👾 Zmiana domeny serwisu - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 21:51
📌 Wojna na Ukrainie Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 20:07

#anglia

W gonitwie za serem

MaestroRCS2014-10-11, 11:18
No cóż, co kraj to obyczaj, ale Anglicy to są jednak pozytywnie p🤬lnięci Co roku w Angli odbywa się gonitwa za krążkiem sera, jak widać ludzie mają przy tym spory ubaw.

[youtube]

Ser

BongMan2014-10-07, 18:10
- Jak nazywa się odmiana angielskiego, pleśniowego sera produkowana specjalnie dla czarnoskórych mieszkańców Wysp?
- Stealton.

Boule

BongMan2014-10-05, 16:52
Remontujemy stary hotel-restaurację. Na początku musieliśmy powywalać wszystkie graty. Pracuję z dwoma Anglikami. Jeden w moim wieku, drugi starszy gość - majster. Z tym młodszym znaleźliśmy pudełko z kilkoma metalowymi, ciężkimi kulami i jedną małą kulką. Co to jest? Zastanawiam się. Przy okazji pokazałem to majstrowi, a on mówi:
- To Boule, francuska gra.
- Jak się w to gra?
- Kładziesz tą małą kulkę na ziemi i rzucasz tymi metalowymi żeby wylądowały jak najbliżej.
W tym momencie przez głowę mi przeszła pewna myśl, ale mój angielski kumpel mnie uprzedził:
- No tak, rzucanie metalowych rzeczy na ziemię Francuzi mają we krwi.

Salto

Duch2014-10-04, 23:37
Ważne, że salto się udało



ukryta treść
Tyle, że na ryj
Krwi i wybuchów brak.Sądzac po skuterach ataku dokonala grupa z murzynskiego gimnazjum.



Akcja w UK, wszysycy wszytsko maja w dupie ale filmujac zdarzenie wyrazaja zaniepokojenie.Tylko widac babcia niezyciowa, stare zasady ma w pamieci kiedy zlodziejowi dawalo sie w leb a nie filmowalo telefonem.
Historia sprzed grubo ponad roku, jak pracowałem w krabach. Na pewno tam nie wrócę, za c🤬ja dzwona, więc mogę opowiedzieć.

