczynka była służącą w domu muzułmanina. Syn właściciela zgw🤬cił ją, a żeby prawda nie wyszła na jaw uwięził. Ona sama obawiała się utraty pracy, jeśli doniesienie trafi na policję. Rodzina, żyjąca w skrajnym ubóstwie, poradziła jej zachowanie milczenia, ta jednak opowiedziała o zajściu swoim przyjaciółkom. Z zemsty syn pana domu oblał ją benzyną i podpalił. Do konającej córki wezwano rodziców. Powiedziano im, że był to wypadek w kuchni. Kiran była już w stanie agonalnym i zmarła po dwóch dniach w szpitalu w Lahaurze. Sprawę dziewczynki monitoruje Komisja Sprawiedliwości i Pokoju pakistańskiego episkopatu. Zajęła się nią też policja, ponieważ konająca zdążyła złożyć zeznania obciążające sprawcę.
Mieszkaniec jednej z podostrołęckich wsi przez długie lata gw🤬cił żonę, pasierbicę i - przyjeżdżającą do nich na ferie i wakacje - siostrzenicę żony. Ta ostatnia przebywała na co dzień w rodzinie zastępczej. Pasierbica zwyrodnialca wychowywała się z nim praktycznie od pierwszych chwil życia. Ojczym związał się z jej matką, kiedy ta była jeszcze w ciąży - czytamy w wydaniu internetowym "Gazety Współczesnej".
- Kiedy tylko dziewczynka zaczęła dojrzewać, ojczym zaczął z nią współżyć - opowiada sędzia prowadzący proces. - Jej matka pracowała i wychodziła z domu wcześnie rano. Kiedy tylko przekroczyła próg, ojczym przychodził do pasierbicy. Praktycznie codziennie - mówił.
I mimo, że niejedno już słyszał na sali sądowej, na wspomnienie tej sprawy kręci głową. - To było wyjątkowo obrzydliwe. Powiem tylko, że ten mężczyzna używał takich akcesoriów jak ogórek, kiełbasa, jajka, dezodoranty - mówił zniesmaczony sędzia.
Zwyrodnialec pastwił się w ten sposób nad żoną, pasierbicą i siostrzenicą żony przez kilka lat. Szokujące jest to, że w międzyczasie odpowiadał przed sądem (i był skazywany) za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad żoną i pasierbicą. Niestety, znów zadziałał mechanizm psychologiczny - o przemocy seksualnej kobiety nie powiedziały ani słowa. Mimo że w sprawach o znęcanie się, zeznawały.
Mówiły, jak ich kat znęcał się nad nimi, psychicznie i fizycznie. Z własnych relacji wyrugowały jednak dokładnie wszystkie elementy związane z przemocą seksualną. O biciu, wyzywaniu, upokarzaniu były w stanie mówić - o gw🤬ceniu - nie. To spowodowało, że mężczyzna odpowiadał, jak się to brzydko określa w sądowo-prokuratorskim slangu, tylko za "zwykłe znęty".
Sprawa wyszła na jaw, kiedy siostrzenica żony zwyrodnialca "wygadała się” w rodzinie zastępczej. Zwyrodnialec trafił za kratki na dziesięć lat. Co jego pasierbica mówiła w sądzie?
- To był taki sam schemat. Ofiara się poddała. Nie rozumiała tego, być może myślała nawet, że to w pewnym stopniu jej wina. Miała nadzieję, że to się kiedyś skończy. Mówiła, że nigdy nie chce mieć nic wspólnego z mężczyznami, że nigdy nie będzie miała dzieci - wspomina sędzia.
Otworzyła się dopiero przed sądem. Wcześniej nie powiedziała o tym, co się dzieje w domu nikomu. - To jest największy problem w tych sprawach. Mimo rozmów z psychologiem, zapewnienia dyskrecji i odseparowania podczas procesu od sprawcy, ofiary z wielkim trudem opowiadają, co je spotkało - podkreśla sędzia.