#czechy

Śląski panteon

ulifont2014-12-08, 22:05
dziennikzachodni.pl/artykul/1060056,slaski-panteon-typujemy-wybitnych-...

Nie sposób wymienić wszystkich, karkołomne jest porównywanie tego, kto wybitniejszy, kto ważniejszy. Moja lista zawiera więc kilka „punktów obowiązkowych”, ale i kilka postaci, których do panteonu jeszcze nie zgłoszono. Przypominam więc np. o Brüningu, Borinskim czy Motzce. Z przyjemnością rozszerzam listę śląskich znakomitości.

Georg Brüning
Burmistrz Bytomia, jeden z najwybitniejszych samorządowców na Śląsku. A przecież spadochroniarz. Ślązakiem, jeśli tak można, się stał i jako taki na dobrą sprawę zbudował najbardziej efektowne miasto w regionie. Dziś w Bytomiu nie ma dla niego miejsca, nie ma nawet swojej ulicy. Może jego współcześni następcy, ze wstydu za swoją nieudolność, wolą o nim nie pamiętać.
Wojciech Korfanty
Wiemy o nim wszystko i każdy ma swoje zdanie. Można go cenić lub ganić za jego ideowe wybory, decyzje, ich skutki…etc. Trudno odmówić umiłowania i wierności własnej ziemi. A w sferze idei dzisiejsi polscy i większość niestety śląskich polityków mogłaby mu obuwie glancować (polecam czytanie publicystyki Korfantego, zebranej choćby w książce „Naród, Państwo, Kościół”).
Kazimierz Kutz
Być może najważniejszy Ślązak XX wieku, przynajmniej z punktu widzenia ukształtowania świadomości, na której dziś opiera się regionalna tożsamość.
Henryk Mikołaj Górecki
Najwybitniejszy kompozytor naszych czasów. Warto sięgnąć po zagraniczne recenzje, z lat 90. gdy III Symfonia wbiła się na listy bestsellerów po obu stronach Oceanu. Reakcja choćby amerykańskich krytyków? Bezcenna.
Konstanty Wolny
Każdy polityk stający na czele wojewódzkiego samorządu na Śląsku powinien obligatoryjnie przestudiować jego biografię. Każdy. I to przed zaprzysiężeniem. A potem wyciągać wnioski.
Jerzy Ziętek
Nienormalne czasy, nienormalny ustrój, który wielu ludzi (również, a może przede wszystkim – na stanowiskach), niczym Kirke w Odysei, zamieniał w świnie.
I znalazł się taki człowiek. Nie był kryształowy, ale dał Śląskowi więcej niż w nienormalnych czasach można było oczekiwać. Gospodarz, na reinkarnację którego wciąż czekamy (jednak za uszami miał sporo duszyczek, ale o tym w następnym artykule)
Wojciech Kilar
Długo by wymieniać, za co. Dla mnie najbardziej za „Draculę”. Jeden z najgenialniejszych soundtracków w historii kina. Druga polska ikona obok „Rosemary’s Baby” Komedy.
Ernst Bruno Motzko
Katowiczanin, niemiecki funkcjonariusz policji lotniczej, który w potwornych czasach udowodnił, że przyjaźń i słowo mężczyzny warte jest więcej niż pieniądze, kariera i najbardziej powszechna, zatruwająca umysł ideologia. Przyjacielowi, Żydowi z Bytomia obiecał zaopiekować się jego rodziną, gdy II wojna światowa była tuż, tuż. Uratował rodzinę jego i jeszcze jedną, przypadkowo poznaną. Ani w jego mieście, ani w Niemczech nigdy doceniono go za tamto bohaterstwo. A przecież na Śląsku do dziś żyją jego potomkowie.
Ernst Borinski
Druga zapomniana (nieznana?) śląska postać, odkryta przeze mnie przypadkiem, podczas studiowania amerykańskich archiwów w związku z zupełnie inną sprawą. Ślązak z dziada pradziada, urodzony, wychowany w Katowicach, najwybitniejszy przedstawiciel znanego w regionie żydowskiego rodu Borinskich (tak, tak – delikatesy w Katowicach to był interes jego krewnych). Ernst uciekł przed Hitlerem do Ameryki, dziś jest legendą walki z segregacją rasową, pierwszym profesorem uniwersyteckim, który organizował wspólne zajęcia dla białych i czarnych w stanie Missisipi („Missisipi w ogniu” – rzeczywistość była jak z tego filmu). Amerykanie wielbią go za jego odwagę i mądrość, u nas bohater nieznany.
Śląska rodzina sztokholmska
Czyli wszyscy śląscy nobliści, a jest ich bodaj trzynastu (pochodzących ze Śląska; wielu na Śląsku wykształconych). Nie wiadomo mi o drugim regionie w Europie, który wydałby na świat tylu primi inter pares. Nie tylko Maria Goeppert-Mayer, nie tylko Kurt Alder i Otto Stern. Ale i Max Born, Paul Ehrlich, Gerhart Hauptmann, Friedrich Bergius, Konrad Emil Bloch, Johannes Georg Bednorz, Reinhard Selten, Günter Blobel, Hans Georg Dehmelt i Fritz Haber. Tak, Haber. Choć to postać w dużej części tragiczna. No i Gregor Mendel jeszcze, choć nienoblista.