Pracowałem na stanowisku, gdzie myło się wychodzące z gotowania kraby. Myło się je ze szlamu i innego gówna, a potem układało w skrzynkach. Musiały być całe, bo szły do pakowania. Jak nie miał jednego ze szczypiec, wywalało się. Kraby wychodziły z gotowania i aż parowały, zwłaszcza przy polaniu zimną wodą z węża. Od takich oparów nietrudno było się porzygać. Niejeden rzygał, niejednego pogotowie zabrało. Ja raczej byłem odporny, ale tego dnia sobie od czasu do czasu podjadłem trochę krabowego mięsa z odpadniętych szczypiec. Musiałem trafić na nieświeże, bo w pewnym momencie mnie zebrało na rzyganie. Kurde, jak, gdzie? Fabryka, high risk, sterylnie musi być i w ogóle. Pierwsza fala - poczułem jakby mi coś pękało w klatce piersiowej, ale powstrzymałem bełta w żołądku. Pędzę do kibla, wyrzygałem się, ale nikomu się nie pucuję bo oznacza to 3 dni przymusowego wolnego. Wracam na stanowisko, robię kilka minut i nadchodzi druga fala. Teraz wiem, że nie powstrzymam. Biegnę pod schody, gdzie akurat nie łapie kamera i spaw na glebę. Przezroczysty, bo wszystko co - że tak powiem - materialne, już wyrzygane. Biorę wiadro z chemią do czyszczenia i zalewam pawia. Chwilę schodzi po schodach jakiś Angol, wącha i pyta:
- Co tu tak jebie?
- W tej fabryce wszystko jebie.
Wracam do roboty, czuję że nadchodzi kolejna fala. Tym razem zawczasu pędzę do kibla i mijam managera, Anglika. Widzi moją minę i kolor skóry na twarzy i pyta:
- What's wrong?
- Vomi... - nie zdążyłem dokończyć, wpadłem do kibla i bełt. Za każdym razem czułem jakby mnie rozrywało. Wychodzę, a manager czeka na mnie już ze szklanką wody i mówi, że niestety ale muszę iść do domu na 3 dni. No trudno, wychodzę. Na wyjściu mijam managera Polaka, choć bardziej pasuje powiedzieć - polaczka. Typka, którego w życiu prywatnym nikt nie szanuje ani nie poważa, dlatego nadrabia w robocie, bo to jedyne miejsce gdzie może poczuć się ważny, gdzie ktoś go słucha i się z nim liczy (bo musi). Uwielbia dręczyć swoich rodaków i jest na maxa złośliwy i wredny. Przedstawiam mu sytuację a on, siląc się żałośnie na jak najgroźniejszą minę, mówi do mnie głosem sfochowanym do potęgi:
- Hrm! No super! Teraz masz 3 dni wolnego! Może ty zmień pracę?!
Olewam pajaca i idę dalej. Przede mną długa droga. Na autobus, potem autobusem i jeszcze raz z buta. Idę i co kilkadziesiąt metrów rzygam. No, właściwie próbuję rzygać, bo już nie mam czym, ale mnie szarpie jak sk🤬ysyn. Idę, z naprzeciwka dwóch gości w białych koszulach, spodniach od garnituru i jakimiś identyfikatorami. Zaczepiają mnie i pytają, czy mam chwilę żeby z nimi porozmawiać. Już mnie zginało do kolejnego bełta, zdążyłem rzucić okiem na identyfikator i dostrzec napis "Mormon", po czym zgięty w pół puściłem pawia rycząc przy tym jak niedźwiedź.
- Przepraszam, nie mogę teraz - wyjaśniłem, choć po ich minach wywnioskowałem, że doskonale mnie rozumieją. Kilka minut i kilka bełtów dalej dotarłem na przystanek. Po drodze kupiłem wodę, bo od tego rzygania aż mi się gorąco zrobiło. Piję i rzygam na zmianę. Dotarłem do autobusu, wsiadłem i jadę. Była zima, ja ubrany ciepło, leje się ze mnie strumieniami, na twarzy jestem nie blady, tylko biały i rzygam. Rzygam do plecaka, który trzymam na kolanach. Ludzie z autobusu totalnie mają wyj🤬e, żadnych krzywych spojrzeń, żadnych debilnych uwag. Wysiadłem z autobusu i niczym pies szczynami, oznaczyłem najbliższy murek pawiem. Dwie starsze panie zapytały, czy wszystko w porządku i czy mają wezwać pogotowie.
- Karawan mi wezwijcie a nie ambjulans! - odpowiedziałem po polsku, po czym dodałem po angielsku, że nie trzeba i dziękuję bardzo, aczkolwiek nie byłem tego pewien bo od rzygania tyle razy mnie kurewsko zaczęła boleć klatka piersiowa, gardło, miałem problemy z oddychaniem i nie mogłem śliny przełknąć. Ale c🤬j tam. Dotarłem do hotelu, w którym mieszkałem. Rozebrałem się i jebłem na łóżko z myślą, że nie zamykam drzwi żeby trupa znaleźli od razu a nie po tygodniu czy c🤬j wie kiedy. Padłem i obudziłem się po 4 godzinach. Przeszło bez śladu.

I epilog.

Później, dużo później, pracowałem w innej fabryce. Poznałem tam starszego gościa, który pracował w krabach, kiedy manager-polaczek (Zbysiu, powiedzmy), dopiero zaczynał robotę. Opowiedziałem mu powyższą historię, a on zdziwiony:
- I Zbysiu aż się do ciebie czepiał? Przecież jak on zaczynał to non stop rzygał, wszyscy się śmiali z niego.
W niektórych angielskich barach jest taka zagrycha/przekąska do piwa, która nazywa się cockles. Są to jakieś tam morskie skorupiaki w słoiku. Piję browar i gadam z barmanem, Australijczykiem.
- Patrz, Angole mają jakiegoś p🤬lca na punkcie cocków. Macie tu w barze cockles, whisky Cockburns, obok jest wioska która nazywa się Cockington (po polsku - K🤬sowo, hehe) a co któryś Angol ma słowo "cock" w nazwisku.
I tu błyskotliwa i natychmiastowa odpowiedź:
- Because the English love cock.

Polak został mistrzem Yo-yo Anglii

konto usunięte2014-07-27, 11:01
Każdy ma jakąś zajawkę (oprócz p🤬dusiów co tylko przy kompie narzekać potrafią) mój ziomek sobie macha yoyo i ostatnio wygrał mistrzostwa Angli. Wrzucam filmik z jego występu finałowego. Może komuś się spodoba jak Kuba niszczy zjednoczone emiraty angielskie.
Jak kogoś to nie kręci to jebie mnie to i nie musi pisać o tym w komentarzach, tylko scrollować dalej, chociaż trolle już pewnie zacierają swoje małe pokraczne, nie przystosowane do niczego innego niż klawiatura, dłonie.

Prawie bym zapomniał: allah to sami wiecie kto...

Front burzowy

~Vuko 2014-07-19, 16:06
Uważajcie z dźwiękiem - im front bliżej tym bardziej pizga w uszy


Oznaczenia wiekowe materiałów są zgodne z wytycznymi
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 5,00 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na 3 miesiące. 6,00 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem