#boks

Wyszedł na ring z podpisanym wyrokiem śmierci

z................3 • 2013-10-08, 12:00
historia która może i kogoś zaciekawi , trochu długie ale prawdziwe ,zapraszam

Na ring wy­szedł z pod­pi­sa­nym wy­ro­kiem śmier­ci. Był umie­ra­ją­cy, ale wy­grał raz jesz­cze. Chciał dać swoim dzie­ciom we­so­łe świę­ta i choć odro­bi­nę lep­szą przy­szłość.

Billy Miske był Ame­ry­ka­ni­nem z nie­miec­ki­mi ko­rze­nia­mi. Uro­dził się pod ko­niec XIX wieku w St. Paul w sta­nie Min­ne­so­ta. Gdy sta­wiał pierw­sze kroki w bok­sie, dys­cy­pli­na ta była przez wła­dze sta­no­we za­ka­za­na. Wal­czo­no w ta­jem­ni­cy i na wa­riac­kich pa­pie­rach, nikt nie pla­no­wał ścież­ki ka­rie­ry. W 1918 roku Miske sto­czył 17 walk, cza­sem mię­dzy jed­nym a dru­gim po­je­dyn­kiem miał tylko kilka dni od­po­czyn­ku.
Był coraz lep­szy. Wraz z nim, roz­kwit prze­ży­wał boks, który szyb­ko zdo­by­wał po­pu­lar­ność i sta­wał się jedną z naj­po­pu­lar­niej­szych dys­cy­plin w Sta­nach Zjed­no­czo­nych.

Umrzesz za pięć lat

Gdy Billy miał 24 lata, do­wie­dział się w jaki spo­sób umrze. Le­ka­rze oznaj­mi­li mu, że jego nerka jest w fa­tal­nym sta­nie i przed nim tylko pięć lat życia. Do­ra­dzi­li, by skoń­czył z bok­sem.

Nie wie­dzie­li jed­nak, że pro­wa­dząc in­te­re­sy, wpę­dził się w po­waż­ne ta­ra­pa­ty fi­nan­so­we. - Pro­wa­dził komis sa­mo­cho­do­wy. Był zbyt hojny i za bar­dzo ufał lu­dziom, któ­rzy po­da­wa­li się za jego przy­ja­ciół. Jed­nak nim umarł, spła­cił wszyst­kie długi – wspo­mi­nał syn bok­se­ra, Billy ju­nior. Długi się­ga­ły ponoć 100 ty­się­cy do­la­rów.

Wbrew su­ge­stiom le­ka­rzy, Miske nie zszedł z ringu. Mu­siał wal­czyć, by spła­cać zo­bo­wią­za­nia. Odkąd le­ka­rze od­czy­ta­li mu wyrok śmier­ci, sto­czył około 30 walk i wciąż był dobry, choć coraz czę­ściej bra­ko­wa­ło sił. W 1920 sta­nął do trze­cie­go po­je­dyn­ku z Jac­kiem Demp­sey'em. Staw­ką był tytuł mi­strza wagi cięż­kiej.

Dwa po­przed­nie po­je­dyn­ki mię­dzy tymi bok­se­ra­mi były pa­sjo­nu­ją­cy­mi wi­do­wi­ska­mi. Pierw­sze spo­tka­nie za­koń­czy­ło się re­mi­sem, choć Miske był bli­ski zno­kau­to­wa­nia ry­wa­la. W dru­gim górą był Demp­sey – zwy­cię­żył na punk­ty. Nic więc dziw­ne­go, że przed trze­cim star­ciem, ki­bi­ce li­czy­li na ko­lej­ne pa­sjo­nu­ją­ce star­cie.

W 1920 było jed­nak ina­czej. Tym razem walka skoń­czy­ła się już w trze­ciej run­dzie, gdy Demp­sey po­słał Miske'a na deski. Była to pierw­sza prze­gra­na przez no­kaut w jego do­tych­cza­so­wej ka­rie­rze, choć sto­czył już ponad 100 po­je­dyn­ków.

Demp­sey już przed wej­ściem do ringu, wie­dział, że i tym razem nie prze­gra. - Gdy wal­czy­li­śmy po raz trze­ci, Billy był umie­ra­ją­cy, nie wie­dzia­łem jed­nak, że jego stan jest już tak zły. Wie­dzia­łem tylko, że bła­gał mnie, bym wy­szedł z nim do ringu. Po­trze­bo­wał pie­nię­dzy, by potem móc od­po­cząć i pod­re­pe­ro­wać zdro­wie - na­pi­sał lata póź­niej w swo­jej au­to­bio­gra­fii.

My­ślał, że go zabił

Po­sta­no­wił zro­bić wszyst­ko, co w jego mocy, aby za­koń­czyć walkę przed cza­sem, w moż­li­wie naj­mniej bo­le­sny spo­sób. Chciał w ten spo­sób oszczę­dzić swo­je­mu ry­wa­lo­wi zbęd­ne­go cier­pie­nia.

- Po szyb­kiej wy­mia­nie, wy­pro­wa­dzi­łem cios prawą ręką i tra­fi­łem go w kor­pus. Padł na matę. Był li­czo­ny przez dzie­więć se­kund. W tym krót­kim cza­sie, na skó­rze w oko­li­cy jego serca po­ja­wił się pur­pu­ro­wy ślad. Mimo to, wstał i wal­czy­li­śmy dalej – wspo­mi­nał Demp­sey.

Prze­ra­żo­ny tym wi­do­kiem, Demp­sey sku­pił się na pre­cy­zji cio­sów. Ce­lo­wał w szczę­kę ry­wa­la. Chciał jak naj­szyb­ciej po­słać go po­now­nie na deski, nie ude­rza­jąc go w kor­pus. Gdy Miske padł po raz drugi, Demp­sey prze­ży­wał cięż­kie chwi­le. - Bałem się, że go za­bi­łem. Po­li­czy­li go do dzie­się­ciu, nadal się nie pod­no­sił. Wresz­cie wstał, ale walka była już skoń­czo­na – mówił Demp­sey.

Gaże za ko­lej­ne walki nie tra­fia­ły do do­mo­we­go bu­dże­tu. Miske sys­te­ma­tycz­nie spła­cał ko­lej­ne długi, aż w końcu, w 1923 roku po­czuł, że jest już za słaby. Wie­dział, że zbli­ża się jego ko­niec. Nerka była w fa­tal­nym sta­nie. Jego or­ga­nizm nie funk­cjo­no­wał pra­wi­dło­wo, o tre­nin­gach prak­tycz­nie nie było mowy.

Za­łatw mi walkę

Czuł się fa­tal­nie. Po­spła­cał długi, ale bu­dżet ro­dzin­ny był w opła­ka­nym sta­nie. Czuł, że pro­gno­zy le­ka­rzy spraw­dzą się co do joty. Dla­te­go po­sta­no­wił raz jesz­cze wyjść na ring, a pie­nią­dze z walki zo­sta­wić żonie i trój­ce dzie­ci.

Ko­le­ga Miske'a za­re­je­stro­wał roz­mo­wę bok­se­ra z jego pro­mo­to­rem, Jac­kiem Reddy'm.

- Jack, za­łatw mi walkę

- Chyba żar­tu­jesz? Nie je­steś w sta­nie wal­czyć.

- Bez wzglę­du na wszyst­ko, po pro­stu znajdź mi ry­wa­la.

- Nie zro­bię tego.

- Słu­chaj, Jack, je­stem to­tal­nie spłu­ka­ny. Wiem, że nie zo­sta­ło mi wiele czasu i, zanim się stąd wy­mel­du­ję, chcę dać Marie oraz dzie­cia­kom jesz­cze jedne świę­ta. Na na­stęp­ną gwiazd­kę już mnie z nimi nie bę­dzie. Po­trze­bu­ję jesz­cze jed­nej wy­pła­ty. Chcę, by te świę­ta były czymś, za co Marie i dzie­cia­ki będą mnie pa­mię­tać.

- Po­dob­nie jak ja, do­brze wiesz, że wal­cząc w takim sta­nie, mo­żesz tego nie prze­żyć – Reddy nie dawał za wy­gra­ną.

- Wiem. Ale je­stem wo­jow­ni­kiem. Prę­dzej umrę na ringu, niż w domu, sie­dząc w bu­ja­nym fo­te­lu.

Jack wy­cią­gnął z kie­sze­ni port­fel: - Po­zwól mi pomóc. Ile po­trze­bu­jesz?

- Nic z tego. Nigdy nie bra­łem jał­muż­ny i teraz nie za­cznę tego robić.

- Dobra, oto co zro­bi­my. Wró­cisz do tre­nin­gów. Jeśli zdo­łasz dojść do jako ta­kiej formy, zor­ga­ni­zu­ję ci walkę.

- Wiesz, że nie mogę tego zro­bić. Nie je­stem w sta­nie tre­no­wać, ale, ze wzglę­du na moją ro­dzi­nę, muszę raz jesz­cze wyjść na ring. Pro­szę, zrób to dla mnie. Pro­szę.

Jack wes­tchnął, wkła­da­jąc port­fel z po­wro­tem do kie­sze­ni: - Będę ża­ło­wał tego do końca życia... Daj mi spraw­dzić, co da się zro­bić.

Ostat­nia bitwa w życiu

Reddy był ob­rot­nym me­ne­dże­rem. Za­kon­trak­to­wał walkę z Bil­lem Bren­na­nem w Omaha, Ne­bra­ska. Na kilka ty­go­dni Miske scho­wał się przed całym świa­tem, nie chciał, by lu­dzie wi­dzie­li, w jak opła­ka­nym jest sta­nie. Od­po­czy­wał w domu, przez kilka mie­się­cy żywił się tylko go­to­wa­ny­mi ry­ba­mi i szy­ko­wał do ostat­niej walki w życiu.

Gdy wy­szedł na ring, na try­bu­nach za­wrza­ło. Był wy­chu­dzo­ny, zda­wać by się mogło, że nie musi otrzy­mać żad­ne­go ciosy, by paść z nóg. Nie wy­glą­dał na fa­ce­ta, który mógł­by sto­czyć wy­rów­na­ną walkę z ja­kim­kol­wiek bok­se­rem, ale wal­czył.

W czwar­tej run­dzie, ku za­sko­cze­niu wszyst­kich, Bren­nan padł na matę i już nie po­wstał. Ki­bi­ce byli obu­rze­ni, bo zda­niem więk­szo­ści, nie otrzy­mał cio­sów, które mo­gły­by zwa­lić go z nóg. Po­ja­wi­ły się po­dej­rze­nia, że walka była usta­wio­na. Tłum krzy­czał i gwiz­dał, więk­szość wi­dzów czuła się oszu­ka­na.

Bren­nan nigdy nie zdą­żył wy­ja­śnić, czy walka była re­ży­se­ro­wa­na. Kilka ty­go­dni po po­je­dyn­ku zo­stał za­strze­lo­ny w Nowym Jorku.

Dzię­ki wy­gra­nej, Miske za­in­ka­so­wał 15 ty­się­cy do­la­rów. To była wy­star­cza­ją­ca kwota, by zor­ga­ni­zo­wać nie­za­po­mnia­ne świę­ta, ale też za­bez­pie­czyć naj­bliż­szą przy­szłość ro­dzi­ny.

Tata umarł po świę­tach

Billy ju­nior miał wtedy 5 lat. Za­pa­mię­tał za­pach cho­in­ki, za­baw­ne dźwię­ki wy­do­sta­ją­ce się z dzie­cię­ce­go pia­ni­na i ra­dość z otrzy­ma­nej ko­lej­ki. Za­pa­mię­tał ro­dzin­ną at­mos­fe­rę i śmiech taty do­bie­ga­ją­cy z sa­lo­nu. Za­pa­mię­tał, że zła­ma­ło się krze­sło, gdy sia­da­ła na nim bab­cia. Za­pa­mię­tał też, że zaraz po świę­tach tata umarł.

25 grud­nia Miske za­dzwo­nił do swo­je­go me­ne­dże­ra. „Jack, przy­jedź po mnie. Umie­ram” - wy­szep­tał do słu­chaw­ki. Reddy nie mu­siał pro­sić, by po­wtó­rzył. Spo­dzie­wał się tego te­le­fo­nu od wielu dni. Po­ja­wił się bły­ska­wicz­nie i za­brał Billy'ego do szpi­ta­la St Mary w Min­ne­apo­lis.

Zmarł w Nowy Rok, rano. Przez 5 lat żył z le­kar­ską dia­gno­zą sam na sam. O tym, że dali mu pięć lat życia, po­wie­dział żonie do­pie­ro na łożu śmier­ci. Wie­dzia­ła tylko, że jest chory. Potem Marie cier­pli­wie cze­ka­ła, aż trój­ka dzie­ci pod­ro­śnie na tyle, by po­tra­fi­ły w pełni zro­zu­mieć po­świę­ce­nie taty.

Billy ju­nior ta­jem­ni­cę gwiazd­ki 1923 roku po­znał dwa lata póź­niej, gdy miał 7 lat.

Gdy mama po raz pierw­szy opo­wia­da­ła mu hi­sto­rię taty, z tru­dem pa­no­wa­ła nad łzami. - Była bar­dzo dumna z tego, co dla nas zro­bił. To było cał­ko­wi­te po­świę­ce­nie – mówił wspo­mi­na­jąc tatę.

Detektyw Rutkowski wystąpi na... gali boksu

p................o • 2013-09-29, 11:31
Za niespełna trzy tygodnie słynny celebryta stoczy swoją pierwszą walkę bokserską. Okazuje się, że od wielu lat trenuje pięściarstwo.

Szykuje nam się spektakularny debiut. Jak podał serwis www.bokser.org, 19 października na II Kaliskiej Gali Boksu do ringu wejdzie... detektyw Krzysztof Rutkowski. To nie jest żart!

Nazwisko rywala popularnego detektywa zostanie podane w najbliższą środę. Walka 53-letniego Rutkowskiego z pewnością spotka się z dużym zainteresowaniem kibiców i mediów.

sportfan.pl/artykul/ht-detektyw-rutkowski-wystapi-na-gali-boksu-gdzie-46124

brutal Ko

rejzer2013-09-18, 15:04
Biały vs czarny , oczywiscie szczesliwe zakonczenie



Dla ciekawskich Sergio Martinez vs Paul Williams 2
Kilka gifów z mocnymi jebnięciami





























Jak się rozpozna wszystkie walki można wygrać wp🤬l od Najmana. Źródło:http://www.atakuj.com/ciekawostki/najbrutalniejsze-nokauty-w-historii-rozpoznaj-wszystkie-i-wygraj/#comment-5142

Kliczko i Schwarzenegger

Z................h • 2013-09-09, 14:09
Zabawa dwóch wielkich ludzi na Twitterze:


Dla nierozgarniętych językowo i wzrokowo: Kliczko przyjmuje pozę Arniego, a Arni mu się odwdzięcza (przy okazji słodząc mu, że jest jednym z jego ulubionych zawodników).

Ciapaty

A................s • 2013-09-04, 22:01
Historia z dzisiaj

Warszawa, okolice godziny 10, standardowo dzięki komunikacji miejskiej stoję w tramwaju 7 minut na skrzyżowaniu.
Nagle wp🤬la się jakiś ciapaty z prędkością światła i wyrazem twarzy takim jakby zaraz miał umrzeć, przebiega pół tramwaju i wpada na jakiegoś ziomka. Za nim nak🤬ia facet takiej postury jakby pół dnia spędzał na siłowni (nie był to dres, normalnie ubrany koleś, okularki, krótkie spodenki te sprawy ) wk🤬iony do granic możliwości, podbiega do tego araba i takiego gonga mu w łeb zaj🤬 że tylko huk przeszedł. Ludzie patrzą nie wiedzą co zrobić, a koleś tylko złapał ciapatego (trudno powiedzieć że złapał, wyglądało to tak jakby go podniósł jedną ręką, bo kozojebca chyba nawet nie był przytomny), wyniósł go z tramwaju, grożąc mu żeby się nie wyrywał bo dostanie raz jeszcze (nie nie tak to było w zasadzie oprócz samych kurew nic nie dało się zrozumieć ).
Ciekawi mnie tylko co ciapaty mógł przeskrobać Jakieś sugestie?

Pierwszy temat, i tak pewnie nikt nie doczyta do końca.
Temat wstawiam drugi raz, trzeba było usunąć cenzurę.

Zmarnowany talent

sunnychris2013-08-30, 11:55
Był taki bokser wagi ciężkiej Ike "The President" Ibeabuchi. Niepokonany w ciągu swojej kariery, walki o tytuł nie stoczył.... od ponad 10 lat w więzieniu.

Ale od początku :
urodził się 02 lutego 1973 roku w Nigeryjskiej miejscowości Isuochi.... dobra, nuda - dalej !
Zasłynął przede wszystkim walką z Davidem Tuą, w której padł rekord pod względem liczby wyprowadzonych ciosów w pojedynku wagi ciężkiej (1730), a dodatkowo liczbą 975 wyprowadzonych ciosów (średnio 81 na rundę) ustanowił rekord indywidualny pod tym względem. Ponadto jako jedynemu w tamtym okresie udało się „dopaść” w ringu nieuchwytnego z uwagi na swój niebywały refleks Chrisa Byrda i znokautować go w sposób nie podlegający dyskusji.
Zaraz po walce z Tuą, Ibeabuchi zaczął skarżyć się na okropne bóle głowy. Pięściarza natychmiast zawieziono do szpitala, gdzie oprócz standardowych badań wykonano rezonans magnetyczny w celu wykluczenia ewentualnych poważniejszych uszkodzeń mózgu. Pomimo, że już wówczas zaawansowana technologia medyczna pozwalała z dużą dokładnością diagnozować wszelkie mikro uszkodzenia i urazy głowy nie stwierdzono żadnych krwiaków ani obrzęków, które mogłyby być przyczyną bólów. Jednak po opuszczeniu szpitala Ibeabuchi zaczął zachowywać się co najmniej dziwnie. Szczególne zaniepokojenie najbliższego otoczenia wywołały relacje pięściarza, z których wynikało, że nawiedzają go demony i nieczyste siły, które może zobaczyć jedynie jego matka. Jak się później okazało był to dopiero początek objawów depresji maniakalnej pięściarza i jego problemów z psychiką. Parę miesięcy po walce z Tuą i pobycie w szpitalu Ibeabuchi porwał 15 letniego syna swojej byłej dziewczyny powodując przy tym wypadek samochodowy, w wyniku którego ciężko ucierpiała ofiara uprowadzenia (samochód wbił się w betonowy słup). Obrażenia nastolatka były na tyle poważne, że Ibeabuchiemu postawiono zarzuty porwania oraz usiłowania zabójstwa (chłopiec nie mógł już nigdy normalnie się poruszać). Na szczęście dla Ibeabuchiego sędziowie biorąc pod uwagę kondycję psychiczną oskarżonego ostatecznie zakwalifikowali czyn pięściarza jako próbę popełnienia samobójstwa. Kosztowało to Ibeabuchiego 500.000$ i 120 dni aresztu co i tak było niewspółmierne do wyrządzonej przez niego krzywdy.
Dalej było tylko gorzej. Pięściarz stawał się arogancki, bezczelny, butny i wykazywał oznaki niesubordynacji. Normą w jego wykonaniu było nie stawianie się na ważeniu bez podania uzasadnionej przyczyny. Ten okres kariery Ibeabuchiego zaowocował nadaniem mu przydomka „The President”, bowiem pięściarza musiano wręcz prosić jak głowę państwa o wykonanie każdej z czynności wpisanej tak naprawdę w jego obowiązki. Ibeabuchi naprawdę był wówczas przekonany, że oddawanie mu honorów i podnoszenie każdej czynności przez niego wykonanej do rangi szlachetnego uczynku nadaje mu tytuł głowy państwa. Problemy z psychiką pięściarza pogłębiały się w dosyć widoczny sposób. Jego ówczesny promotor Cedric Kushner opowiadał o tym, jak Ibeabuchi dwukrotnie nie chciał wejść na pokład samolotu, ponieważ twierdził, że czyhają tam na niego demony. Innym razem podczas wspólnego obiadu Ibeabuchi nagle chwycił nóż i wbijając go z impetem w stół ku zaskoczeniu pozostałych osób zaczął krzyczeć „Wiedzieli to! Wiedzieli to! Pasy należą do mnie! Dlaczego po prostu nie oddadzą mi ich z powrotem!”.
W 1999 roku Ibeabuchi nie został oskarżony o gw🤬t na prostytutce podczas pobytu w hotelu w Las Vegas. Podczas procesu i przeprowadzanych badań psychiatrycznych u pięściarza stwierdzono zaburzenia afektywne dwubiegunowe. Okazało się, że Ibeabuchi tak naprawdę od dłuższego czasu cierpiał na tzw. Chorobę afektywną dwubiegunową, która jest zaburzeniem depresyjnym nawracającym i przejawia się głównie występującymi naprzemiennie okresami depresji i manii (lub hipomanii).

CIEKAWOSTKI:

- Ibeabuchi miał już zakontraktowaną walkę z Michaelem Grantem w eliminatorze o tytuł WBC ale po popełnieniu przestępstwa na jego miejsce wskoczył Andrzej Gołota (tym samym nie doszło do anonsowanej walki Gołoty z Saletą)
- Ibeabuchi odmówił współpracy z King'iem i tym samym podpisał na siebie wyrok. King miał zagiąć parol na Ibeabuchim i doprowadzić do tego, że ten zapłaci wysoką cenę za odmowę współpracy z promotorem. Don King wiedział, jakie zyski mogą przynosić bokserzy o potencjale, którym dysponował Ike. Starał się więc zwabić Ibeabuchiego wszelkimi możliwymi metodami. Odmowa pięściarza tak rozsierdziła Kinga, że miał on podjąć działania mające na celu zorganizowanie intrygi i w efekcie oskarżenie o gw🤬t ( był taki jeden co go już na taką minę King wsadził )

Walka Bokserska z 1913 roku !

g................g • 2013-08-27, 0:16
Zdjęcie z walki pomiędzy Rayem Campbellem, a Dickiem Hylandem, która odbyła się w 1913 roku. Fotografia została poddana renowacji i kolorowaniu.





kot mi liże masło, nie ma czasu na szukanie po tagach.

KTFO w super slow motion

matteo_192013-08-23, 17:51
Giovanni Lorenzo dostaje cios, po którym chyba już się nie podniósł Tu pokazany w slow mo

K.O

Donaldek2013-08-16, 16:33
Babeczka ma potencjał



I weź tu się człowieku z taką ożeń...