zerżnięte od dziennikzachodni.pl/artykul/1060056,slaski-panteon-typujemy-wybitnych-...

Zdarzyło się to 09.01.1991 w Bohosudov niedaleko Cieplic(północne Czechy), kiedy czołgi T-72A ruskiej armii stacjonowały w byłej Czechosłowacji. Pożar w czołgu zaczął się dzień wcześniej (czyli 8 stycznia), prawdopodobnie na skutek spięcia w instalacji podgrzewania paliwa. Ogień był na tyle mały że załoga nic nie zauważyła a system automatycznego gaszenia też nic nie wykrył. Załoga zaparkowała czołg w hangarze, odłączyła całą elektrykę (co spowodowało wyłączenie systemu automatycznego gaszenia) i opuściła czołg. W międzyczasie ogień powoli się rozprzestrzeniał i strażnicy zauważyli dym w godzinach porannych następnego dnia (9 stycznia). Załoga wyciągnęła czołg na plac przed hangarem i zaczęła walczyć z ogniem. Niestety na dworze było bardzo zimno i woda do gaszenia zamarzła, został tylko piasek. Mimo wysiłku żołnierzy i gaszenia ognia piaskiem, nie udało im się. Jedna mniejsza eksplozja wstrząsnęła pojazdem a chwilę później drugi, dużo większy wybuch rozerwał czołg na kawałki.

W wyniku eksplozji zginęła cała załoga. Odłamki pancerza znaleziono aż 700m dalej. W czasie eksplozji w czołgu znajdowało się 7 pocisków kumulacyjnych, 14 pocisków przeciwpancernych zapalających i 8 pocisków odłamkowo-burzących, ponadto 2500 sztuk amunicji 7.62mm i 800 sztuk amunicji 12.7mm. Sam wybuch był spowodowany tylko przez 3 pociski. Sprawa została zatuszowana lecz uważa się że zginęło około 17-20 żołnierzy (zamówionych było 14 trumien), choć nie którzy świadkowie twierdzili że było 40 zabitych. Ruscy oficjalnie przekazali że zginęło 3 żołnierzy. Wśród ciał znaleziono zwłoki trzech oficerów.

Zdjęcia z dochodzenia. Godzina 12:20 (eksplozja wydarzyła się wcześnie rano, kilka godzin później wszystko dalej było zadymione).


Wieża o wadze 11 ton została wyrzucona przez eksplozję, przeleciała 75 metrów i spadła na pobliski hangar.


Dno czołgu z karuzelą systemu automatycznego ładowania (tylko 3 pociski eksplodowały, więcej niż wystarczająco aby rozerwać czołg).


Strefa musiała być przeczesana aby znaleźć wszystkie niewypały.


Kopuła dowódcy została oderwana, przeleciała 142 metry i uderzyła w sąsiedni budynek.


Godzina 13:00


Zaznaczone miejsce w które spadła wieża.

Czesi a multikulti?

Varyz2014-01-16, 14:00
Znalezione na tablicy FB - Czeska odpowiedź na multikulti
Hasło trafne i nie trzeba specjalnie czeskiego rozumieć.

Poszukiwacze skarbów

p................h • 2013-11-29, 20:11
Jakiej by to nie miało wartości cieszyłbym się jak dziecko znajdując takie coś