Wysłany:
2019-07-21, 10:10
, ID:
5467062
3
Zgłoś
He he he "twardy góral", he he he... bawełniane dindusy nap🤬lają tępego dryblasa jak worek treningowy. Już nawet oni górują nad nim techniką i taktyką. Polecam poszukać zapisów walk chłopaków od Papy Sztama. Oczywiście inne czasy, inne wagi, bo głównie lekkopółśrednia (Leszek Drogosz), średnia i półciężka (Zbigniew Pietrzykowski), półśrednia (Zygmunt Chychła, który pięknie wp🤬lił Szczerbakowowi). Te chłopaki (dziś dziadki albo nieboszczycy) walczyli przede wszystkim głową. Technika, kondycja i inteligencja były Ich atutem. Pieniędzy nie mieli za to wielkich. Albo jak Leszek Drogosz dostawali w nagrodę dzieła Włodzimierza Lenina i Karola Marksa, albo szybciej przydzielano mieszkanie, albo motocykl Jawa, albo bony dolarowe o wartości $100. Cały sport był teoretycznie amatorski, ale żeby było kasabubu dla utalentowanych, młodych ludzi, niemal w 99% wszyscy byli zmilitaryzowani, lub zatrudnieni w milicji. Korzyść była jeszcze jedna, jakakolwiek sp🤬olka za granicę skutkowała zarzutem o dezercję. Powszechne też było zbieranie haków obyczajowych, zarzutów karnych (często młode chłopaki potrafili komuś wyp🤬olić poza ringiem) i szantażowanie zawodnika w zamian za osiągane wyniki. Słowem, motywacja była naprawdę wysoka a nie, wożenie się po Krupówkach, furą za milion z bulterierem na miejscu pasażera.