#eksperyment

Eksperymenty psychologiczne

m................p • 2012-12-27, 2:44
Przedstawiam wam małą kompilacje ciekawych (wg. mnie) eksperymentów

1.Konformizm – eksperyment Asha (1953)
Więcej

Solomon Ash przeprowadził serię badań, które udowodniły potęgę konformizmu. Osoby badane zostały poinformowane, że biorą udział w testach wzroku. Badanie miało polegać na oglądaniu linii i wybieraniu z drugiego zestawu odcinka o takiej samej długości. Zadanie było bardzo proste, a różnice między odcinkami wyraźne. Haczyk tkwił jednak w tym, że poza prawdziwą osobą badaną, w pomieszczeniu znajdowało się jeszcze kilka innych osób – pomocników eksperymentatora – które udawały zwykłych uczestników badania. Ich zadaniem było podawanie odpowiedzi w oczywisty sposób nieprawidłowych. Ash był ciekawy, czy przeciętny człowiek jest w stanie przeciwstawić się tłumowi, zwłaszcza jeśli decyzja tego tłumu jest wyraźnie zła. Jaki był wynik? 32% badanych osób wybierało nieprawidłową linię, gdy pozostałe trzy osoby w pomieszczeniu dawało tę właśnie złą odpowiedź. Nie miało znaczenia nawet to, że różnica długości między odcinkami sięgała prawie 10 cm. O czym to świadczy? Co trzecia osoba rezygnuje ze swojej opinii, jeśli zauważy, że jest ona niepopularna w grupie w której przebywa. Co trzecia osoba zdaje się na osąd innych i nawet jeśli ma wątpliwości co do jego prawidłowości, to i tak podąży za grupą. Nawet buntownicy szukają podobnych do siebie rebeliantów, do których doskonale pasują. 32% konformistów ukazało się w prostym eksperymencie z wybieraniem linii. Jak wielu z nas jednak poddaje się tłumowi, gdy sytuacja jest mniej czarno – biała?

2.Pomaganie – eksperyment „dobry Samarytanin” (1973)
Więcej

John Darley i C.Daniel Batson postanowili sprawdzić, czy religia ma jakikolwiek wpływ na skłonność do pomagania bliźnim w potrzebie. Wybrali grupę słuchaczy w seminarium. Połowa z nich otrzymała zadanie przygotowania krótkiego referatu o biblijnej historii o dobrym Samarytaninie. Reszta miała wystąpić z pogadanką o możliwościach pracy po seminarium. Referaty miały odbyć się w innym budynku niż przygotowania. Poza tym, część studentów otrzymała więcej czasu i nie musiała się spieszyć z referatem, podczas gdy pozostali byli pod presją czasu. Każdy z uczestników po drodze do drugiego budynku napotykał człowieka leżącego na chodniku, który wyraźnie potrzebował pomocy. Jaki był wynik? Osoby, które czytały o uczynku Samarytanina wcale nie zatrzymywały się częściej, by pomóc nieznajomemu niż ci, którzy mieli mówić o pracy! Jedynym czynnikiem, który rzeczywiście miał wpływ na skłonność do pomocy była presja czasu. Studenci, którzy się spieszyli, pomagali o wiele rzadziej, nawet jeśli mieli za chwilę wygłosić referat, jak to wspaniale pomagać innym. O czym to świadczy? Więcej mówimy, niż robimy. W mediach często pojawiają się doniesienia, o samochodach mijających ludzi leżących na poboczu. I nikt się nie zatrzymuje...

