Jadę tramwajem do przedszkola z 6-letnim synem. Młody - jak to dzieciak - pyta o znaczenie znaków naklejonych na szybie (poszło o miejsce dla chorego i dla rodzica z dzieckiem). Wytłumaczyłem co i jak.
Traf chciał, że na miejscu dla chorych siedział młody dresik, pałeczka na łyso, kapturek itp. Młody skomentował gościa ze znawstwem w głosie:
- Nie widać, żeby miał coś chorego, pewnie idiota, bo to też kalectwo.
Zdradzony mąż był ciekaw co zrobi jego żona, gdy on umrze. Któregoś dnia zaczął udawać... nieboszczyka. Gdy zobaczyła go żona, zaraz pobiegła po kochanka. Oboje zdjęli mu garnitur, a ubrali w dres, gdyż uznali że szkoda nieboszczyka grzebać w nowym ubraniu. Zdjęli mu też buty, założyli trampki i w takim ubiorze ułożyli w trumnie. Wieczorem nad trumną zebrała się rodzina, aby opłakiwać nieboszczyka.
Żona chcąc pokazać swój ból po utracie męża woła:
- Dokąd odchodzisz mój najmilszy?
Mąż podnosi się z trumny i mówi:
- Na olimpiadę dz🤬ko jadę!!!
Historia ponoć prawdziwa, mimo że autobusowa to bez ' owacji na stojąco i porodu '. Enjoy:
Z pół roku temu jechałem autobusem z trzema "chłopaczkami - melomanami" typu umcyk-umcyk z komórki. Obok nich siedział jeszcze taki łysy koleś "dwa na dwa" w dresie, a przed nimi dwie starsze panie. Autobus właśnie stanął na przystanku przy Wileniaku i jedna ze staruszek zapytała "muzykalnych", czy nie mogliby ściszyć, bo ją głowa boli. W odpowiedzi usłyszała śmiech, głupawe komentarze i oczywiście poza tym żadnej reakcji. Zanim ktokolwiek zdążył coś zrobić, dresiarz złapał komórkę, wyrzucił przez otwarte drzwi do śmietnika i pyta szczyli:
- Wysiadacie, czy was też mam wyj...ć?
Mało się nie pozabijali w drzwiach.
A dres z uśmiechem do staruszki:
- Wkur...ją mnie takie ch...je. Przecież ja też mam babcię.
Sytuacja przytrafiła mi się na prawdę w pewnym tramwaju.
Jedzie sobie ostro przypakowany dresik z blondyneczką na kolanach. Nagle panienka mówi do kosa piskliwym głosikiem
-Ale ty masz wielkie mięśnie, a jakie duże
na to dres jej odpowiada z pełną powagą w głosie