Po oceanie płynie okręt wojenny pod brytyjską banderą. Nagle z gniazda bocianiego słychać krzyk obserwatora: 
- Panie kapitanie! Hiszpański okręt na horyzoncie!
Na co kapitan: 
- Dajcie mi moją czerwoną koszulę i do abordażu!
Załoga ruszyła do ataku, wymordowała Hiszpanów i zatopiła okręt wroga. 
Kilka dni później sytuacja się powtórzyła. 
Z gniazda bocianiego słychać krzyk obserwatora: 
- Panie kapitanie! Hiszpański okręt na horyzoncie!
Na co kapitan: 
- Dajcie mi moją czerwoną koszulę i do abordażu!
Załoga ruszyła do ataku, wymordowała Hiszpanów i zatopiła okręt wroga. 
Sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy. Z Brytyjczykami na okręcie podróżował członek Admiralicji. Pewnego wieczora, po kolejnym udanym ataku, podszedł do kapitana i pyta: 
-Panie kapitanie. Wasza załoga, Wasz styl dowodzenia i umiejętności napawają Koronę dumą. Proszę mi tylko wyjaśnić po co przy każdym ataku prosi Pan o czerwoną koszulę.
Na co kapitan: 
-Bo widzi Pan, Panie admirale, na czerwonej koszuli nie widać śladów krwi. Dzieki temu nawet jak pokłują mnie rapierem czy postrzelą bronią palną, moja załoga myśli, że jestem nieśmiertelny i chętniej staje do boju. 
Admirał zrozumiał i odszedł zadowolony z taktyki kapitana. 
Kilka dni później sytuacja się powtarza i z gniazda bocianiego słychać krzyk: 
-Panie kapitanie! Cztery hiszpańskie okręty na horyzoncie!
Na co kapitan: 
-Dobrze... dajcie mi moje brązowe spodnie i do abordażu!!!