3.Rozproszenie odpowiedzialności - znieczulica świadków (1968)
Więcej

Eksperyment został zaprojektowany po tym, jak w 1964 roku kobieta została zamordowana na ulicy, a 38 świadków przyglądało się temu, lecz nic nie zrobiło. John Darley i Bibb Latane chcieli sprawdzić, czy fakt, że ludzie ci byli w dużej grupie miał wpływ na ich apatię. Uczestnicy zostali poinformowani, że wezmą udział w dyskusji na bardzo osobiste tematy, dlatego aby uniknąć skrępowania rozmowa będzie prowadzona dzięki interkomom. Każda osoba była w osobnym pomieszczeniu, jednak słyszała i była słyszana przez pozostałych. W pewnym momencie pomocnik eksperymentatorów zaczynał udawać napad epilepsji, co słyszeli pozostali. Jakie były wyniki? Jeśli osoba badana wierzyła, że tylko ona uczestniczy w dyskusji i słyszy chorego, w 85% przypadków opuszczała swój pokój i szukała pomocy. Jeśli jednak warunki zostały zmienione i w rozmowie brało udział 5 osób (w tym jedna udająca drgawki), tylko 31% udawało się po pomoc. Reszta sądziła, że ktoś inny się tym zajmie. O czym to świadczy? Jeśli ktoś wie, że tylko on jest w stanie pomóc – robi to. Jeżeli jednak są inni ludzie w pobliżu, każdy oczekuje, że ktoś inny udzieli pomocy. Im więcej osób, tym bardziej rozproszona jest odpowiedzialność i tym mniejsza szansa, że ktokolwiek zdecyduje się udzielić pomocy. Bo każdy ma nadzieję, że ktoś inny się tym zajmie.

4.Stanfordzki eksperyment więzienny (1971)
Więcej

Philip Zimbardo chciał sprawdzić, jak sytuacja uwiezienia wpływa na umysły strażników i więźniów. W piwnicach uniwersytetu stworzył eksperymentalne wiezienie, a uczestników badania znalazł poprzez ogłoszenie w gazecie. Ochotnicy zostali przebadani pod względem zdrowia fizycznego i psychicznego. Tylko młodzi mężczyźni w doskonałej formie i stabilni emocjonalnie zostali zakwalifikowaniu do udziału. Następnie zostali oni losowo podzieleni na „strażników” i „więźniów”. Cały eksperyment miał trwać dwa tygodnie i nikt nie spodziewał się, że cokolwiek mogłoby pójść źle. Tymczasem już na drugi dzień w piwnicy uczelni rozpętało się piekło. „Strażnicy” wymierzali kolejne kary, upokarzali „więźniów”, zmuszali ich do leżenie nago na cementowej podłodze i wykonywania wyczerpujących ćwiczeń fizycznych. „Więźniowie” zaczęli się buntować. Wybuchły zamieszki. Jednak żaden z nich nie poprosił o przerwanie eksperymentu, a przecież nie byli skazańcami, żaden nie popełnił przestępstwa, brali tylko udział w odgrywaniu ról. Podporządkowywali się rozkazom „strażników”, jakie by one nie były. Eksperyment został przerwany po 6 dniach, ku wielkiemu rozczarowaniu „strażników”. O czym to świadczy? Jeśli ktoś dostanie pełnię władzy nad drugim człowiekiem i pełne przyzwolenie od zwierzchników, niemal natychmiast zmienia się w bestię. Uczestnicy eksperymentu byli normalnymi studentami, brali udział w demonstracjach antywojennych, mieli rodziny i dziewczyny. „Strażnicy” często znali „więźniów”, których dręczyli, z codziennego życia.

5.Autorytet – eksperyment Milgrama (1961)
Więcej

Gdy po zakończeniu II wojny światowej toczyły się kolejne procesy nazistowskich żołnierzy, większość z nich tłumaczyła się tym, że tak naprawdę nie są złymi ludźmi, a jedynie „wypełniali rozkazy”. Stanley Milgram postanowił sprawdzić, do czego zdolny jest zwykły człowiek pod presją autorytetu. Uczestnicy badania zostali poinformowani, że biorą udział w eksperymencie nad pamięcią. Mieli być „nauczycielami”, których zadaniem była karanie innych osób badanych, odgrywających rolę „uczniów”. Karą za nieprawidłowe odpowiedzi były szoki elektryczne o rosnącym napięciu. W rzeczywistości „uczniowie” byli współpracownikami eksperymentatora, a wstrząsy elektryczne oczywiście nie były aplikowane. Jednak „nauczyciele” o tym nie wiedzieli, nie widzieli także swojego „ucznia”, a jedynie słyszeli jego głos. Obok osoby badanej siedział eksperymentator w białym fartuchu laboratoryjnym, którego zadaniem było upewnienie się, że „nauczyciel” wymierza wszystkie niezbędne kary. Osobie badanej udzielono instrukcji, że za każdą złą odpowiedź musi wymierzyć „uczniowi” karę, począwszy od szoku prądem o napięciu 45 voltów, co jest nieprzyjemne, ale jeszcze niespecjalnie bolesne. Wraz z kolejnymi złymi odpowiedziami napięcie będzie rosło. Pomocnik badacza odgrywający rolę „ucznia” krzyczał przy każdym wstrząsie i prosił „nauczyciela” o przestanie. Jeśli „nauczyciel” się wahał, osoba w białym fartuchu przypominała mu o obowiązkach, jakie na siebie przyjął zgadzając się na udział w eksperymencie i zachęcała do kontynuowania. Jakie były wyniki? Większość osób zaczynała w pewnym momencie czuć się niekomfortowo, jednak pod wpływem osoby w białym fartuchu wymierzała kolejne szoki, podczas gdy „uczeń” krzyczał coraz głośniej. W pewnym momencie odgłosy cichły, co sugerowało utratę przytomności lub nawet śmierć „ucznia”. Ponad 60% osób badanych dalej raziło prądem, aż do końca skali, czyli napięcia 450V! Nikt nie poprosił o przerwanie eksperymentu, zanim prąd osiągnął napięcie 300V. Tymczasem już napięcie rzędu 100V bywa śmiertelne... O czym to świadczy? Większość osób sądzi, że myśli samodzielnie i jest niepodatna na wpływy. Jeśli jednak obok znajduje się osoba obdarzona autorytetem (laboratoryjny fartuch, mundur, odznaka), ich niezależność dramatycznie spada. Krótko mówiąc, przeciętny człowiek jest w stanie sprawiać ból nieznajomej osobie, a nawet doprowadzić do jej śmierci, jeśli autorytet twierdzi, że wszystko jest w porządku.

6.Deprywacja sensoryczna - odcięcie mózgu od bodźców zewnętrznych

Więcej

W wyniku izolacji człowieka od bodźców zewnętrznych jego mózg, nie mogąc poradzić sobie z brakiem bodźców zaczyna tworzyć halucynacje, które przypominają halucynacje związane z przyjmowaniem substancji psychoaktywnych. Badania nad deprywacją sensoryczną prowadzone były chętnie w latach 60 tych, kiedy to psychologia zainteresowała się odmiennymi stanami świadomości. Ze względu jednak na to iż deprywacja sensoryczna powoduje spore spustoszenie w psychice temat ten – w badaniach na większą skalę – zarzucono.
Zawsze naukowców nurtowało jednak pytanie ile czasu potrzeba, aby mózg zaczął przy deprywacji reagować halucynacjami i czy są ludzie bardziej odporni na deprywację niż inni?
na University College w Londynie, ochotników przebadano kwestionariuszem Revised Hallucinations Scale, którego zadaniem jest określenie na ile osoba badana jest podatna na halucynacje. Z grupy badanych wybrano 9 osób o wysokiej podatności na halucynacje oraz 10 o niskiej i poddano ich deprywacji sensorycznej w komorze izolowanej akustycznie. Pokój był również całkowicie pozbawiony światła. Każdy z badanych otrzymał pilota, którym mógł przerwać doświadczenie w razie gdyby dostał ataku paniki.
Badani przebywali w izolacji 15 minut, następnie poproszono ich by wypełnili kwestionariusz określający czy mieli jakiekolwiek doświadczenia w zakresie obniżenia nastroju, halucynacji, paranoi (czy jakichkolwiek stanów psychotycznych). Zarówno ci, którzy byli podatni na halucynacje jak i ci którzy mieli być na nią odporni zgłosili pojawienie się halucynacji. Siła omamów u osób odpornych była mniejsza, ale mimo to i tak wystarczyło zaledwie 15 minut bez bodźców wzrokowych i słuchowych, by doświadczyć zmienionych stanów świadomości!

Źródełko
Kolejne źródełko

Miłego czytania

Wpływ wysadzenia torów na zachowanie się skladu kolejowego

d................1 • 2012-12-26, 11:22
Mythbusters z 1944 roku. Odziwo zalożenie ładunku na szynę i detonacja nie oznacza pewnego wykolejenia pociągu, oto ekperymenty, próby wykolejenia pociagu poprzez wysadzenie róznych fragmentów szyny lub obu szyn przeprowadzone przez United States National Defense Resources Committee & Office of Strategic Services czyli po polsku przez Amerykańskich Naukowców

Angielski pomocny choć jesli ktoś przepil przez święta glosniki i bez nich idzie się zorientowac o co chodzi w poszczególnych etapach eksperymentu Pozatym warto obejrzeć dla samej demolki, bo jest epicko



podobny eksperyment z 1940, tym razem ładunki zostają założone na wagonach

Kropelka + wata = ???

Ven0m*2012-12-06, 22:38
Co się stanie gdy poleje się watę Kropelką? Zapraszam do oglądania



Ulepszyłem tagi


Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej, sowieccy inżynierowie realizowali projekty militarne, które nawet dziś wydają się być wciąż czymś odrealnionym. Amerykański badacz, powołując się na pewne źródła oraz świadków, twierdzi, że naukowcy ze Związku Radzieckiego, jeszcze zanim rozpętało się piekło konfliktu zbrojnego o globalnym zasięgu, byli zaangażowani w "budowę" super żołnierzy. Rozwiązania, które wówczas stosowali, muszą dziś robić wrażenie nawet na największych entuzjastach literatury science-fiction.

Informacje, do jakich dotarł amerykański historyk Jeff Strasberg, mogłyby posłużyć jako podstawa scenariusza do kolejnej części filmu z serii "Uniwersalny żołnierz". Jak wynika z zaprezentowanych przez niego dokumentów, Sowieci byli zdeterminowani, by stworzyć bojowników, którzy będą odpornymi na ból i spełnią rolę bezwzględnych maszynek do zabijania. W procesie kreowania super żołnierzy, na wielką skalę wykorzystano patenty bioniczne. Kości kończyn ochotników zostały zastąpione podobno przez tytanowe implanty. W związku z tym, nie miały być im straszne miny przeciwpiechotne, granaty czy pociski.

Historyk ujawnił, że połowicznie elektroniczni czerwonoarmiści mieli podłączone do mózgu wykonane ze złota elektrody. Odpowiedzialne były one za zablokowanie w centralnym narządzie układu nerwowego ośrodka odpowiedzialnego za odczuwanie bólu.

W tajemniczy projekt miało być zaangażowanych ok. 300 żołnierzy. Ze źródeł, do jakich dotarł Strasberg wynika, że wszyscy mieli być ochotnikami. Rzeczywistość okazała się jednak zgoła inna. Wielu młodzieńców było zmuszanych siłą do wzięcia udziału w eksperymencie. W momencie, gdy ktoś stawiał opór był eliminowany. Jak poinformował serwis pravda.ru, każdy uczestnik programu musiał podpisać oświadczenie, w którym zobowiązywał się do zachowania w tajemnicy swojej wiedzy na temat kulisów projektu.

Działania operacyjne podporządkowane stworzeniu super armii miały charakter barbarzyński. Zdaniem rosyjskiego naukowca Siergieja Konowalenki, zabiegi przeprowadzane były w Witebsku. Żołnierzom po prostu odcinano albo wyrywano kończyny. Wielu z nich zostało okaleczonych i pozostało kalekami, inni w ogóle nie przeżyli procesu transformacji. U niektórych "śmiałków", tuż po eksperymencie, rozwinęły się choroby nowotworowe. Zdarzało się też, że młodzieńcy popadali w obłęd. Wszystko ze względu na ingerencję naukowców w ich mózg.

Projekt miał być realizowany w latach 1936-1941. Ale Sowieci bardzo szybko poczuli gorycz porażki. Połowa super żołnierzy została wyniszczona przez hitlerowców. Wiele wskazuje na to, że naziści, którzy także byli zaangażowani w wiele innowacyjnych projektów, dowiedzieli się o programie opracowanym przez komunistów. Ok. 150 sowieckich cyborgów zostało zniszczonych przez niemiecką artylerię.

Na trop wyznaczonych do zabijania radzieckich żołnierzy-robotów trafić też mieli Amerykanie. Jeden z oddziałów alianckich dotarł do nazistowskiego szpitala, w którym znajdowały się ofiary eksperymentu. W placówce odnaleziono zwłoki rosyjskich żołnierzy. U większości z nich, zamiast kości, wykryto wykonane ze stali protezy. Jeden z oficerów był wyposażony nawet w metalowe żebra. Okazało się także, że Sowieci niektórych żołnierzy "przerabiali" na... karły. Działania takie miały przynieść wymierne korzyści szczególnie podczas walk powietrznych. Okaleczeni w ten sposób piloci mogli bowiem zabrać na pokład samolotu więcej amunicji oraz zatankować więcej paliwa.

Mroczny projekt został całkowicie zastopowany tuż po wybuchu II wojny światowej. Inżynierowie, którzy uczestniczyli w pracach nad stworzeniem super żołnierzy oraz sami wolontariusze, nie dotrwali końca wojny. Ze źródeł wynika, że po 1945 r. nie wracano już do planów tworzenia oddziałów złożonych z hybryd. Uznano bowiem, że projekt był nieopłacalny.

Warto dodać, że niektóre z pionierskich działań realizowanych przez Sowietów w czasie II wojny światowej, które wówczas skazane były na niepowodzenie ze względu na ówczesny poziom rozwoju nauki, jest w nieco innej formie kontynuowana obecnie. Krajem, który wydaje miliardy dolarów na mniej drastyczne, ale równie futurystyczne projekty są oczywiście Stany Zjednoczone. DARPA (skrót od: Defense Advanced Research Projects Agency) - działająca w Stanach Zjednoczonych agencja rządowa zajmująca się opracowywaniem i wdrażaniem nowoczesnych technologii wojskowych, zgodnie z informacjami, które pojawiły się mediach, zamierza przeprowadzić m.in. serię eksperymentów, które zaowocują "wyprodukowaniem" biologicznego organizmu, który będzie żył wiecznie. Celem naukowców jest stworzenie istoty, która będzie żyć, oddychać, a nade wszystko będzie posłuszna swojemu panu-człowiekowi. Stworzone w laboratorium organizmy będą wzbogacone o cząsteczki podtrzymujące odporność komórek na śmierć.


28 Październik 1943 rok - eksperyment "Filadelfia"; zwany też eksperymentem "Tęcza".

Dane:

Okręt, którego użyto do doświadczeń był zbudowany na krótko przed jego wodowaniem czyli 25 czerwca 1943 r.
Wyporność 1520 ton , niszczyciel eskortujący USS " Eldridge".

Przeznaczenie: ochrona konwojów europejskich niszczonych na Atlantyku przez niemieckie u-booty.
Organizator projektu: Urząd Badań Marynarki Wojennej USA {ONR}.

Prawdopodobni główni uczestnicy eksperymentu to wybitni fizycy: Thomas Townsend Brown, Nikola tesla, John von Neumann i Albert Einstein, {który opublikował już teorię względności i utrzymywał w niej, że światło może się zaginać w silnym polu grawitacyjnym. pracował on już wówczas nad teorią pola, która wyjaśniłaby zachowanie energii elektromagnetycznej i grawitacyjnej}.

Archiwa personalne armii amerykańskiej w St. Louis zawierają dokumenty jasno stwierdzające, że Albert Einstein zatrudniony był dorywczo w Departamencie Marynarki Wojennej jako "pracownik kontraktowy Służb Specjalnych", czyli konsultant naukowy Biura Uzbrojenia. Naukowiec pracował dla US Navy od 31 maja 1943 r. do 30 czerwca 1946 r.

Cel eksperymentu?

Celem jego było zastosowanie einsteinowskiej jednolitej teorii pola poprzez wypróbowanie działania pola magnetycznego na okręt wojenny USS "Eldridge" D-173; a także, na załogę przebywającą na jego pokładzie. W początkach II wojny światowej marynarka wojenna niemiec używała podwodnych min magnetycznych i torped, przyciąganych przez pole magnetyczne generowane przez duże metalowe okręty. Miny były przyciągane przez kadłuby statków alianckich, wybuchały w ich pobliżu i zatapiały je. Alianci znaleźli sposób na wroga bowiem nauczyli się oszukiwać te urządzenia dzięki technice tak zwanej: "demagnetyzacji".

A wyglądało to mniej więcej tak: wokół kadłubów zaczęto montować - dużą cewkę elektryczną, przez którą przepływał prąd- "nie w fazie" z magnetycznym rezonansem okrętu.

Jednak skutkiem ubocznym tej techniki było to, że gdy okręty przemieszczały się w ziemskim polu magnetycznym; {które różni się nieco w różnych miejscach}- harmoniczny rezonans statku zmieniał się gdy ten przepływał z jednego miejsca na inne. Z tego tez powodu rezonans w cewkach demagnetyzacyjnych musiał być na bieżąco monitorowany oraz dostosowywany w taki sposób żeby mieć całkowitą pewność iz okręt pozostaje 'magnetycznie niewidzialny" dla min i torped; każdy nawet najdrobniejszy błąd w wartości rezonansu pozostawił by jakiś ślad i wówczas statek stałby się "widzialny".

Narodziny pomysłu eksperymentu " Filadelfia".

Nowa koncepcja polegała na tym , żeby używając nie jednej cewki, a trzech cewek wokół każdej osi okrętu , zestrojonych ze sobą tak by znajdowały się nawzajem "w fazie" , stworzyć rotacyjne pole elektromagnetyczne, które zaginałoby sygnały radaru.

Sygnały te owijałyby się wokół statku, nie wracając do niemieckich zestawów radarowych, wskutek tego niemieccy operatorzy nie dostrzegli by amerykańskich jednostek.

Przebieg eksperymentu.

Istnieje kilka wersji wydarzeń przebiegu eksperymentu "Filadelfijskiego".

Jedna z nich mówi o tym, że gdy włączono cewki i uruchomiono pole elektromagnetyczne, w powietrzu momentalnie pojawiło się głośne elektrostatyczne "buczenie" a cały statek spowiła "zielona mgła". Fakt ten pomoże wyjaśnić to co zaszło potem, ponieważ taką mgłę można uznać za zwykłą jonizację normalnego powietrza atmosferycznego w silnym polu magnetycznym.



Bowiem takie zjawisko ma również miejsce w Ameryce na Środkowym Zachodzie podczas trąby powietrznej lub silnej burzy pojawia się wtedy specyficzny zielony kolor zjonizowanej atmosfery.

Podczas tego eksperymentu gdy zielona mgła się uniosła statek nie tylko był niewidoczny dla operatorów amerykańskich ale także był niewidoczny gołym okiem; jedna z wersji wydarzeń wspomina o widocznych jedynie zarysach kadłuba.

Natomiast w innej wersji okręt znikł by pojawić się kilkaset kilometrów dalej w obłoku " zielonej mgły" tuż przed brytyjskim lotniskowcem, którego kapitan odnotował ten fakt w dzienniku pokładowym. Widziano go podobno też w Bazie Sił Morskich w Norfolk {ok. 375 mil na północ}. cywile i amerykańscy żołnierze będący wówczas na molo zobaczyli nagle pojawiający się z nikąd okręt.

Według relacji świadków tego wydarzenia pole magnetyczne rozciągało się na długość około 100 metrów z każdej strony statku i miało widoczny kształt elipsoidy. Osoby znajdujące się na pokładzie sprawiały wrażenie jakby "chodziły w powietrzu". A gdy pole zaczęto zwiększać dostrzeżono jedynie zarys kadłubu, który w krótkim czasie stał się coraz bardziej przezroczysty, aż w końcu znikł z pola widzenia obserwatorów, pozostał tylko na wodzie wgłębiony ślad po kadłubie.

Co się stało po wyłączeniu pola?

Prawie w każdej z relacji z eksperymentu powtarza się to, iż członkowie załogi znajdujący się na pokładzie statku odczuwali przytłaczające ciśnienie elektrostatyczne, zjawisko bardzo podobne do tego, które odnotował podczas swoich doświadczeń z impulsami prądu stałego wielkiej częstotliwości Nikola Tesla.

Reakcja ciała ludzkiego na eksperyment?

Kończyny a przede wszystkim stopy kilku członków załogi zostały uwięzione w przegrodach oraz innych powierzchniach statku. Pozostali stracili kończyny,. natomiast niektórzy z nich., w jakiś dziwny sposób zostali wtopieni w beton będący pokrywą statku. Tkwiąc swoim ciałem wewnątrz zimnego, twardego metalu byli nie do odratowania. Cześci ich ciał dosłownie stopiły się z metalem .Nielicznym skrócono męczarnie...

Cyt: " załoga, która zmieniła swoje początkowe pozycje, znalazła się w niebezpieczeństwie po wyłączeniu pola. Pole zdolne dosłownie zagiąć światło, wystarczająco silnie by uczynić niewidzialnym cały okręt, może być postrzegane w inny sposób, ponieważ równie dobrze mogło ono być dość silne, by wysłać obiekt do innej przestrzeni, "nie będącej w fazie" z naszą . Jeśli ktoś poruszył się podczas powrotu do naszej rzeczywistości, został faktycznie stopiony z przegroda okrętu".

Ponoć marynarze z innych okrętów widzieli go potem kilkanaście mil dalej, dryfujący swobodnie na pełnym morzu.. Jednak po około dwudziestu minutach statek" uwidocznił się oczom innych", lecz uszkodzenie jego było przerażające.

Po "powrocie USS Eldridge"; większość marynarzy nie była zdrowa na umyśle.. Zapadli oni na nieuleczalną i ciężką schizofrenię,

Czyżby ów projekt przerósł oczekiwania naukowców?

John von Neumann powrócił do badań fazy projektowania by zrozumieć dlaczego eksperyment zakończył się tak nieoczekiwanym sukcesem, a zarazem tak wielką porażką.

Wnioski Kapitana X.

Cyt:" Czterej członkowie załogi, którzy zmienili swoje wcześniejsze pozycje, utkwili w stalowym pokładzie. dopóki pole działało, wszystko było w porządku. kiedy pole zanikło, ich wcześniejsze" wiezienia czasowe przepadły, kiedy mężczyźni zmienili pozycje i ponownie zmaterializowali się w naszym wymiarze {...} w nieco innym miejscu lub pechowo zmaterializowali się dokładnie tam, gdzie był pokład więc molekuły stali dosłownie wymieszały się z molekułami ich ciał[..}.

Jak się do tego co się stało z USS " Edgridge" ustosunkował Rząd?

Teoriom tym stanowczo zaprzeczono, większość członków załogi oraz przedstawiciele rządu; według tych relacji, Eldridge brał udział w badaniach naukowych, ponoć nie miały one wcale charakteru w jaki opisywano eksperyment "Filadelfijski". Przyznano natomiast, że badano możliwości wykorzystania pól magnetycznych do stworzenia osłony przeciwtorpedowej wokół okrętu.

Amerykańska Marynarka Wojenna oficjalnie nigdy nie przyznała się do przeprowadzenia takiego eksperymentu. Wszelkie wieści zostały pochłonięte przez cenzurę. Zachowała się jedynie krótka notka w jednej z gazet filadelfijskich i zeznania pojedynczych świadków.

Co na to Einstein? i Dr Bertrand Russell?

Teorie jednolitego pola ukończył on w 1925-1927 roku, ale potem ja odwołał, prawdopodobnie nie kierował się względami matematycznymi lecz humanitarnymi.

Dziś tłumaczy się to w ten sposób, że teoria ta jest niekompletna.

