📌 Ukraina ⚔️ Rosja Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 20:54

#śmierć

Ślubu nie będzie

Zadi_2017-07-06, 9:37
Narzeczona chciała zrobić niespodziankę swojemu nieszczęsnemu wybrankowi oraz 300 gościom przybyłym na wesele.
Niestety, w wypadku zginęła cała załoga, 32-latka, jej brat, pilot oraz pani fotograf, będąca w szóstym miesiącu ciąży.
Co do przyczyn - latanie w zerowej widoczności nigdy nie jest dobrym pomysłem.



To nie fejk: http://g1.globo.com/sao-paulo/noticia/camera-de-fotografa-foi-achada-por-irmao-da-noiva-na-mata-4-dias-apos-queda-de-helicoptero.ghtml

Pijane dziewczyny

konto usunięte2017-06-30, 23:22
29 czerwca w Izumu doszło do wypadku.
BMW kierowała 24-letnia Dasha Medvedeva, razem z nią w aucie była 16-letnia Sofia Magerko. Samochód rozbił się o słup, a potem poleciał na drzewo. pasażerka zmarła na miejscu, a kierująca z ciężkimi obrażeniami zmarła w drodze do szpitala.
Dziewczyny transmitowały na żywo na Instagramie.

Oryginalny opis
Cytat:


On June 29, around 3 o'clock in the morning, an accident took place in Izumu.

At the wheel of BMW was 24-year-old Dasha Medvedeva, with her there was her 16-year-old girlfriend Sofia Magerko. The car crashed into a pole, then flew into a tree. The driver died on the way to the hospital from severe injuries, and the passenger died on the spot.

It is noteworthy that during the tragedy the girls conducted a live broadcast to the social network Іnstagram. The video shows how the victims of the incident use alcohol in the car, which probably caused the accident. Also the moment of collision and conversations of witnesses of road accident was recorded. The police now do not not name the cause of the accident, arguing that experts are still working on it.
Perhaps it was virtual life that ruined the girls. In order to be clearly visible during the live broadcast, they turned on the lighting in the car. The network suggests that this could slightly blind Dasha, who was at that time behind the wheel of the BMW.

It is noteworthy that the phone after the collision with elektopooroy and wood remained intact and continued to broadcast video on the Internet. After a few seconds on the spot were people who called an ambulance. Based on their conversation, you can understand that the 24-year-old driver of the car was unconscious for some time and continued to breathe, while the underage Sophia died instantly.



Pogrzeb

konto usunięte2017-06-08, 9:46
Umarła ciotka i moja 80-letnia babcia mówi: "Co będę szła na jej pogrzeb jak ona nie pójdzie na mój". I nie poszła.

Syrena alarmowa

konto usunięte2017-06-06, 13:44
Czasami się boję, że nadejdzie taki dzień, kiedy syrena alarmowa nie będzie tylko testem, ale nikt tego nie ogarnie więc zginiemy jako najleniwszy naród świata.

Marzenia

konto usunięte2017-06-01, 0:46
są nie zawsze takie jak chcemy

Jihad Priest i reszta.

konto usunięte2017-05-28, 22:28
Znalazłem w internetach taki miły obrazek.
Fani dobrej muzy (Wiem, wiem... Niepotrzebnie gównoburze podsycam) docenią te nazwy.


Podsowieciłem z jbzd.pl
Pozdrawiam.

P.S. J🤬 ISIS.

Publikacja wypadku

plimos2017-05-26, 16:02

Narzeczona publikuje nagranie z wypadku swego narzeczonego Radosława Drzewieckiego.
Po tagach nie znalazłem

Himalaizm i jego konsekwencje

konto usunięte2017-05-24, 16:19
Siema,wczoraj przeglądając facebooka udało mi się natrafić na dość ciekawy wątek,który poruszył himalaista Waldemar Kowalewski.
Wrzucił na swój profil mocno kontrowersyjne zdjęcie. Pod postem rozległa się burza o szacunku do zmarłych etc. Wydaje mi się,że dla laików wspinaczki,gór jest to dość ciekawy temat,warty przeczytania. Oto treść wpisu :

Cytat:

Szczyt Lhotse 8516m 4 góra ziemi, zdobyta 20.05, 15.30 wreszcie.
Atak szczytowy rozpocząłem z bazy 5300, wystartowałem 17.05, w nocy i od razu dotarłem do obozu cII 6400m, rano 18.05 ruszyłem wyżej docierając do obozu cIII 7100m. Po przespanej nocy 19.05 o godzinie 7.00 rano ruszyłem znowu wyżej aby po zaplanowanych 7 godzinach dotrzeć do obozu IV, niestety potężny ból w prawej stopie zmusił mnie do zdjęcia buta, wkładki i skarpety aby móc rozmasować gołą stopę na wysokości 7700m. Z niespotykanym do tej pory w mojej pasji, bulem i cierpieniem dotarłem do wysokości 7850m i dalej już nie mogłem znaleźć w sobie siły aby dotrzeć do obozu c IV który był nade mną 80m.
To był dla mnie najtrudniejszy moment w mojej dotychczasowej wspinaczce, wiedziałem że takie "tkwienie" w ścianie w obecnej sytuacji skończy się pewna śmiercią za kilka godzin.
Zejście w dół było również bez sensu, bo zajęło by mi zbyt wiele czasu aby dotrzeć do niżej położonego obozu III nie narażając się na odmrożenie, było bardzo zimno i zupełnie ciemno.
Byłem tak bardzo "odmużdżony" niedotleniony, że pamięć o schowanej czołówce w górnej klapie plecaka ( zawsze tam chowam) okazała się zawodna, nie było jej, później się okazało że jednak była.
Widząc palące się lampki w namiotach w powyższym obozie IV, zacząłem krzyczeć o pomoc , blagałem aby ktoś usłyszał, aby mi pomógł, wszystko na nic, dookoła tylko szum wiatru i pogłębiający się dłóg tlenowy który narastał z każdą godziną, miałem tego świadomość.
Około 60metrów przed namiotami obozu IV znalazłem kogoś depozyt z zawartością m/innymi 3 butli z tlenem, przywiązanymi do liny poręczowej w ścianie Lhotse, postanowiłem historycznie użyć jednej z nich, wiedziałem że jak tego nie zrobię to umrę.
Znalezienie noża, okazało się równie niewykonalne co czołówki, plecak miałem zbyt ciężki i obładowany aby w nim cokolwiek przeszukać w stromej ścianie, chyba myślałem już tylko na 20%.
Postanowiłem przegryźć linę, żułem ją zębami z całych sił dobrą godzinę, po czym się poddałem. I tu nagle cud , obok mnie 10metrow minął mnie sherpa wspinający się na Everest, akurat w tym miejscu nasze drogi się rozwidlały, Everest/Lhotse. Pełen nadzieji , poprosiłem go aby mi dał nuż, odpowiedział mi że ma do mnie za daleko (10metrow ) i zaczął się oddalać, znikając w ciemnościach.
Moja rozpacz zamieniła się we wściekłość, może właśnie ten drań ocalił mi życie, po kolejnych 2,5 godzinie pokonałem dla mnie krytyczne 60 metrów i dotarłem o 21.00 do namiotów obozu c IV 7950m.
Mój planowany szturm na szczyt który planowałem na północ, ( zawsze szturm planuje sie okolo północy , aby zdążyć zejść ze szczytu ) po tak rozpaczliwym dotarciu do obozu IV wydawał mi się bez sensu, miałem wątpliwości , myślałem o odwrocie.
