#chińczycy

Polacy vs Chińczycy

BongMan2012-02-11, 14:42
Dzwonią Polacy do Chińczyków:
- Wypowiadamy wam wojnę!
- Ok. Ilu was jest?
- 40 milionów.
- A na której ulicy mieszkacie?

Chińska delegacja.

Ponury Knur2011-09-08, 10:48
Przyjechała na seminarium do Moskwy chińska
delegacja. Na zakończenie trzeba było zrobić
fotografię do dyplomu, więc poszli wszyscy do
fotografa. Fotograf zrobił zdjęcie jednemu, drugiemu i
pomyślał:
- Co ja tu będę kliszę i czas marnował, jak oni i tak
wszyscy są jednakowi.
Szybko udał, że zrobił wszystkim zdjęcia i zaprosił
wszystkich za godzinę po zdjęcia. Po godzinie rozdał
wszystkim te same fotografie. Jeden Chińczyk
przychodzi do niego i mówi:
- To nie moje zdjęcie.
- Jak to nie twoje? Przecież to twoja twarz.
- Twarz moja, ale czapka nie moja.
Jak podaje MSWiA z raportu przedstawionego we wtorek przez ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka wynika, że powodem wycofania się chińskiego wykonawcy odcinka autostrady A2: COVEC jest niedopatrzenie od strony polskiego zarządu. Otóż według kontraktu, Chińczycy pracujący przy budowie autostrady mieli dostawać wynagrodzenia w postaci misek ryżu, ale zamiast tego dostawali po jednym kartoflu. "Nie będziemy tak pracować, wydymali nas !" mówi Jing Ju San - operator koparki.
"今天就写到这儿吧!望你回信!" stwierdził Chan Li - zarządca budowy.
Pozostaje nam tylko pogratulować Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad za kolejną spartoloną inwestycję.

Im bliżej Chin, tym gorzej dla posiadaczy komputerów. Pomysłowość Chińczyków nie zna granic i mimo, że wiele różnych przekrętów wychodzi na światło dzienne, to spryciarze cały czas działają. Ofiarą pewnego chińskiego sklepu stał się Rosjanin mieszkający tuż przy granicy z Chinami. Kupił dysk twardy Samsunga, który... nie działał tak, jak powinien.



Po odniesieniu dysku do serwisu zajmującego się naprawą dysków twardych powiedział, że gdy zapisze na nim jakiś film, to potem można odtworzyć około 5 minut. To chyba dobra podstawa do tego by uznać, że z urządzeniem jest coś nie tak. Pracownik serwisu na oczach klienta otworzył obudowę.



W jej wnętrzu znajduje się rozebrany pendrive, o pojemności zaledwie 128 MB. Dysk twardy miał mieć pojemność 500 GB. W serwisie to nie pierwszy tego typu wynalazek, ale w tym przypadku jest coś, czego do tej pory nie widziano.

Pendrive działa w trybie zapętlonym. Oznacza to, że gdy dostępne 128 MB zostanie zapełnione, to urządzenie automatycznie kasuje dane, zapisuje dalej, kasuje, i tak w kółko. W ten sposób użytkownik myśli, że dysk faktycznie zapisuje te dane. Najciekawsze jest jednak to, że urządzenie poprawnie prezentuje wszystkie zapisane pliki, a także ich rozmiary! Nadpisanie jednych, nie powoduje, że ich dane (np. nazwy, rozmiary) znikają. Użytkownik zatem może mieć święte przekonanie, że na dysku jest wszystko to, co zapisał. Wszystko jest jednak puste, z wyjątkiem plików zapisanych jako ostatnie, a więc tych, które zmieściły się w dostępnych 128 MB.

Obudowa oczywiście wygląda przekonująco. Nieszczęśliwy nabywca został dodatkowo zwiedziony przez chińskiego sprzedawcę, który przy nim nawet coś zapisał na dysku, aby udowodnić, że jest sprawny.

Gdzie tkwił haczyk na klienta? Oczywiście w niesamowicie niskiej cenie.

źródło

jauhijajajaja - chinole śpiewają

C................r • 2010-08-17, 20:40
Da ktoś rade oglądnąć to do końca bez utraty słuchu?

PS, nie znalazlem tego tutaj choc nie wiedzialem jak poprawnie tego szukac, wpisanie tekstu nie pomoglo

sprzedali dziecko...

Eire2009-12-19, 20:05
...by kupić telefon.
Cytat:

Czasami gw🤬towne uczucie przesłania racjonalne myślenie. Dobrze wie o tym para młodych Chińczyków. 19-letnia Zhang poznała w Internecie 21-letniego chłopaka o imieniu Xin. Po jakimś czasie spotkali się twarzą w twarz, a miłość eksplodowała. Na tyle szybko, że dziewczyna chwilę później zaszła w ciążę i pod koniec listopada tego roku urodziła chłopca. Niestety, jej partner nie zaproponował jej małżeństwa, a wkrótce pojawiły się także wątpliwości, czy maleństwo w tym wieku to dobra decyzja. Kilka dni po porodzie postanowili sprzedać dziecko
za około półtora tysiąca dolarów. Kupujący potrafił się na tyle skutecznie targować, że zbił cenę do ok. 350 dolarów.

Okazało się, że taka kwota była potrzebna Xinowi do zakupu… nowego telefonu komórkowego. To w sumie nie dziwi, bo policja prowadząca śledztwo ustaliła, że oboje nie pracowali i całymi dniami przesiadywali przy komputerach. Jedynym miejscem, w którym potrafili się odnaleźć jest Internet. Teraz oboje wstydzą się swojego egoistycznego zachowania i obiecują, że zrobią wszystko, aby ich wspólne dziecko wróciło do nich. Chcą stworzyć dla niego prawdziwą rodzinę. Będzie to o tyle trudne, że nawet w Chinach handel dziećmi jest kwalifikowany jako przestępstwo.

Teraz czeka ich proces, który rozstrzygnie o losie zagubionej pary i niewinnego dziecka, które okazało się mniej ważne, niż modny telefon komórkowy.



Źródło

Droga krzyżowa

s................r • 2009-08-21, 18:32
kitajce poszli na łatwiznę

Rodzinne podróżowanie

.................. • 2009-06-29, 8:21
Czyli jak w Chinach jeździ się w samochodzie.











Co oni chcą udowodnić?