Dr Bertrand Russell prywatnie przyznał, że została ona ukończona, jednak człowiek jeszcze do niej nie dorósł.
Dokument o eksperymentach medycznych. Na film składają się fragmenty nagrań z procesu w Norymberdze, opinie historyków i wypowiedzi naocznych świadków. Twórców dokumentu szczególnie interesuje, czym kierowali się i co myśleli lekarze, którzy przeprowadzali zbrodnicze eksperymenty.




Szukałam niedowierzając, że nie ma tego dokumentu na portalu. Już jest, a jeśli jakimś cudem było...

eksperyment

e................z • 2012-10-16, 18:47
ja też bym go nie mył
Firma Lush propagująca eko-kosmetyki, zajęła się pewną kampanią społeczną. Umieścili oni "aktorkę" w jednej z witryn w centrum Londynu w godzinach szczytu, która miała odgrywać wraz z asystentem sceny z przeprowadzania testów kosmetyków na zwierzętach. Miało to uświadomić przechodniom ogrom krzywd jakie wyrządza się zwierzętom, żeby ludzie mieli sprawdzone produkty do pielęgnacji urody.











Kot Schrödingera

f................e • 2012-07-03, 18:34
Kot Schrödingera – w mechanice kwantowej słynny eksperyment myślowy (doświadczenie myślowe) z hipotetycznym kotem.


Schrödinger wymyślił urządzenie oddziałujące na kota, zamkniętego w pojemniku z trucizną (np. z trującym gazem). Do szczelnego pojemnika wkładamy: żywego kota, źródło promieniotwórcze emitujące średnio jedną cząstkę na godzinę oraz detektor promieniowania (np. licznik Geigera-Müllera), który w chwili wykrycia cząstki uwalnia trujący gaz. Po zamknięciu pojemnika i odczekaniu jednej godziny mamy 50% prawdopodobieństwo, że kot jest martwy, i takie samo prawdopodobieństwo, że jest nadal żywy. Tak sugerowałby tzw. zdrowy rozsądek. Jeśli nastąpi radioaktywny rozpad i licznik go zarejestruje, zostanie uruchomiony mechanizm, który uwolni truciznę, wtedy kot zginie. Jeśli rozpad nie będzie miał miejsca, zwierzę nadal będzie cieszyło się życiem.


Z opisu kwantowo-mechanicznego wynika jednak coś innego – przed otwarciem pojemnika kot jest jednocześnie i martwy, i żywy. Jako obiekt kwantowy, znajduje się on równocześnie w każdym z możliwych stanów (tzw. superpozycji). Dopiero otwarcie pojemnika i sprawdzenie jego zawartości redukuje układ do jednego stanu – następuje załamanie funkcji falowej kota, i dopiero w momencie poczynienia obserwacji kot przyjmuje jeden, konkretny stan. W tym przypadku mamy tylko dwa możliwe stany - kot jest martwy albo żywy.
Zgodnie z regułami tzw. interpretacji kopenhaskiej, do momentu przeprowadzenia pomiaru, tzn. stwierdzenia, co dzieje się z kotem, jego stan jest fundamentalnie nieokreślony – kot jest jednocześnie żywy i martwy. Fizycy mówią o superponowanym stanie żywego i martwego kota. Dopiero pomiar rozstrzygnie jego losy. Występowanie superpozycji stanów jest zjawiskiem powszechnym w świecie mikroskopowych obiektów.
Eksperyment kłóci się ze zdrowym rozsądkiem, co wynika z faktu, że jest niemożliwy do przeprowadzenia w świecie makroskopowym. Przedmioty dostępne nam do obserwacji w naszej skali składają się z obiektów podlegających prawom mechaniki kwantowej. Jednak, ze względu na bardzo dużą ilość tych obiektów, ich poszczególne stany uśredniają się, nie pozwalając obserwować efektów kwantowych.

Tryboluminescencja

e................l • 2012-06-27, 0:59
Rozrywając kopertę wzdłuż sklejonych krawędzi można zauważyć niebieskie rozbłyski. To ciekawe i niewyjaśnione do końca zjawisko nosi nazwę tryboluminescencji. Eksperymentujcie w ciemnościach!



Otwieranie listów już nigdy nie będzie takie samo

pl.wikipedia.org/wiki/Tryboluminescencja