Najlepsze co mi przyszło do głowy, to sen i o niczym nie myślenie.
Zrobiłem to nie nastawiąjac celowo budzika , obudziłem się rano i postanowiłem o 7.00 rano ( wyjątkowo późno ) wyruszyć na szczyt z zamiarem jego zdobycia bez względu na porę, odnalazłem w sobie nowe siły, organizm przypomniał sobie o miesiącach/ latach ostatnich treningów, wylanych potach, przepłyniętych setkach kilometrów basenów.
Ruszyłem o 7.00 rano , szczyt osiągnąłem o 15.30. Użyłem podczas samego szturmu tlenu ratunkowego "emergency" , nie żałuję, choć moim marzeniem było zdobyć Lhotse "Sote", ale nie dałbym rady po przygodach z poprzedniego dnia.
Postanowiłem nie spać przy zejsciu w obozie IV ( to prawie pewna śmierć a na pewno gwarantowane odmrożenia) , ani III, ale za wszelką cenę dojść do bezpiecznego obozu II 6400m i dotarłem do niego o 2.00 w nocy.
Rano postanowiłem ruszyć dalej w dół do bazy. Przegryzłem coś na ząb , popiłem zagotowaną wodę, Zapakowałem plecak, ruszyłem z obozu i po 10 minutach wywrucilem się , zemdlałem na chwilę. Dostałem dobry znak od organizmu że nie jestem gotowy. Wróciłem do namiotu i zaszyłem się do śpiwora. Odczekalem cały dzień, pół nocy i o 4.00 rano , ponownie ruszyłem aby wreszcie dotrzeć przez szalony jak rosyjska ruletka icefaal ( lodospad bez przerwy się walący ) do bazy głównej.
Dodam dla niewtajemniczonych że 99,9% wspinających się z obozu cIII 7100 używa już tlenu.
Cieszę się że mi się udało zdobyć szczyt, nie chce już nigdy wracać na tę przeklętą górę.
Nigdy w życiu nie widziałem tyle ludzkiego cierpienia, tylko pierwszego dnia szturmu zmarło podobno 5ludzi. Ale co tam Śmierć, o niej każdy się później dowie , bo śmieć w górach jest świetną pożywką dla mediów, jest poczytna i interesująca dla czytelników.
Jest jednak zawsze Cichoszaaa o wszechobecnym Kalectwie na Evereście, bo w niczym to interesie nie leży, ani to niepoczytne dla mediów, ani agencje wyprawowe się tym nie chwalą, no bo po co.
Prawda jest taka że tym razem nie było ani jednej agencji bez ofiar kalectwa , podmrażane nosy , policzki, palce u rąk, palce u nóg , ale najgorsze to całe dłonie. Czyli wszystko do obcięcia/ amputacji po powrocie do domu.
Tak to prawda że wspinający się na Everest to w 99,9% nie wytrawni Himalaiści, najczęściej przygoda z Himalaizmem zaczyna się właśnie od Everestu. Ale właśnie Ci wspinacze na Everest to ludzie najczęściej młodzi chłopcy i dziewczęta od 25roku życia chcący spełnić swoje marzenie życiowe i zdobyć górę gór płacą tak straszną cenę za próbę osiągnięcia swojego marzenia.
Nie jest prawdą że można kupić sobie szczyt, być na niego wciągniętym przez szerpę, wniesiony na plecach itp.
Wspinający się na Everest to ludzie którzy mają za sobą zawsze przynajmniej jeden szczyt 7000 czny.
Kto tak twierdzi temu kopa w dupę dam a nogę mam mocną, niech nikt się nie odważy tak więcej mówić.
Moje podsumowanie chciałem tylko zadedykować tym biednym przyszłym kalekom, którzy chcieli spełnić swoje marzenie a których osobiście naliczylem około 40 !!! A to dopiero po pierwszym szturmie ( a będzie kolejny ).



ukryta treść





















Oznaczenia wiekowe materiałów są zgodne z wytycznymi
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na 6 miesięcy. 6,00 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem